Czasami lecąc w Spicie jak dam pełen gaz to przy wznoszeniu i skręcaniu samolot dymi i spadają mu obroty. Rozumiem, że jest za bogata mieszanka? Tylko, że dźwignia odpowiedzialna za jej ustawienie działa tylko w dwóch pozycjach, minimum i maximum.
Spit (RR Merlin) miał automatyczną mieszankę, dźwignia ma tylko dwie pozycje: lean (uboga) i rich (bogata). Merlin ma też regulator ciśnienia ładowania, nie można przekroczyć pewnej wartości niezależnie od wysokości i położenia przepustnicy.
Czy może chodzi o ustawienie sprężarki? Pytanie gdzie to jest?
W tych samolotach sprężarka miała jeden bieg. Dwubiegowa to już Spit mk IX.
Zastanawia mnie też sprawa z "Emilem", mimo dania skoku śmigła i ciągu na 100% nie słyszę zmiany w odgłosie pracy silnika.
Bf-109 miał śmigło stałoobrotowe, więc tutaj dźwięk powinien być w miarę jednostajny niezależnie od prędkości i położenia przepustnicy. Natomiast jeśli po przestawieniu dźwigni skoku nie zmieniają się obroty i dźwięk, to coś jest nie tak.
Szczerze wątpię aby parch miał automatyczną mieszankę. Skoro nie dorobili się do końca wojny celowników z prawdziwego zdarzenia - to co mówić o czymś tak skomplikowanym jak układ automatyczny mieszanki.
O ile wierzyć wikipedii, montowany w parchu M-82 wywodził się z M-62, który wywodził się z M-25, który był kopią amerykańskiego R-1820 Cyclone. I wszystkie te silniki miały automatyczną kontrolę mieszanki. Takie automaty były stosowane już przed wojną. Pilot miał najczęściej do dyspozycji dźwignię sterowania mieszanką, ale miała ona tylko cztery pozycje: full, rich, lean, off, albo jeszcze mniej. Często też mieszanka była automatycznie przestawiana na bogatą po przesunięciu przepustnicy do przodu, np w Spicie.
Śmigła w czasie II wś były zawsze stałoobrotowe
Nie zawsze

Pomijając proste śmigła o stałym skoku, były też śmigła w których pilot zmieniał bezpośrednio skok śmigła. Przykładowo śmigła deHavilland w Spitach i Hurkach, w czasie BoB'a właśnie:
http://spitfiresite.com/2010/06/battle-of-britain-1940-constant-speed-propellers.html Bf-109 miały chyba w tym czasie już śmigła stałoobrotowe i to była duża przewaga upraszczająca znacznie obsługę i poprawiająca osiągi.
W prawie wszystkich samolotach z II wś pilot miał wpływ na obroty śmigła - czyli łopatologiczne tzw. "dziwgnia zmiany skoku". Ale Mietek czy Foka miały automat, który sterował obrotami w zalezności od aktualnej mocy - albo inaczej - od aktualnego położenia "wajchy".
Owszem, ale podczas walki praktycznie zawsze interesują Cię obroty maksymalne, bo przy nich silnik osiąga największą moc. Więc tak jak poprzednio napisałem, po ustawieniu mieszanki na bogatą i pchnięciu dźwigni obrotów do przodu przez pilota Ła-5, obaj piloci posługiwali się już tylko przepustnicą.
Natomist dysponuję opisem walki Mustanga Mk III z bodajże 315 - gość wyraźnie pisze o zmianie skoku na mniejszy w celu wyeliminowania "wibracji" w trakcie celowania.
Nie jest to normalne zastosowanie, raczej problem tego konkretnego egzemplarza albo jakiś błąd konstrukcyjny tego modelu. Nie świadczy to o wyższości jednego rozwiązania nad drugim.
Nie jestem pilotem, ale kazdy człowiek ma tylko dwie ręce i jedną parę oczu. I jeżeli w CoD będzie chociaż namiastka tego - to i tak jest to krok w przód w stosunku do il2 - czyli wajcha na klate i moc do oporu.
A z tym się zgadzam w stu procentach
