Oj tam, właśnie stąd się biorą opinie o starych pierdołach. EGHI ma rację, jak my mieliśmy te naście lat, to żeby pobawić się w sima wystarczyło włożyć dyskietkę do napędu i można było jechać, symulacje były mniej skomplikowane i przystępne. Teraz najbardziej przystępny to jest Iłek (sic!). A taki małolat żeby nie wiem jak chciał, to nie łyknie manuala do choćby FC2. Ja znam angielski powiedzmy prawie perfect, studia i praca wymagają ode mnie tej wiedzy i już, ale jak czytam sobie te instrukcje, to połowy nie kumam. Nie dlatego, że mam ubogie słownictwo, po prostu jest tam tyle pojęć i technicznych niuansów, że głowa pęka. Po polsku też byłoby ciężko.
Teraz wyobraźcie sobie nastolatka, którego zakres wiedzy z języka jest na wysokim poziomie. Nie ma opcji, po prostu pewne słownictwo i wiedza jeszcze przed nim. Nie chodzi mi tu o to, że młody słabo po Englishu napiera, po prostu jak dobry by nie był, nauka do poziomu, gdzie rozumie się techniczny bełkot wymaga wielu lat praktyki i to nie tylko czytania, ale choćby robienia tłumaczeń (najlepiej technicznych i za kasę, mnie to wiele dało). Zresztą nawet native speaker może mieć tu problemy.
Dlatego też uważam, że elitystyczne klimaty najlepiej sobie darować i spuścić zasłonę miłosierdzia, bo niewiele brakuje, żeby środowisko polskich symulotników zaczęło przypominać środowisko audiofilów, które kłóci się przez 80 stron na forum o kolor podgrzewaczy do kabli i czy lepiej się słucha Stinga na drewnie, czy na marmurze.