Uważam że tylko naród który doświadczył kilkuset lat przemocy, wynarodawiania i niezliczonych okrucieństw ze strony swoich sąsiadów posiada moralne prawo do traktowania w niektórych momentach, historii w sposób humorystyczny.
Z tym zakłamywaniem, czy też , to bardziej odpowiednie określenie, kolorowaniem historii to chyba przypadłość każdego kto opowiada historię.
Od opowieści o przebiegu osiemnastki kumpeli w której przepiliśmy wszystkich, wypijając półtoralitra wódki, a potem się bawiliśmy do rana ( w rzeczywistości wypiliśmy ćwiartkę, a jako że spóźniliśmy się dwie godziny, to wszyscy już i tak leżeli nieprzytomni

) do bohaterskiego majora Sucharskiego nie chcącego poddać placówki ( casus identyczny jak w przytoczonym kilka słów wcześniej przykładzie).
Nie oceniajmy farmerów i ich sposobu naracji poprzez pryzmat naszych europejskich standardów. Oni są po prostu inni. Odrobinę bardziej spontaniczni, 'odrobinę' bardziej egocentryczni i 'odrobinę' bardziej zadufani w sobie. Stąd niestrawna dla europejczyka forma.
Dobrze to wyłożyłem Panie Ramzey?