To ja z łyżką dziegciu.
Według mnie kickstartery i podobne przedpłaty, włącznie z wydawaniem wersji beta czy to oficjalnie, czy wmawiając ludziom inaczej (patrz: CLoD), uczą wydawców złych nawyków. Idee są szczytne i pomysł ciekawy, ale tylko wtedy, gdy mamy do czynienia wyłącznie z ludźmi solidnymi i roztropnymi. Z drugiej strony wydaje mi się, że tego typu możliwości ściągać będą właśnie sępy i gorące głowy, które myślą, że samym swoim pomysłem są w stanie zwojować świat.
Jeśli wydawca wie, że niezależnie od własnej sprawności w prowadzeniu działalności zawsze będzie mógł sięgnąć po pieniądze przyszłych konsumentów, to statystycznie będzie mniej zwracał uwagę na poprawne bilansowanie projektu i realne założenia niż w przypadku braku takiej możliwości. Czyli w rzeczywistości będzie trwonił Wasze pieniądze. Pomijam już fakt, że wcale nie musi wywiązywać się ze złożonych obietnic i może napluć przedpłacającym w twarz (czego przykłady przecież mieliśmy w przeszłości).
Tego typu forma to nic innego niż nieoprocentowany kredyt zaciągnięty u przyszłych nabywców. Nie bez powodu bankowe procedury przyznawania kredytu są skomplikowane - tam nie wystarczy mieć pomysłu. Na ładne oczy też nie dostanie się pieniędzy.
Nie sugeruję przy tym, że akurat Becz jest nie w porządku, albo że w każdym przypadku tak jest. Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, czy warto finansować każdego wydawcę symulatorów dla zasady.