Na wstępie chciałem wspomnieć w kilku słowach o pokazie Banana. Podobało mi się wykończenie figur i to, że było widać, że pilot posiedział nad opanowaniem programu. Moim zdaniem jest za to jeszcze sporo pracy nad ogólną koncepcją pokazu i trochę oswojenia się ze stresem, żeby lot był mniej nerwowy.
Teraz ogólnie o pokazach. W takiej formule jaką serwuje nam VFAT są obrzydliwie nudne. Publicznie mało kto odważy się to napisać, bo to nie jest poprawne politycznie - wymaga się szacunku dla pracy, którą wkładają inni w przygotowanie swojego występu.
Czy wirtualna akrobacja musi być nudna? Od strony wykonującego nie jest, a dla widza? Dla widza chyba w większości jest. Te 400-600 osób oglądających VFAT jest na to dowodem (jak na światowe pokazy to mało). Przecież w tym gronie większość to uczestnicy pokazów, ich rodziny i wąskie grono bliskich znajomych. Ile osób z forum uważnie oglądało VFAT? Z punktu widzenia członków grup akrobacyjnych to wina ludzi, wszystkich dokoła, że nie interesują się akrobacją. Jestem zdania, że to wina wirtualnych akrobatów, którzy nie mają niczego ciekawego do zaoferowania. Będzie coraz gorzej, bo VFAT wyznacza standardy i do tych standardów równają zespoły, które chcą zaistnieć na tych pokazach.
Kontrola jakości, którą mają prowadzić przed pokazami to fikcja, tzn. sprawdza chyba tylko ewentualne problemy techniczne. W tym roku zgłosiło się o około 1/3 ekip mniej niż w ubiegłym roku. Organizatorzy chcieli zapełnić czas na trzy dni, więc zdecydowali się przepuścić większość zespołów. Przy takim poziomie artystycznym i technicznym dla widza ciekawszym byłoby wybranie tylko najlepszych uczestników i przedstawienie ich jednego dnia, albo umożliwienie im wykonanie swoich pokazów dwukrotnie: w sobotę i niedzielę (jak ma to miejsce na większości realnych imprez).
Problem jest także w tym, że przygotowujący poszczególne pokazy nie rozumieją wirtualnych realiów. To, że dla wykonawców coś jest trudne, a w realnym świecie robi wrażenie, nie oznacza, że będzie interesujące dla wirtualnego odbiorcy. Nawet takie zespoły wirtualne jak Virtual Thunderbirds, czy Virtual Blue Angels dają pokazy, w czasie których zasypiam. Potem nowi uczestnicy wzorują się na tych starszych i lepiej zorganizowanych zespołach i kopiują ich błędy. W tej chwili nie ma na świecie ludzi, którzy potrafiliby opracować i przedstawić koncepcję dobrego wirtualnego pokazu akrobacji (solowej czy grupowej).
Z drugiej strony ze środowiska akrobacyjnego robi się kółko wzajemnej adoracji, które zaczyna żyć w osobnym świecie. Teraz coraz częściej działalnością akrobaty jest wyłącznie akrobacja. Pod tym względem dawne czasy (Iłka i na polskiej scenie PAT) były lepsze, ponieważ kiedyś większość była najpierw myśliwcami, a potem akrobatami. Dziś do zespołów akrobacyjnych zgłaszają się jedynie dziwne typy, miękkie ameby i analfabeci lotniczy, a nie faceci z jajami i solidnymi umiejętnościami w pilotażu.
Można przygotować ciekawy program występu akrobacyjnego. Można przygotować ciekawe pokazy lotnicze. Ciekawe dla przeciętnego widza interesującego się (wirtualnym) lotnictwem. Niestety, jeśli odbędzie się VFAT 2013, to można mieć pewność, że nic się nie zmieni i będzie znowu nudno.