Samo zastosowanie tłoka z popychaczem nie daje Tobie większej niezawodności broni. Za co tak bardzo cenisz AK, to tak na prawdę wyjątkowo luźne spasowanie komponentów, przez co brud, piach i pierz po prostu przelatuje przez szczeliny między komponentami.
Do tego oczywiście trzeba dodać jeszcze jeden czynnik czyli po prostu dużą pojemność komory zamkowej, gdzie te zanieczyszczenia mogą się "pochować po kątach" nie przeszkadzając zanadto w funkcjonowaniu broni oraz "konstrukcyjną solidność" elementów broni, które trudno byle czym uszkodzić. Jeśli do tego dodamy wysoką głupotoodporność broni oraz możliwości "siłowych rozwiązań" przy zakleszczeniu broni to w efekcie otrzymujemy broń o w sumie słabej celności ognia, bardzo kiepską ergonomicznie, ale faktycznie mocną i niezawodną.
Sorry że ja tak z tym awtomatem kałasznikowa do us...nia za przeproszeniem ale to jeden z nielicznych owoców kufajmanskiej myśli technicznej który budzi mój nie skrywany podziw.
To rodziłbym jeszcze raz przeanalizować te "owoce", znajdziesz o wiele więcej ciekawostek do "podziwiania" ...

A sam sukces AK bynajmniej nie wynika z jakiejś "myśli technicznej" tylko z okoliczności w jakich i kiedy powstał oraz raczej z tego, że ktoś podjął trafną decyzję.
Karabinek Kałasznikowa nijakim "cudem myśli technicznej" nie był. Początkowo nawet był dość kiepski bo wśród proponowanych prototypów to AK-1 (AK-46 nr 1) oraz broń "kontrolna" czyli MP.44 osiągnęły na pierwszych testach najgorsze wyniki (broń zresztą miała wówczas jeszcze zupełnie inny tłok z krótkim skokiem) - poniżej 200m celność broni była gorsza od również "kontrolnego" PPSz, a jej układ całkiem nieźle absorbował zanieczyszczenia (duże otwory). W AK-46 nr 2 i nr 3 - było niewiele lepiej. Dopiero przekonstruowanie broni (przy wydatnym udziale A.Zajcewa, bo ponoć M.Kałasznikow był bliski "poddania się") w prototypy AK-47 nr 1 (i kolejne nr 2, nr 3 i nr 4) poprawiło jej funkcjonowanie i celność, ale i tak pozostawiała ona dużo do życzenia. Po kolejnej serii poprawek, wynikłych z prób poligonowych powstały AK-48 nr 1 i nr 2, które już były prototypami finalnego AK - ale i tak ten finalny AK nie był taki "finalny" bo zmieniał się sporo w już w czasie seryjnej produkcji (i to zanim opracowano ulepszony AKM) i w zasadzie dopiero trzeci wariant był tym "finalnym".
Ale i tak sprawa zakończyła się pozytywnie tylko dlatego, że w styczniu 1948 minister uzbrojenia Ustinow po prostu wydał rozkaz zakończenia prac na rodziną broni strzeleckiej na amunicję wz.43. W końcu gotowy był od 1944 RPD, od 1945 SKS - a kwestia karabinka automatycznego się ślimaczyła. Machnięto więc ręką na kiepską celność broni - bo w końcu do celenego strzelania miały być SKS-y. W ówczesnej 11-osobowej drużynie radzieckiej to 6 żołnierzy miało mieć AK, 4 miało mieć SKS-y, a jeden RPD. Dopiero potem to ujednolicono.
Tak więc sukces AK jest dziełem okoliczności - ktoś machnął ręką na wady, bo mu cały nowy system przez to leżał, a żołnierze biegali z Mosinami i "Pepeszami" wspieranymi DP/DPM (i nielicznymi RP-46). Przez to ZSRR wprowadził "nabój pośredni" do masowego użytku (na co nie zdecydowano się jeszcze "na zachodzie"), a potem na fronty konfliktów po DWS.
Do tego broń zmieniana (już po przyjęciu do uzbrojenia) pod kątem prostoty produkcji była faktycznie tania, co w połączeniu z "pomocą dla demokracji ludowych" spowodowało zalew świata karabinkami AK. A, że broń była prosta i glupotoodporna, to wszelkiej maści formacje gdzie żołnierz w zasadzie wiedział gdzie jest lufa, a gdzie kolba były z niego zadowolone i przyjmowały z radością. A, że była niecelna? A komu to robiło różnicę skoro pewnie 50% użytkowników i tak nie trafiała w "przysłowiową stodołę". Za to można było go tanio mieć i mieć go dużo - a potem to już się samo napędza. Ma się już nabój, system znany armii i żołnierzom to wszelkie zmiany już takie korzystne nie są i komplikują życie.
Zresztą historia M16 to też historia prowizorki, pośpiechu i kompromisów oraz zalewu różnych "pomocy wojskowych" (tylko tej "drugiej stronie"). Podobnie jak AK, to M16 szału nigdy nie robił - miał pewne przewagi (celność, mniejszy odrzut, lepszą ergonomię), ale miał też wady (spora wrażliwość broni na czynniki zewnętrzne i niewłaściwą obsługę). W obu przypadkach sprawę wygrywały okoliczności i potężne przemysły oraz siła polityczna mocarstw.
I teraz przechodzę do Twojego pytania:Dlaczego niby miałby być lepszy od M4 czy Ak-102?
Ano w tym, że te obecne konstrukcje broni indywidualnej tworzone są bez pośpiechu, bez presji czasu i palących poptrzeb czyli mogą być po prostu dopracowane, a przez to będą lepsze od "odgrzewanych kotletów" w postaci kolejnych klonów M16 czy AK. Wiele da się niby zmienić, ale zasadniczy układ obarczony przecież wadami pierwowzorów pozostanie. Konstruując nową broń w sposób przemyślany i niepośpieszny osiąga się po prostu lepsze efekty - zresztą nie tylko przy tworzeniu broni palnej.
A co do SCAR-ów, MSBS-ów i innych tego typu współczenych konstrukcji to (w przeciwieństwie do rodziny AK i M16) w łapie nie miałem, strzelać nie strzelałem to i teoretyzować nie zamierzam, które lepsze. Bo to i tak wszystko wyjdzie "w praniu" ... zresztą mnie tam nowocześna broń nie "rusza" - wolę "klasykę" i broń która "ma historię".
A teraz spadam i idę się pobawić dwoma nowymi M16A1 - takie "ładne i klasyczne" z tymi pięknymi osłonami lufy rodem "z Wietnamu", zanim to sprofanowali tymi szynami i innymi "pierdołami".


