Gadanie, że nie każdy muslim jest fanatykiem to bajka dla dzieci, by spokojniej im się spało w nocy.
Byłeś, widziałeś? Ja tam byłem przez rok i jakoś nie zauważyłem, aby każdy muzułmanin był rządnym krwi terrorystą. W większości to zwyczajni, normalni ludzie ... mają swoje religijne zasady i bynajmniej wcale nie są w ich przestrzeganiu bardziej denerwujący o tych całych chrześcijan, z którymi człowiek ma kontakt na miejscu.
Jakoś w bezpośrednich kontaktach większość z nich w ogóle nie poruszała kwestii religijnych, w pewnych tematach panowało "taktowne przemilczenie" itd. Sama ich religia nie jest problemem, podobnie jak przecież nie są problemem chrześcijanie. W każdym wyznaniu i ideologii są fanatycy i są szkodliwi. Pytanie dlaczego gdzieś fanatyków zdarza się więcej, a gdzieś mniej - to już pewne uwarunkowania, bynajmniej z samymi zasadami danej religii nie mające wiele wspólnego.
Nie na darmo analitycy twierdzą, że następną wojną o charakterze globalnym będzie wojna religijna.
Aby zaistniała "wojna religijna" to muszą być przynajmniej dwie antagonistyczne religie, którymi da się ogłupić na tyle dużo ludzi by poszli się o to zabijać. W przeciwnym razie nie będzie to "wojna religijna". Przynajmniej dla obu stron konfliktu.
Czy to jest takie proste? Czy wystarczy sama ideologia religijna czy inna, ale akurat nie nawiązująca do jakiś mocy nadprzyrodzonych aby ludzi do tego stopnia ogłupić? Nie, nie wystarczy. Musi zaistnieć jeszcze jakiś dodatkowy czynnik. Najłatwiej ogłupić jakąś ideologią ludzi biednych, nie mających wiele do stracenia, mających poczucie krzywdy czy poczucie "czyjegoś buta" nad głową itd. Stąd wszelkie tego typu historie rodzą się tam, gdzie cywilizacja nie zabrnęła "zbyt daleko". Dlatego taki wizerunek islamu - po prostu w dużym stopniu jest religią ludzi nie mających zbyt wiele, dlatego łatwo ich ogłupić (oczywiście to bardziej złożone). Jak każda ideologia jest sprytnie wykorzystywana do sterowania społeczeństwami, do wykorzystywania ludzi w swoich politycznych celach.
Kto wie, może jeszcze doczekamy się oficjalnego papieskiego wezwania na krucjaty?
No już to widzę ... i widzę całe rzesze na tyle ogłupionych idących się w imię tego zabijać.
Dobrym przykładem tego wszystkiego jest Czeczenia ... gdy nie mieli wiele do stracenia (prócz życia) to robili różne zadymy, wystarczyło wpompować tam kasę (widzieliście jak wygląda obecnie Grozny?), by się odechciało szybko ganiać z "kałachem" po górach. Wystarczy ludziom dać coś co mogą stracić i rozsądek zaczyna wracać. Nie jest już tak łatwo namówić do wojaczki za jakąś ideologię ... bo nagle staje się jakoś mało ważna, w obliczu codziennej rzeczywistości. Upraszczając ktoś kto nie ma nic, ma poczucie krzywdy jest łatwy do namówienia do ganiania z karabinem i strzelania do tych, których mu się wskaże jako winnych "jego nieszczęścia" - ale jak ma "domek z ogródkiem", a dzieciaki chodzą do przyzwoitej szkoły to już jakoś trudniej go do tego nakłonić.