Ubogich nie stać na oszczędzanie. Dobrze by było, gdyby już przy obecnym przetargu było założone, że niektóre z zadań maszyna będzie pełnić "tymczasowo" - przez jakieś x lat (tu liczba wysoka jednocyfrowa lub niska dwu-), po czym zostanie w nich zastąpiona przez kolejny zakup; a sama przejdzie do wyłącznie zadań tych, które wykonuje najlepiej. Ale to powinno być raz że zaplanowane, a dwa że wiadome powszechnie. A nie jest (ani drugie, ani zapewne pierwsze).
Mamy więc taki przetarg, jaki mamy; będziemy mieli maszynę, z którą będziemy się bujać aż się wszystkie rozpadną eksploatując je w zadaniach innych niż optymalne i psiocząc (przynajmniej niektórzy) że się w nich "nie sprawdza". Dlatego fajnie by było, gdyby wybrana maszyna dała coś więcej, niż tylko argument wyborczy (nie ważne czy koalicji, czy opozycji). Na przykład miejsca pracy; możliwie jak najszerzej w tzw. "sektorze prywatnym" (z wielu powodów). Dlatego Karaluch.
P.S. Wybór CASY też dał nam więcej, niż tylko średnio przydatny samolot. Między innymi tchnął nową nadzieję w przetrwanie - a nawet rozwój! - tego, co kiedyś nazywało się PZL Okęcie. Okazuje się bowiem, że hiszpański manager (a przy okazji inżynier) bardziej dba o interes tej instytucji, niż jego lokalni partnerzy....