Jakie "wprowadzony w błąd"? Co to w ogóle ma znaczyć? Śmigłowce nie miały prawa magicznie się objawić bo po prostu nikt za nie nie zapłacił (czytaj: nie podpisał żadnej umowy, nie przeprowadził przetargu czy innej procedury itp.). To, czy śmigłowce miały szansę się pojawić, czy nie, nie ma żadnego znaczenia; a więc to, czy informacja o tym przekazana ministrowi była prawdziwa, również. Ale przecież nie da się przyznać "palnąłem głupstwo" (a tym bardziej jeszcze za to przeprosić), tylko trzeba od razu szukać winnych. Nawet jeśli mieli by się okazać zupełnie abstrakcyjni.