To jako lingwista, znawca semantyki i ogólnie wredne bydle nieco się poczepiam. Mogę?
"The simulation is based on the award-winning DCS engine"
- słyszałem, że np Cryengine zdobył masę nagród, ale jedyne co mogłem znaleźć o DCS World, to nagroda za clean software (nie zawiera wirusów itp).
"Other features such as the dynamic weather and seasons, comprehensive training, robust multiplayer , a powerful mission and campaign editor, as well as a mission replay system, pilot log book, and other features will all add up to incredible player experience."
- Tym bym się akurat nie chwalił, do czasu jak nie zacznie działać.
"The team intends for DCS WWII: Europe 1944 to act as the forerunner of a long-running DCS WWII simulation series covering all theaters of WWII, and expanding into other nearby conflicts, such as the Korean War."
- to akurat jest bardzo dobry news, ale czy my już tego gdzieś nie słyszeli? Tak jakoś z 7 lat temu?
/"About RRG Studios (...) we literally wrote the book on the new generation of flight sims."
- Co to za książka? Chętnie przeczytam.
"In addition to industry-leading attention to detail, incredible graphics, unparalleled flight dynamics, and award-winning multiplayer"
- to samo co na samym początku... Chociaż nie, będę złośliwy - mają na myśli CTD Award, czy OOS Award?
Wybaczcie, że nie tłumaczyłem każdego z fragmentów, ale to by nieco zepsuło ideę. Można w zasadzie powiedzieć, że trolluję, ale chciałem tu zwrócić uwagę na pewien problem. Tym problemem są obietnice. RRG chwali się, że pracowali nad najwspanialszym simem-serią XXI wieku (tak, ja się z tym akurat zgadzam), ale to oznacza też pracę nad CloDem, który był zlepkiem niespełnionych obietnic i zniszczonych marzeń. Ci państwo natomiast wjeżdżają na kickstartera!
Żeby KS się udał, to trzeba nie tylko coś obiecać, ale i coś pokazać. I to wciąż za mało! Trzeba umieć trafić do szerokiej publiki i umieć ją przekonać, zarazić swoją pasją. Sporo było projektów, które mimo świetnych zapowiedzi i zaawansowanych prac poległo (np legendarny Ground Branch - szkoda). Ani Mark, ani Ilya nie są Chrisem Robertsem i raczej wątpię, żeby udało im się dostarczyć PR potrzebny do przekonania przyszłych klientów na sfinansowanie tych szczytnych marzeń (to zupełnie bez ironii). Ostatecznie, jeśli chcą, żeby im się udało, to muszą wysilić na nieco lepszą gadkę, niż to cytowane powyżej.