Obejrzałem, pomacałem tego nosorożca i nie ma entuzjazmu. Mój X52 Pro jakiś czas temu padł, więc kupiłem X55 poniekąd z „musu”. Bez „musu”, to bym był chyba teraz zły.
Dzielona przepustnica to jedyna wartość dodana, reszta to „plusy ujemne”.
Wszystko plastikowe. Garść metalowych pstryczków nie zmienia wrażenia, że metalu jest mniej, niż w X52 Pro. Pokrycie tą samą dziadowską farbą o gumowatym dotyku, co za chwilę zejdzie. Kanciaste pudełka podstaw, szare i takie jakieś „drętwe” detale sprawiają, że całość jest toporna. Jakość wykonania zdecydowanie gorsza, po prostu zła.
Wajcha przepustnicy ma akurat pod palcami (końcem dłoni) technologiczne połączenie elementów z ostrą, drażniącą krawędzią i wyczuwalną nieciągłością krzywizny. Po prostu kładziesz na niej rękę i wiesz, że to nędza. Pomiędzy częściami wajchy szczelina, nierówna. Wajcha kolebie się na boki, po rozłączeniu części jeszcze bardziej. Tak bardzo, że części zaczepiają o siebie. Wajchy chodzą tak samo drętwo a regulacja oporu jest taka sama jak w X52. Pod kciukiem dwa pokrętła, jak w X52. Ale te tu się kolebią na boki ze 2 mm a przy obrocie prawie nie stawiają oporu. Na dodatek w pokrętłach nie ma środkowych przycisków, bo same są (w całości) także przyciskami. To, w połączeniu z luźnym obrotem powoduje, że nieuważne przyciśnięcie zmienia pozycję pokrętła. Obok wydawałoby się slider, co sugeruje nawet oznaczenie („SLD”). Ale nie, to jakieś „przesuwadło”. Dwu albo może trzy pozycyjne – trudno wyczuć, tak działa. Poniżej dwa małe grzybki, tak stłoczone, że do wykorzystania chyba tylko jako dwukierunkowe. Obok cycek myszki i przycisk. Pod palcami, pod spodem, dwa ciężko wciskające się guziki i dwu pozycyjny przycisk. Na końcu, pod małym palcem pokrętło: „kółko myszki”. Skrola używałem jako zoom, ale tu jest to bez sensu. Niby można się przyzwyczaić do kręcenia małym paluszkiem zamiast palcem wskazującym, jak w X52, ale co zrobić, gdy wajchy będą w różnym położeniu? Na podstawie jest 7 metalowych pstryków, dwu pozycyjnych, ale kolebią się na boki prawie tak, jakby miały cztery pozycje. Do tego dwa pokrętła i przełącznik trybów. Całość podświetlona dyskretnie – czyżby to jedyne pozytywne wrażenie?
Mechanizm joya ten sam, co w X52 – sprężyna, tarcza, pierścień. Domyślnie założona sprężyna zielona, chyba średnio twarda z w sumie 4 dostępnych. Niemniej tak twarda, że tarcza stawia spory opór i smętnie poskrzypuje przy delikatnym ruchu. Na kiju podstawka na dłoń, ale nie regulowana, o nie. Jest nisko, nawet moją sporą grabą nie dosięgam kciukiem do górnego grzybka. Pinky już nie naciśnie się „pinkiem”, bo za daleko, trzeba serdecznym. Pod małym palcem dodatkowy spust, bo spust główny już nie jest dwu pozycyjny. Nie polubię ja tego. Pod kciukiem jakiś smętny przycisk, z boku, niewygodnie, wysoko, pod palcem wskazującym kolejny. Na „główce” trzy haty i przycisk. Górnego grzybka i przycisku nie da rady dosięgnąć bez oderwania dłoni od podstawki. W X52 były 4 przyciski i dwa haty – no komu to przeszkadzało? Na drągu podświetlane tylko grzybki, od spodu, z przodu nawet nie widać, że coś tam świeci.
Słabo, nie?
Dlaczego kupiłem nosorożca a nie guźdźca? Odrzutowcami nie latam, więc replikowanie przyrządów z A-10 mnie raczej drażni, a nieruchomość X65 jest nie do przyjęcia. Do obsługi normalnego silnika ze śmigłem potrzeba sporo osi, pokręteł. W X52 brakowało mi jednego pokrętła do szczęścia. Wykoncypowałem, że w X55, dzięki dzielonej przepustnicy będzie OK. Przepustnica: obroty i skok; pokrętła: chłodnica wody i oleju; suwak: mieszanka; scroll: nieustająco jako zoom. Tymczasem suwak nie jest suwakiem (więc nadal brakuje jednej osi/pokrętła) a scroll do zoomowania jest źle ustawiony. Niby doszły dwa pokrętła na podstawie, ale jaki to H.O.T.A.S, jeśli trzeba rękę odrywać, żeby chłodnicę podregulować czy widok przybliżyć? Oj, za miękko się wyraziłem o X55 na początku tej pisaniny.
W „praniu” jeszcze nie sprawdziłem, pisałem
