Dziwna to miara skuteczności ale jak skutecznym musiał być system, który mógł wysyłać swoich obywateli na pewną śmierć, od 1941 r. po 1945 r. bez większego ryzyka, że uzbrojeni (sic!) wysyłani na śmierć się zbuntują. Przemoc w jednostkach, możliwość wykonania kary śmierci nawet przez dowodzącego, zakładnicy w domach (w wielu wspomnieniach widoczna jest rzeczywista obawa aby nie "zaginąć" gdyż zaginiony mógł zostać potraktowany jako oddający się do niewoli a to wg Rozkazu LKO Nr 270 z 1941 r. oznaczało zaprzestanie utrzymywania przez państwo rodziny jeńca) itp. Jednostki karne groziły za wszystko co w innych armiach, może poza końcówką wojny w armii niemieckiej było normalne np. za opuszczenie uszkodzonego, unieruchomionego czołgu, który się nie palił i mógł kontynuować ogień z miejsca (do przeczytania u Łozy)...
Pamiętam, że na DWS dyskutowano kiedyś możliwość opisanego w jednej z pozycji wspomnieniowej opuszczania czołgów w ruchu przez załogi poprzez właz desantowy w czasie ataku na pozycje niemieckie, tak aby zostający na własnych liniach opiekunowie ucieczki nie widzieli.