To co przeczytałem w tym wątku bym podsumował, że Rosjanie-barbarzyńcy dopuścili się świętokradztwa, niszcząc wspaniałe, niedoścignione technicznie Tygrysy, przy użyciu prymitywnych i niedorobionych IS.
Temat rzekomej niedoścignioności niemieckich konstrukcji, zwłaszcza czołgów ciężkich, jest też szeroki jak niejedna rzeka. I coraz częściej wypływa w literaturze. Wiele lat temu opublikowano wyniki sowieckich testów zdobycznych Tygrysów Królewskich (w PL był to rok 2000). Były to wozy dalekie od doskonałości, obarczone wieloma problemami układu napędowego i jezdnego, ciężkie, nieruchawe. Na strzelaniu zaobserwowano defekty pancerza. Awarie spotykały zdobyczne Tygrysy jeszcze przed dojazdem ze stacji kolejowej na poligon w Kubince - rozsypujące się łożyska, ścięte śruby mocowania koła napinającego, przekładnie boczne itp.
O tym jak w boju sprawował się Tygrys i jaka była awaryjność tej maszyny, w swoim charakterystycznym stylu pisał w 2011 r. R. Michulec :
http://www.magnum-x.pl/czasopismasec/twhistoria/1723Osobiście widzę całkiem sprawę inaczej Zoom, niż to ująłeś. Bez żadnego bluźnierstwa jednej ze stron i doskonałości drugiej. Sowieci świadomie wybrali produkcję określonych typów czołgów, znając doskonale ich wady i zalety (patrz decyzja o wycofaniu z produkcji T-34 i wprowadzeniu T-34M, odwołana z przyczyn oczywistych) i przez większość wojny dążąc do tego aby nie po pierwsze podnieść ich wartość bojową (nie można było w takim T-34 radia czy pięciobiegowej skrzyni biegów lub trójosobowej wieży zamontować wcześniej, czy chociażby dać dowódcy kopułkę obserwacyjną, wydajną wentylację, zmienić filtr powietrza?) ale aby uprościć produkcję, obniżyć jej koszt i skrócić czas, rozwijając przy tym system ewakuacji i napraw czołgów bez konieczności transportu ich do fabryki. Sytuacja w lotnictwie przecież wyglądała podobnie, tam jeszcze doszły zakulisowe intrygi - I-180, I-185, Tu-2, sprawy znane. Przede wszystkim produkcja, produkcja i produkcja. Niemcy poszli inną drogą, chcieli posiadać sprzęt górujący na przeciwnikiem we wszystkich aspektach, co też się nie udało. A jak wspomniano siłą roboczą zostały czołgi sięgające korzeniami lat trzydziestych oraz Stugi. Do tego dochodzą zmarnowane środki i czas na projekty typu Myszy, czołgów serii E, eksperymenty z napędem spalinowo-elektrycznym (Tiger Porsche a później Ferdinand/Elephant). A to wszystko w warunkach notorycznie zbyt krótkiej kołdry.
Czy IS był prymitywny i niedorobiony? Zależy wg. jakich kategorii mierzyć. Dla sowietów był OK ale też mieli swoje uwagi - dotyczące uzbrojenia, małego zapasu amunicji, ciasnoty (ale w końcu pozbyto się balastu - strzelca kadłubowego), wymienionych przez Głos wad układu jezdnego i napędowego. Jego wady związane były z koncepcyjnym wąskim zastosowaniem - czołg przełamania, wsparcia piechoty. Sporo uwag związanych było jednak z tym, iż często ISa używano niezgodnie z przeznaczeniem, nie jako czołg przełamania rejonów umocnionych. Chociaż i tu można się zastanowić nad celowością posiadania takiego czołgu jeżeli jego jedyną zaletą względem adekwatnych dział samobieżnych, poza nieco lepszym opancerzeniem, była możliwość obrotu wieży, gdyż cała reszta cała porównywalna... Stąd też chyba liczba wyprodukowanych egzemplarzy ISa-2 jest porównywalna z liczbą wyprodukowanych w czasie wojny dział ISU-122 i ISU-152. Historia pokazała, że rozwój broni pancernej poszedł jednak w kierunku czołgu podstawowego.