Nie odnosząc się do żadnego z postów oddzielnie, ale tak ogólnie do całej dyskusji o warunkach życia kiedyś i dzisiaj.
Nie wiem czy jest to możliwe, aby dokonać takiej analizy, może jakiś wskaźnik "szczęśliwości i spełnienia" dałby pogląd na to czy kiedyś było lepiej czy teraz?
Niedawno rzuciła mi się w oczy sentencja, którą początkowo uznałem za... bezsensowną, ale po chwili zastanowienia stwierdziłem, że jest w niej wiele racji, a brzmi ona tak "nic tak nie zawodzi jak sukces", innymi słowy mówiąc "sukces jest twoją porażką". Bez sensu, prawda?
Jednak poszerzywszy kontekst, wyłania się prawdziwa myśl tego nieco irracjonalnego stwierdzenia. Sukces odniesiony w danym czasie i metody jakimi doszło się do niego, po jakimś czasie gdy zaszło wiele zmian, przestaje być nim, a metody prowadzą do porażki. Otoczenie, czasy, uwarunkowania, oczekiwania wymagają innego sposobu działania, przystającego do realiów.
Wracając do moich dziadków, mieli dom, gospodarstwo, które zapewniało im utrzymanie się i w miarę godny byt, to był ich sukces. Gdyby przenieść to do czasów współczesnych wystarczyłoby ledwie na wegetację.
Dom wprawdzie murowany, ale bez centralnego ogrzewania, bez rekuperatora, pokryty eternitem, nie ocieplony, bez internetu, bez kablówki, nawet nie miał alarmu. Normalnie jak żyć... premierze. Ale wtedy było to OK i gdyby wtedy zadać pytanie czy dobrze im się żyje, dziadek zapewne odpowiedziałby "A czegóż więcej chcieć?"
Kiedyś czas określało się "rano, w południe, popołudniu, wieczorem", teraz rozbijamy to do pojedynczych minut, ciągle gdzieś pędzimy, gdy kiedyś ludzie byli "spokojniejsi", to nas dopada nerwówka, że spóźnimy się gdzieś całe pięć minut. O ile kiedyś wystarczyła szkoła podstawowa, a matura to było coś na miarę teraźniejszego doktoratu, to teraz mamy LLL (long life learning) i posiadanie "tylko" matury czyni nas nieszczęśliwymi, więc pędzimy z nauką dalej.
Ciężko porównać tak w gruncie rzeczy odległe epoki, inne potrzeby, inne realia, jedynie polityka taka sama.
Czy chciałbym żyć tak jak mój dziadek? Tak... ale tylko na wakacje.
