Niedawno zmajstrowałem coś, co można chyba określić mianem "Flight Chair". Krzesło razem z wykonaną na nim konstrukcją nie komponują się w super estetyczną całość (chociaż bardzo źle też nie jest), natomiast sprawują się bardzo dobrze, dlatego postanowiłem zaprezentować moje dzieło. Może ktoś zaczerpnie inspirację do stworzenia czegoś podobnego, aczkolwiek pewnie nie każde krzesło będzie podatne na modyfikację tego typu.
W moim przypadku wszystko zaczęło się od pękniętej metalowej płyty łączącej siedzisko z nogą fotela, oprócz pospawania i wzmocnienia owej płyty, zleciłem również przyspawanie do niej dwóch nakrętek. Do nakrętek przykręciłem główny poprzeczny profil na którym opiera się cała konstrukcja. Główny profil stabilizują dwa boczne profile przymocowane za pomocą specjalnie wykonanych uchwytów do śrub mocujących podłokietniki. Czwarty profil z przodu fotela dodatkowo łączy obie strony. HOTAS przykręcone jest do podstawek, które to przymocowane są do wsporników skręconych razem ze wszystkimi wspomnianymi wcześniej profilami po każdej ze stron, co usztywnia całą konstrukcję.
Wbrew moim obawom konstrukcja okazała się zaskakująco sztywna, przy największym "defaultowym" ustawieniu sił na osiach X-65F, pełne wychylenia powodują max. 2 mm przesunięcia podstawy joya (oś X). Białe zipy widoczne na zdjęciach zamocowałem profilaktycznie i praktycznie są zbędne.
Wagę całej konstrukcji szacuje na ok. 2.5 kg bez HOTAS.
Jako ciekawostkę dodam, że całość można łatwo i w miarę szybko zdemontować, a jedyną nieodwracalną ingerencją w konstrukcje fotela są te dwie przyspawane w niewidocznym miejscu nakrętki. Dodatkową zaletą tego rozwiązania można nazwać fakt, iż podczas grania przedramiona cały czas oparte są na podłokietnikach, dzięki czemu wzrasta komfort długich lotów.



