Jeśli latanie we współczesnym symulatorze nie różniło by się od Gunshipa z lat 90 ubiegłego wieku, w którego zresztą się zagrywałem na Amisi, to rozwój symulatorów byłby fikcją
.
80tych

. Z jednej strony tak ale z drugiej chyba wciąż nie ma FCSów przeznaczonych dla symulacji śmigłowców. FCSy są robione pod symulacje samolotów. Z tego co czytałem to drążek sterowania skokiem okresowym w prawdziwym śmigłowcu nie centruje się automatycznie i generalnie się nim łatwiej steruje.
Tak więc tutaj kontrola z klawiatury w stylu Gunshipa ma pewną przewagę.
Tak swoją drogą symulatorem moich marzeń byłoby coś jak Gunship, z grafiką z C64 ale z symulacją pola bitwy i bogatszym modelem lotu i awioniką XD .
Zajęcia z WF raczej nie mają znaczenia, jeśli już, to - jak to mówi legendarny pilot =OPS= - wal***e gr*chy wzmacnia paluchy, co ponoć przekłada się na operowanie joystickiem, oczywiście in plus.
Nie wiem, raczej sprawy typu koordynacja ruchów ma znaczenie jak trzeba jednocześnie trzymać joystick pod specjalnym bardzo precyzyjnym kątem, jednocześnie wykręcając go na bok i poruszając przepustnicą i od czasu do czasu przyciskając jakieś przyciski na tym joysticku

.
Chociaż w sumie to dotyczy głównie symulacji śmigłowców.
Skoro już przeszliśmy do porad to podstawą jest dobre zrozumienie tego, co się dzieje ze śmigłowcem (fizyka lotu) i w śmigłowcu (wszelkie autopiloty, systemy wspomagania...). Nie wiemy dalej w czym autor lata, ale każdy symulator posiada (najczęściej dość obszerną) instrukcję, którą warto przeczytać i ew. braki uzupełnić, korzystając z innych źródeł. Ćwiczyć trzeba nie tylko dużo, ale przede wszystkim mądrze.
Kiedyś dużo grałem w starego Hind'a - głównie na Saitek X8-38 za czasów Windows 98. Mam instrukcję i czytałem ją. Z tego co pamiętam to nie udało mi się nauczyć płynnie latać. Tzn. nauczyłem się latać tylko na tyle by wykonywać misje i nie rozbijać się przy lądowaniu.
Trochę próbowałem grać w Hinda jak kupiłem X-52 w 2011tym, ale wkrótce potem z jakiegoś powodu przestałem grać w symulatory.
Teraz w podłączyłem X-52 by sprawdzić czy jeszcze działa bo rozważałem sprzedanie go i jakoś skończyło się na tym że uruchomiłem EECH.
Mam zdiagnozowaną dysgrafię - ale przypuszczam że wynika ona z
dyspraksji. Tyle że jak byłem diagnozowany na dysgrafię, to nikt nie zwracał uwagi na takie rzeczy jak WF pod kątem oceny rozwoju.
Np. zastanawia mnie czy to normalne że po paru minutach lotu boli nadgastek od trzymania joysticka pod kątem (niedawno się dowiedziałem że dla większości ludzi np. pisanie więcej niż paru zdań nie jest bolesne. Bardzo mnie to zaskoczyło)? No i czy ktoś miał podobne problemy i nauczył się latać mimo to.
Najwięcej grałem w Gunshipa - kupiłem sobie w 2008mym roku wersję na PC. Gunship jest o tyle fajny że nachylenie drążka sterowania skokiem okresowym jest stałe. W nowszych symulacjach jak się gra na klawiaturze to jest problem bo strzałki góra-dół zamiast symulować zmianę kąta nachylenia drążka, tylko na chwilę kierują dziób śmigłowca w górę lub dół przez co da się grać tylko z uproszczonym modelem lotu. W Gunshipie da się grać na klawiaturze z modelem realisticznym.
Ludzie o czym my tu rozprawiamy, żaden normalny dorosły (pisze że grał w Gunshipa na C-64) facet nie przyzna się bez bicia że jest kiepski z WF-u, i że bezwiednie potrąca różne rzeczy.
To jest mentalność na poziomie podstawówki albo jakiejś patologii społecznej.
Dajcie spokój, trzymajmy jakiś poziom, do wucetu z tym
Jak na razie to Twój post nie trzyma poziomu.