Parę słów od "adwokata diabła" wobec uwag kolegi Blackmessiah'a

.
ad.1) Nie bardzo rozumiem o co kaman z "przepustnicą na full". Nie robi się tego ani przy autostarcie LWin+Home ani przy manualu, zarówno w DCSie jak i w Iłku, bo i po co? Masz może myśli dźwignię mieszanki? Tą owszem trzeba popchnąć do przodu gdy silnik zaskoczy, ale tylko w trybie manualnym. Przy autostarcie niczego nie dotykasz, komp przesuwa ją kiedy trzeba sam, silnik odpala 10/10;
ad.2) Zgoda. Model uszkodzeń był, jest i jeszcze trochę czasu będzie z epoki kamienia łupanego. Parę hitbox'ów na krzyż i tyle, bez modelowania uszkodzeń wewnętrznych i bez powiązania animacji dymów/fajerów z uszkodzeniami systemów (bo ich nie ma). Wiedzą to i sami twórcy, dlatego "robi się" od zera ten nowy. Zanim on nadejdzie zgadzam się, że nie ma co DCSa używać do walk na uzbrojenie strzeleckie, więc latanie bojowe warbirdami i Koreańczykami odpada, chyba że używamy DCS-a jako małej, taniej alternatywy dla P3D/XP, gdzie do lotów VFR dookoła trzepaka sprawdza się znakomicie i właściwie tylko tak w niego gram ja.
Odnośnie odpadających skrzydeł - Spit miał obciążenie niszczące przy 12G na pusto, do ok. 10 na pełno. Jednocześnie miał gradient siły na drągu 5 funtów na 1G, więc owszem każdy mógł urwać skrzydła przy umiarkowanym wysiłku, ciągnąc za mocno przy jakiejkolwiek powyżej średnich prędkości. Tyle, że pilot w prawdziwym samolocie czuje przeciążenie i wie kiedy już nie pałować, a my nie i tu dochodzimy do największego problemu...
ad.3) Spity miały nadzwyczajnie czuły kanał pochylenia. Wg Nicka Greya, w prawdziwym samolocie przy Vne wystarczy zaledwie ok 1 cm ruchu drąga na ciebie, żeby zrobić 6G. Drąg ten jednak ma 90-parę cm długości (zawias nie na podłodze kokpitu, ale na spodzie kadłuba), a nasze dżoje, bez przedłużki, ile, ze 25 cm od zawiasu do środka uchwytu? ED chyba postanowiło przełożyć zakres ruchu wirtualnego długiego drąga 1:1 na ruch fizycznego (procentowo, a nie kątowo, rzecz jasna), ale z tego wychodzi patola, bo albo trzeba ustawiać sobie mocne krzywe, albo montować srogie przedłużki. Ja pod kątem DCS-owego Spita (przede wszystkim, choć cała reszta na tym zyskała) sprokurowałem sobie 30-centymetrową, co z krzywą 10% powoduje, że lata się nim i strzela wreszcie przyjemnie, a to i tak nawet nie połowa rozmiaru oryginału. Rozumiem, że dążyli do realizmu, ale w zderzeniu z niedoskonałościami naszych standardowych kontrolerów owocuje to relatywnie trudnym w pilotażu, bo zbyt czułym, samolotem. Na zwykłym dżoju trzeba albo być o wiele bardziej precyzyjnym i zaciągać/pchać ledwie ułamek tego co w BoX-sie i CloD-dzie, albo podkręcać krzywe i przycinać "saturation", bo pełnych wychyleń i tak w praktyce używać nie będziesz. Mniej realistyczne w tym konkretnym aspekcie Spity w obu Iłkach są jednocześnie jednak o wiele bardziej przyjazne dla użytkownika.
W DCS-ie równie czuły jest kanał odchylenia, ale jak to się ma do rzeczywistości nigdy nie zgłębiałem. Dobre pedały jednakowoż, przydają się .
Co do startu, sprawdź czy Wyłączyłeś w spec-opcjach komputerową wspomagajkę. Domyślnie jest ona nie wiedzieć czemu ustawiona na 100% i wcinając się między wódkę a zakąskę nadzwyczaj skutecznie przeszkadza graczowi w kontrolowaniu rozbiegu

. Bez niej, z trymem kierunku na full prawo, trymem wysokości na jedną podziałkę ponad poziom i doładowaniem na 8 funtów samolot startuje praktycznie sam, tylko przez pierwsze 2-3 sekundy po dodaniu gazu trzeba dawać chwilowo z połowę prawego orczyka, potem lekkie kopnięcia, nie więcej niż 20-25% do utrzymania kierunku (czyli de facto jak w Iłku) i jeśli tylko trzymasz dżoja w centrum, a nie ciągniesz - będzie dobrze, samolot wzniesie się bez sensacji sam, jak podobno w realu.
Lądowania w DCS-ie łatwiejsze moim zdaniem, bo o ile do początku dobiegu Spity w obu simach zachowują się dokładnie tak samo, to w końcówce dobiegu DCS oferuje samolot, w którym hamowanie różnicowe jest i działa, a nie tylko udaje, że jest i działa

.
Ogólnie do modelu lotu Spita to ja mam pogląd Wellmanowo-Limowy dokładnie odwrotny, może dlatego, że akurat ten samolot w nowym Iłku ma dużo więcej za uszami - większość paździerzowych aspektów fizyki przedstawiono w tym filmiku (częściowo wprawdzie już nieaktualnym, ale wiele kwasów wciąż żyje i ma się dobrze):
https://www.youtube.com/watch?v=Z3kiLBCHJiI&t=Ze swojej strony dorzuciłbym nieprawidłową pracę regulatora ciśnienia ładowania (przy częściowym otwarciu przepustnicy, np. na moc ciągłą do wznoszenia, utrzymuje ciśnienie do wysokości krytycznej, a nie powinien - ten sam błąd merytoryczny występuje w ichnim Mustangu), nieprawidłowe położenie steru wysokości w samolocie wytrymowanym do prędkości przelotowej (to niby akurat drobiazg wizualno-kosmetyczny, ale jednocześnie wskazujący, że albo ruchy powierzchni sterowych w ich wirtualnych płatowcach jednak nie są powiązane z obliczeniami modelu lotu, albo tutaj model lotu ma kolejną dziurę do załatania), no i słynna fizyka klap krokodylowych i Fowlerów, która przy niskich prędkościach zamienia Thunderbolta w mistrza walki kołowej niegorszego od Spita, zaś Spita zmienia w urządzenie antygrawitacyjne

.
ad.4) ja mam odczucie raczej odwrotnie - w nowym Iłku spadają mało i pozwalają na kuriozalne trafienia w zakrętach, CloD i DCS wydaje się wymagać większej poprawki. Jest to jednak tylko odczucie subiektywne, nie poparte zgłębianiem tematu - trzeba się przyzwyczaić i tyle - nie jestem w stanie ocenić który sim ma balistykę bardziej bardziej zbliżoną do realnej.
ad.5) z tym się w 75% nie zgadzam, ale że kontroler kontrolerowi nierówny, więc trudno mi oceniać takie odczucie. Te 25% zostawiam na to, że w Iłku ciśnienia ładowania w ogóle zaczynają się podnosić od zera dopiero po konkretnym przesunięciu fizycznej wajchy do przodu i reagują bardziej ospale, niezależnie od samolotu. W DCS-owych warbirdach jest to bardziej liniowe w całym zakresie i żwawsze, ale przez to bardziej czułe. Też kwestia przyzwyczajenia, a która implementacja jest bardziej realistyczna - nie wiem.
Odnośnie "przekręcania" Foki na szczycie świecy to trudno dywagować, bo nie sprecyzowałeś wzdłuż której osi. Możliwe, że jakieś jaja dzieją się przy prędkościach opływu okołozerowych lub ujemnych, z drugiej strony w DCS-ie moment reakcyjny od śmigła jest jednak nieporównywalnie mocniejszy od raczej iluzorycznej implementacji tegoż w Iłku i ma większy wpływ na zachowanie samolotów przy niskich prędkościach.
Osobiście DCS-owego Spita uważam za drugi najłatwiejszy i najfajniejszy do startów, lądowań i latania śmigłolot po Mustangu (nie licząc Eagle'a i Jaka, bo ich nie mam), ale przyznaję - przedłużka dżoja zrobiła tu kolosalną robotę, a na pedałach też dorzuciłem co najmniej ze 20% krzywej, bo na liniowo był zbyt nerwowy jak dla mnie.