Wyżej trochę miałeś wątpliwości. Przynajmniej tak zrozumiałem twoją wypowiedź. Dlatego m.in. zacytowałem ale to nie o to chodzi. Po prostu zbieg okoliczności żeby podtrzymać dyskusję

.
To nie tak. Producenci dysków jak wszyscy tną koszty i co za tym idzie na kilku konstrukcjach robią całe serie dysków zmieniając im soft albo elektronikę. Dlatego co jakiś czas wychodzą takie smaczki, że w prosty sposób da się z WD Green zrobić Blue. Podobny patent na początku niedostępny był z parkowaniem głowic i zmianą zwykłych dysków na takie co mogą pracować w rejestratorach do monitoringu. Jeśli ktoś wie czego szukać to nie ma problemu. W taki sposób serwisy pozyskują części zamienne np. głowice. Osobną parą kaloszy jest dobranie się do części serwisowej softu. To już wymaga pokaźnego portfela i wtedy masz możliwość grzebać w obszarze serwisowym i robić z dyskiem cuda. Nie wspominając o sektor po sektorze. W swoim czasie najprościej dawało się grzebać w Seagate'ach bo kabelek sam sobie mógł każdy zrobić. Niemniej to nie działa tak, że wsadzi się dowolną elektronikę od dysku (nawet takiego samego) i od strzału wystartuje. Kiedyś już tak zrobiłem i wystrzeliło kilka elementów SMD

. Na przestrzeni lat budowa dysku może się zmienić, przeważnie elektronika, bo z mechaniką za wiele się nie zrobi. Obecnie większość dysków ma talerze po 333GB + zapis obustronny. poprzednio były po 250GB talerze. Chyba tylko w tych ostatnich nabitych helem już coś większego jest... nie pamiętam. Z silnika się nie zrezygnuje, z głowic też, więc tnie/zmienia się elektronikę.
W danym dysku jest pula sektorów które mogą się posypać (lub stać się niestabilne). Dysk sobie je oznacza i nic złego się nie dzieje. Tylko SMART je odhacza. Zresztą były softy co potrafiły to na dysku wymusić (np. HDD Regenerator albo MHDD). Podobnie zresztą jak kilka innych parametrów które oprócz wkur... nie mają wpływu na kondycję dysku na przykład mój ulubiony "Ultra DMA CRC Error Count". Mając dostęp do obszaru serwisowego można sobie go dowolnie zmieniać. Dlatego też nikt nawet jak zna patent na dobranie się do tego obszaru nie chce zdradzać patentu (przykład z dyskami z dekoderów Polsatu... i nie tylko) żeby na rynek nie wypłynęła fala zajechanych dysków w psich pieniądzach.
Pisząc posta nie miałem na celu danie komuś złudnej nadziei, że każdy dysk niewidoczny w biosie/UEFI da się odzyskać. Zakładając, że masz farta i padła w twoim elektronika i masz jeszcze większego farta, że akurat pod ręką masz lub trafisz na dawcę ze sprawdzonego źródła to można próbę podjąć. Natknięcie się na dawcę gdzieś w internetach może być trudne, kosztowne i na końcu można skończyć z całą masą niesprawnych dysków. Dyski psują się różnie ale nie są też aż tak delikatne jak kiedyś. Samsungi F1 były klasą samą w sobie i przez zminimalizowanie mechaniki żyły bardzo długo. Moje lekkiego życia nie miały. Liczyłem, że przed padem dadzą jakiś objaw który spowoduje, że zdążę skopiować dane ale nie dały. Druga sprawa, że nie miałem na tym dysku nic ważnego, więc mogłem sobie pozwolić na eksperymenty.
Tak czy siak grunt, że w A.D. 2018 patent działa i może komuś uratować zadek

. Z SSD-kami już tak łatwo nie pójdzie. Tam bez przelutowywania kostek nic się nie zrobi.