Pierwszy wieczór testów Rifta S. Obraz jest znacznie ostrzejszy niż CV1, ekran RGB i ulepszona optyka mają chyba na to większy wpływ niż tylko lepsza rozdzielczość. Na tyle na ile pamiętam z testów Pimax 5k+, Rift S prezentuje podobny poziom a może nawet troszkę lepiej. Kolory nie gorsze niż w CV1, mury brak, refleksy świetlne (god rays) ograniczone do minimum. SDE też słabo widoczne, chociaż jest.
FOV taki sam jak w starym Oculusie, troszkę więcej góra/dół, ale na boki ja widzę tyle samo, a są tacy, co skarżą się, że widzą mniej. Zależy jeszcze jak bardzo odsunie się ekran i jak głęboko mamy osadzone oczy.
Przy moim IPD 67 mm wszystko jest wyraźne przy patrzeniu na wprost, ale gdy kieruję wzrok na krawędź ekranu widać, że jedno oko szybciej traci ostrość. Da się używać i nie jest to duży problem, ale szkoda, że zabrakło fizycznej regulacji rozstawu soczewek. Optymalny rozstaw oczu tutaj to jednak 60-64 mm.
Komfort lepszy niż w poprzednim modelu, ale plastikowe halo dookoła głowy będzie przeszkadzać przy zakładaniu niektórych typów słuchawek. A słuchawki są potrzebne, bo wbudowane głośniczki nadają się co najwyżej do ścieżki dźwiękowej w Google Earth.
Śledzenie ruchu bezproblemowe, nawet w nocy przy świetle monitora i lampki biurkowej.
Ogólnie w cenie 2000 PLN urządzenie jest na chwilę obecną bezkonkurencyjne i nawet droższe headsety dostępne w sprzedaży nie są zbyt ciekawą alternatywą, chyba, że mamy konkretne wymagania typu duży FOV albo regulacja IPD. Oczywiście niedługo w sklepach pojawią się HP Reverb i Valve Index, o jeszcze lepszych parametrach, ale to już inna półka cenowa i inne wymagania sprzętowe.