Że ja myślę egoistycznie? Ani biegaczem nie jestem, ani specjalnie na rowerze nie jeżdżę. Okazjonalnie na wieczorne spacery chodzę. Skupiam się wyłącznie na stronie prawnej (faktycznie nie jest to zakazane, poza parkami wg mnie) i po prostu zdrowym rozsądku (oczywiście subiektywnie).
Jasne, że najłatwiej jest zakazać wszystkiego. Właśnie dlatego napisałem, że nasze działania (mimo początkowego mojego dużego poparcia dla nich), mi kojarzą się teraz ze strzelaniem na oślep. Podstawa to zachowanie odstępu, dostępność środków dezynfekujących (legendarny płyn Orlenu, którego poza prezesem chyba nikt jeszcze nie widział) i przede wszystkim NAKAZ chodzenia w maskach / osłonie dróg oddechowych, przynajmniej w budynkach, jeśli nie w ogóle poza domem. Skupmy się może na dostępności tych środków, masek, rękawiczek. O to można było już zadbać miesiąc temu, skoro teraz takie bicie piany jest jak to świecimy przykładem dla innych. To jest dla mnie klucz do walki, a nie k.... pół ograniczenia, że spacer samotny to jest be, a stanie pół godziny w kolejce do marketu i mijanie się z ludźmi między regałami już jest w porządku.
Dwa tygodnie to mniej więcej tyle ile trwa infekcja i tym samym zarażanie, jeśli ktoś jest zainfekowany i wytrzyma dwa tygodnie, to po tych dwóch tygodniach nie powinien już zarażać. Tak więc jeśli wszyscy wytrzymaliby bez łażenia, to prawdopodobnie część niezdiagnozowanych zdąży wyzdrowieć ergo w kolejnym etapie mniej zarażać.
Trzeba by wszystko zamknąć w cholerę na trzy tygodnie - ale co z zakupami / zapasami, co z ludźmi którzy będą umierać w domach? Plus dodatkowo problem jest taki, że większość nawet nie wie, że zaraża bo testy tylko są przeprowadzane na przypadkach oczywistych. Do tego, żeby było śmieszniej - wieści z Chin donoszą, że ci co już przeszli chorobę i wyzdrowieli, nadal mogą być bezobjawowymi nosicielami (nie będą chorzy bo są już uodpornieni, ale mogą drugi raz "złapać" wirusa i roznosić). Więc powiedzmy sobie szczerze - żadne nasze półśrodki do czasu wynalezienia szczepionki tego g.... nie wyniszczą. I może zacznijmy się zastanawiać co się stanie z krajem i gospodarką jak taki stan będziemy utrzymywać jeszcze przez kilka miesięcy, a może nawet i rok (hura-optymistyczny wariant na szczepionkę to chyba początek 2021, a jeszcze potrzebny będzie czas na dystrybucję). Tak więc nie szukajmy rozwiązań łatwych, ale skutecznych i racjonalnych, mając pod uwagę też to, że w świecie po wirusie, trzeba będzie również żyć jakoś dalej. Na razie to dokąd to wszystko prowadzi to totalna zapaść gospodarcza -> zapaść finansów państwa -> zapaść służby zdrowia i dopiero wtedy rozkręci się zabawa. Ten scenariusz nadal jest czysto hipotetyczny, ale czy zupełnie niemożliwy?
A nie można połączyć zakupów ze spacerem? Od razu musisz wykupić cały papier toaletowy? Idź z małą torbą, nawet 2x dziennie.
Właśnie dlatego, że uważam się za człowieka racjonalnego, jeżdżę aktualnie do sklepu samochodem sam raz w tygodniu i robię zakupy na cały tydzień dla mnie i rodziców. To jest dla mnie racjonalne podejście i minimalizowanie ryzyka. Analogicznie wychodząc wieczorem na samotny spacer lub nawet przejażdżkę rowerem (teoretyzuję), tego ryzyka wg mnie nie stwarzam, choć dla Ciebie jest to szczyt nieodpowiedzialności i egoizmu.
I na koniec, oczywiście złośliwie
, proponuję wyjazd do NY i tam sobie pobiegać, skoro jest tam tak cudnie
.
Daliby zieloną kartę i przelot oraz co ważne - ubezpieczenie zdrowotne

dla całej rodziny - nawet 2 razy bym się nie zastanawiał. Aha, tylko że ja nie biegam.
PS. Wirus nie wisi magicznie w powietrzu i na ten moment nie jest potwierdzone by przenosił się drogą powietrzną. Zawieszony w powietrzu, powoli opada.
Dobrze, że sprostowałeś ;DDDD
I dobrze, że zaznaczył, że "po kościele", bo to chodzenie do lasu z żoną, też mogłoby zabrzmieć podejrzanie.
