Autor Wątek: KrAZ-255B1  (Przeczytany 25839 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #120 dnia: Maja 03, 2023, 20:30:12 »
Nie znam się to się wypowiem  ;) : to zatykanie dysz spryskiwaczy czasem nie będzie spowodowane zasyfieniem przewodów? Przedmuchanie/przepłukanie ewentualnie wymiana mogła by zaradzić. Przy okazji można by też sprawdzić stan zbiorniczka, cholera wie co tam przez lata było lane i co się wytrąciło i osiadło.
"Różnica między mną a wariatem jest taka, że ja wariatem nie jestem."
                                                                                  S. Dali

Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #121 dnia: Maja 04, 2023, 10:54:52 »
Nie znam się to się wypowiem  ;) : to zatykanie dysz spryskiwaczy czasem nie będzie spowodowane zasyfieniem przewodów? Przedmuchanie/przepłukanie ewentualnie wymiana mogła by zaradzić. Przy okazji można by też sprawdzić stan zbiorniczka, cholera wie co tam przez lata było lane i co się wytrąciło i osiadło.

Możesz mieć rację. Zbiorniczek jest czysty, ale zastanawiam się czy jakiś syf z pompki nie idzie. Trzeba będzie na spokojnie przejrzeć pompkę i przewody. Jest to do opanowania.

Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #122 dnia: Maja 31, 2023, 10:32:40 »
Udało mi się dorobić przedmie mocowania skrzyni ładunkowej. Teraz już komplet mocowań mam na gumach. Pozostało obserwować jak się to sprawdza.



Zabrałem się też za poprawę tylnego lewego koła, które mocno biło podczas jazdy na Lewiznę. Przy okazji wyciągnąłem z niego gwoździa. Siedział na kilka centymetrów więc aż dziwne, że nie przebił mi koła.
 


Niestety okazało się, że jedna ze szpilek trzymających koło ma zerwany gwint. Trzeba było ją wymienić. Udało mi się kupić komplet szpilek ale o większej średnicy i większym gwincie. Na dole oryginał, u góry nowa większa szpilka.



Szpilkę dałem do przetoczenia. Nakrętkę trzeba było dorobić od zera. Wyszło jak oryginał:



No i tu już błyszczy się na aucie:



Przy okazji sprawdziłem stan wszystkich opon. Nie spodobał mi się stan prawej przedniej, więc postanowiłem zamienić miejscami koła. Na przodzie lepiej mieć lepsze opony. A docelowo będę szukał dwóch opon na wymianę. Pierwszy raz zabierałem się za zdejmowanie i zakładanie kół, więc ciekawy byłem jak to pójdzie w pojedynkę. I okazało się, że jest to do zrobienia.



Na Lewiźnie znajomy podpowiedział mi, że warto sprawdzić stan łożysk w zwrotnicach i uzupełnić tam smar. Zdjąłem więc pokrywę ze zwrotnicy prawego koła.



Łożysko nie wyglądało źle, więc dołożyłem trochę smaru i założyłem pokrywę.



Zamierzam jeszcze zamiast odpowietrznika wkręcić kalamitkę i dowalić tam smaru. Zwrotnicy lewego koła nie będę rozbierał. Uzupełnię w niej tylko smar przez odpowietrznik. 
W kabinie mam zamontowane plastykowe przełączniki, taki jakie były używane za czasów PRL. Z tego co widać na zdjęciach, oryginalnie przełączniki są trochę inne. Udało mi się kupić kilka sztuk oryginałów. Jak już zdobędę komplet przełączników, to zamontuję je w kabinie w miejsce tych plastykowych.



Przy okazji kupiłem też nowe odblaski. Te które mam obecnie zamontowane są plastykowe i popękane.



Tak sobie patrzę, że roboty przy tym aucie mam jeszcze na lata ;). A że jestem uparty jak muł, to nie szybko dam Wam spokój z tym tematem 8).

Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #123 dnia: Maja 31, 2023, 11:42:18 »
Ja się z tego bardzo cieszę.:) Pogratulować krzepy, żeby tak te kółeczka przestawiać, no szacun.

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #124 dnia: Maja 31, 2023, 13:09:56 »
Kółek do podobnych sprzętów i nie tylko to się w życiu narobiłem aż nadto. Wbrew pozorom i rozmiarom to nie jest takie trudne. Dobra breszka, rura, czy inny sztywny pręt i można się bawić. Więcej zabawy jest z rozbieraniem i składaniem samych felg. Zwłaszcza, że są tam pierścienie klinujące się, ale i to jest do ogarnięcia. Dbaj tylko, żeby dobrze "pieski", "żabki" czy po prostu uchwyty, dobrze przylegały do felg i dokręcaj z czuciem ręcznie, a nie pneumatem. Inaczej gwint może nie wytrzymać, a i można się zdziwić przy hamowaniu. Kierowcy np. Kamazów i nie tylko, nie przepadali za tym rozwiązaniem. Zdarzało się, że jak te uchwyty były wyrobione, zużyte, felga była mocno sfatygowana przy hamowaniu potrafiły puścić, wyrwać wentyl, fartuch i ogólnie portki do wymiany.

Szczerze mówiąc wolałem robić takie koła i większe niż od osobówek. Spokojna fajna robota i wbrew pozorom mniej męcząca niż kółka od osobówek :D.
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #125 dnia: Maja 31, 2023, 22:43:06 »
Ja do tej pory miałem styczność tylko z kołami od osobówek. W tamtym roku dopiero była okazja powalczyć z kołami od mojego STARa – okazało się to proste. Do kół od KrAZa miałem do tej pory jakiś taki szacunek/obawy że będzie ciężko. Ale dało się to zrobić w pojedynkę. I myślałem, że będzie trudniej. Kwestia to wypracować sobie sposób, bo podnieś tego cholerstwa się normalnie nie da. Teram mam już pewność, że sobie z tym poradzę w trasie.

Natomiast do rozbierania/składania koła od KrAZa dalej mam „szacunek”. Jeszcze nie mam śmiałości żeby się za to zabrać. Najbardziej martwi mnie to czy dam radę złożyć to na tyle dobrze, żeby ten pierścień zabezpieczający nie strzelił przy pompowaniu. W instrukcjach piszą, że trzeba to robić w koszu. No nic, kwestia czasu, przemyślę, i za to też pewnie się wezmę.

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #126 dnia: Czerwca 01, 2023, 08:32:52 »
Jak dobrze ustawisz koło to tylko podstawisz pod nie breszkę i samo wskakuje. Jeżeli chodzi o pierścienie to muszą być czyste, nie zjedzone przez rdzę i nie pogięte. To jest opcja idealna, ale jak mają swoje lata to bywa różnie. Myślę, że spokojnie ocenisz "na oko", nawet jak robisz to pierwszy raz. Kosz do pompowania byłby wskazany. Pierścienie nie wybaczają, sam miałem kiedyś fruwające koło od Stara 266 co przyjechał z lasu. Goście sobie sami robili, bo my się tego nie tykaliśmy. Oni zakładali takie złomy opony, że strach było tego dotykać. Szkoda im było wsadzać coś lepszego, bo w lesie chwila nieuwagi i oponka do wywalenia. Więc przechodziłem obok takiego kółka, jak je już je poskładali i pompowali. Nagle sporo kurzy i zobaczyłem jak kółko podskoczyło mniej więcej na metr wysokości. Pamiętam tylko, że sprawdziłem czy mam obie nogi i mogę nimi ruszać. Okazało się, że od spodu opony pękł kord i wyszła dziura wielkości pięści. Tyle dobrego, że nikomu się nic nie stało. Wracając do pompowania, to najpierw wbijasz tyle powietrza, żeby się pierścienie ułożyły, dobijasz młotkiem i jak jest wszystko cacy, równo leżą to najlepiej w koszu dopompowywać do wskazanego ciśnienia.

Jeszcze robiliśmy tak, że jak felga miała otwory (bo twoja krazowa to po prostu obręcz) wsadzaliśmy brechy na krzyż, zapieraliśmy o felgę czy oponę i pompowaliśmy. Jakby pierścień miał ochotę polatać, to zawsze go przytrzyma. Tylko my tego robiliśmy w opor, więc trzeba było sobie ułatwiać i przyśpieszać pracę. Norma to norma :).

Za to szczerze nienawidziliśmy kółek skręcanych. Niektóre auta takie miały np. Gaz 66, Star 266 (jeszcze należące do energetyki), Multikar. Niby łatwiej w terenie kapcia zrobić. Siedziałeś pół dnia i walczyłeś z materią, żeby je rozpołowić.

Tak czy siak dawne czasy ;).
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #127 dnia: Czerwca 01, 2023, 21:59:27 »
Jestem pod wrażeniem i nieustająco podziwiam.
Acz przestrzegam, z takimi dużymi kołami to trzeba naprawdę uważać.
Widziałem kiedyś nieszczęśnika, któremu jakiś fragment z koła strzelił prosto w czoło, no cóż zrobiła się dziura, z mózgu budyń, bodajże został dawcą przeszczepów (już dokładnie nie pamiętam).

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #128 dnia: Czerwca 02, 2023, 07:51:38 »
Znam akcję, że dwa ludziki postanowiły sobie pospawać felgę pod ciśnieniem. Prosta robota i jak przystało na fachowców, bez demontażu opony. Kółko było słuszne, bo od ciągnika siodłowego, Skończyło się mało zabawnie, zwłaszcza dla mistrzów spawania. Także ten... nie polecam takich akcji :).
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #129 dnia: Czerwca 03, 2023, 10:25:36 »
Acz przestrzegam, z takimi dużymi kołami to trzeba naprawdę uważać.

Właśnie dlatego się za to jeszcze nie wziąłem. Chociaż tej roboty pewnie nie uniknę. Muszę więc przemyśleć jak się za to zabrać, może pospawać jakieś zabezpieczenia. Jak coś miałoby się stać, to nie chciałbym żeby było to z głupoty albo z lekceważenia.

Jak dobrze ustawisz koło to tylko podstawisz pod nie breszkę i samo wskakuje.

No właśnie, zdjąć udało mi się łomikiem. Chwilę trwało zanim wpadłem na to jak to można zrobić. W krzyżu te próby trochę poczułem ale to kwestia peselu i tego, że nie wiedziałem jak się za to zabrać. Myślę, że jak kilka razy to zrobię to będzie szło to w miarę łatwo. Natomiast wrzucenie koła łomikiem mi się nie udało. Nie wiem na razie jak to zrobić łomikiem. Wrzuciłem je sposobem, poszło szybko i lekko, ale BHP trochę ucierpiało. Zrobiłem to tak, że pochyliłem górę koła nad bębnem i potem podniosłem kilka centymetrów auto lewarkiem. Dół koła wsunął się więc pod bęben. Opuściłem więc auto o kilka centymetrów, pochyliłem górę koła i podniosłem auto. I tak ze 3 razy, bez wysiłku poszło. Kłopot w tym, że aby opuścić KrAZa na lewarku to trzeba pod nim siedzieć, i jedną ręką trzymać koło. Nie polecam więc sposobu, miejsca nad głową jest dużo, ale myślę że są mądrzejsze sposoby.

Jeszcze robiliśmy tak, że jak felga miała otwory (bo twoja krazowa to po prostu obręcz) wsadzaliśmy brechy na krzyż, zapieraliśmy o felgę czy oponę i pompowaliśmy. Jakby pierścień miał ochotę polatać, to zawsze go przytrzyma. Tylko my tego robiliśmy w opor, więc trzeba było sobie ułatwiać i przyśpieszać pracę. Norma to norma :).

Sprytnie. Trzeba kilka osób i do KrAZa się tak nie da, ale sposób sprytny. Jak sobie to wyobrażałem to przyszedł mi do głowy pomysł jak pospawać sobie zabezpieczenie do KrAZa. Na podobnej zasadziej jak piszesz. Nie kosz, ale coś prostszego, dedykowanego do kółek od KrAZa, co ogarnę jednoosobowo. Kiedyś pewnie zrobię i zaprezentuję.

Za to szczerze nienawidziliśmy kółek skręcanych. Niektóre auta takie miały np. Gaz 66, Star 266 (jeszcze należące do energetyki), Multikar. Niby łatwiej w terenie kapcia zrobić. Siedziałeś pół dnia i walczyłeś z materią, żeby je rozpołowić.

O to ciekawe. Ja mam 266 z rocznika 77. Fajne auto, 4 lata starsze od mojego KrAZa i technicznie dużo od niego lepsze. To 4 rok produkcji 266. Ma właśnie felgi skręcane. Jeszcze ich nie tykałem ale kiedyś mnie to pewnie czeka. Wyobrażałem sobie, że to prostsze i szybsze od tych pierścieni od KrAZa. To dałeś mi do myślenia. Czemu kłopot jest z rozpołowieniem? Ciężko rozkręcić pordzewiałe szpilki czy o co chodzi? Myślałem że po rozkręceniu się to samo rozpadnie.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 03, 2023, 10:31:54 wysłana przez moders »

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #130 dnia: Czerwca 03, 2023, 10:59:22 »
Jakby to opisać, aby zrozumieć. Łatwiej by było pokazać. Mnie uczono tak, ale zapewne technik wrzucenia koła jest sporo, a do tego każdy ma jeszcze swój patent.

Potrzebny Ci łom aka brecha, coś co ma z 1,5+ metra długości i jest w miarę sztywne. To może być też rura, ale lepiej coś co nie jest puste w środku. Podjeżdżasz kołem pod piastę i możliwie jak najbardziej, a dalej ustawiasz koło możliwie w pionie, ale tak aby nie spadło na nóżkę jak na chwilę je puścisz. Piasta nie może być za wysoko. Teraz żeby się nie mordować pedkładasz breszkę pod oponę tak, aby ciągnąć ją do siebie. Ważne, aby twoja dźwignia była możliwie jak najbliżej środka i pod oponą coś twardszego żeby dziury w nie kopać (a przynajmniej na początku coś możesz sobie wrzucić, żeby wyczaić jak to ogarnąć, apotem to już nawet na miękkim zrobisz). Koło się podniesie i zrobi hyc na piastę. Dalej to już delikatnie kiwasz na boczki i ewentualnie wspomagasz się twoim nowym przyjacielem łomikiem :). Trzeba podejść sposobem, a nie siłą, bo po szóstym kole skończysz w szpitalu. Sam potrafiłem kilkanaście takich aut dziennie robić, albo wpadał mi 32 kołowy dźwig na przekładki. Jak to opanujesz to żadne kółko Ci nie straszne, a i na drodze jak Cię coś spotka to łatwiej mieć przy sobie, łom niż kilka podnośników. 

Podobnie jest z rozbieraniem takich kół jak kapcia zrobisz. Jak nauczysz się najprostszych metod np. rozbierania go na kołku drewnianym dwoma łyżkami i młotkiem to nic Cię nie zaskoczy. Owszem w warsztacie są już montażownice, ale normalnie to się spuszczało powietrze. Zaznaczało kredą na oponie gdzie był wentyl, potem wpychałeś wentyl do środka. Jak powietrze zeszło, to młotkiem odbijałeś oponę po obwodzie z dwóch stron, ściągałeś łyżkami pierścienie, upewniałeś się że wentyl nie wyszedł, a jak wyszedł to go po poprawiałeś znowu. Potem podnosiłeś, odwracałeś w pionie, pociągałeś po przeciwnej stronie wentyla za felgę, żeby się uwolniła od opony i upuszczałeś całość na kołek drewniany. Felga wyskakiwała, odstawiałeś ją na boczek, potem już z oponki wyciągałeś fartuch, dętkę i po kolei sprawdzałeś i szukałeś dziury. U Ciebie trochę będzie inaczej, bo felga nie jest pełna, ale ogólne zasady są te same. Ważne, żeby się nie urobić, bo żyłka strzeli ;).

Co do felg skręcanych to w teorii są one fajne, proste i wygodne, ale jak są stare, zardzewiałe i upaprane w błocie, gdzie różnie o nie się dbało i z różnym momentem dokręcało to trzeba się umordować. Raz szło lekko, a innym razem waliłeś młotkiem przez godzinę, aż puściła. Rdza bywa podstępna, a już jak jakiś miglanc chciał dobrze i między te połówki dał jakiegoś smaru (żeby nie zapiekło się) to miałeś dzień z bani.

Powiem Ci, że jak na zakładzie w końcu dorobiliśmy się montażownicy do kół ciężarowych to takie roboty stały się jeszcze prostsze, bo nawet pierścienie nauczyliśmy się ściągać stopką z kółkiem do odbijania opon od felg. Szybciej prościej i na leniucha :). Dawne czasy... ;)))
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #131 dnia: Czerwca 03, 2023, 15:11:50 »
OK, chyba już to widzę. Próbowałem łomikiem podnosić koło, nie poszło, i rozumiem czemu. Za „płytko” łom podkładałem. Jakbym włożył go pod koło do połowy jego szerokości, to bym pewnie jedną ręką łomem koło podniósł, a drugą ręką górę koła „napchnął” na bęben. Spróbuję. Dziękuję.

A podpowiedz, jak odbijałeś oponę to waliłeś młotem bezpośrednio w oponę, czy może przez kawał dechy w ten szeroki pierścień który trzyma oponę? Dużo trzeba się natłuc? A nie byłoby prościej wbić pomiędzy oponę i pierścień klin drewniany?

... a już jak jakiś miglanc chciał dobrze i między te połówki dał jakiegoś smaru (żeby nie zapiekło się) to miałeś dzień z bani.

Kurna, dokładnie tak bym zrobił.  :-[

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #132 dnia: Czerwca 03, 2023, 16:37:37 »
Lepiej to dobrze doczyścić szczotką drucianą na wiertarce i złożyć metal na metal. Tak samo jak tarcze hamulcowe na piastę. Bez smarów, past itp.

Jak chcesz odbić oponkę to młotek tak powiedzmy 10 kg i uderzasz jego szpiczastą częścią między pierścień a stopkę opony i dookoła. Koło leży na płasko pierścieniami do góry. Tak co kawałek, żeby zrobiła się szczelina. Potem uderzasz w pierścień, żeby się zluzowały. Możesz trochę po akcji z młotkiem podeptać oponkę jak najbliżej stopki i też na około. W ten sposób wypuszczasz powietrze jakie zostało w dętce i robisz więcej luzu dla tego większego pierścienia. Potem jedną łyżką zahaczasz pierścień i go odciągasz, a drugą wsadzasz pd niego i go podnosisz. Dalej to już na zmianę łyżka za łyżką i pierścień sam schodzi.

Wg mnie z klinem i dechą więcej zabawy, ale może to też kwestia wprawy. Niemniej pewnie też się da. W zasadzie to żadna filozofia :).
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #133 dnia: Czerwca 03, 2023, 19:27:49 »
Dzięki Mazak. Dobrze posłuchać kogoś kto ma pojęcie.

Przy okazji dzisiejsze przygotowania do ustawienia świateł. Zdecydowałem, że na początek zrobię to u siebie na podwórku. Nie da się auta ustawić równo, podniosę więc trochę światła, ale poniżej wymaganego poziomu. Później jeszcze skoryguje je na prostym placu pod Biedronką.
Przestawiłem auto. Przy okazji wyryłem piękne koleiny w miękkiej trawie.  8) Na murze wykleiłem tarczę. Strasznie mało miejsca, nie wiem czy wystarczy do ustawienia świateł. Teraz czekam do ciemnego.



Zdemontowałem też notki. Chyba trochę się mi znudziły. Może za czas jakiś jeszcze je założę.



Odp: KrAZ-255B1
« Odpowiedź #134 dnia: Czerwca 04, 2023, 07:25:58 »
Mała rada gospodarska - miotły przechowujemy czuprynami do góry. Dłużej posłużą. Co do głównego tematu - zaglądam tu regularnie i podziwiam wytrwałość. Brawo!
Wódka to śmierć, ale polski lotnik śmierci się nie boi...