Nie mam czasu na rozpisywanie się, ale chciałbym zarysować to "jak się sprawy mają" w szerszym kontekście. My tu się spieramy o czołgi, przekazać taką czy inną liczbę, a realia wojny na Ukrainie są takie, że to wojna artylerii. Niezależnie ile czołgów przekażemy, Ukraina przegra jeśli nie dostanie realnego, pełnego wsparcia USA, a nie takiego wydzielanego aby przypadkiem nie wygrała za szybko. Dyskusje o tym czy warto czy nie warto przekazywać kolejne czołgi w domyśle takim, że mogą one uratować Ukrainę to nieporozumienie. My sami nie jesteśmy w stanie przechylić tej szali. Jeśli USA zadecyduje, że Ukraina ma przegrać to starcie, to Ukraina je przegra. Jeśli zadecyduje, że ma walczyć kolejne 2 lata, to tak będzie. Niezależnie ile czołgów przekażemy. Warto w tej perspektywie pomyśleć o sobie, w każdym aspekcie.
A teraz już o samych czołgach, skoro już piszę.
Po oddaniu T-72 i części (?) PT-91, Leopardy to nasze podstawowe czołgi (albo jedyne). Mamy na kilka lat pozbyć się większości batalionów czołgów w obliczu takiego zagrożenia? Mówienie że są stare i nieperspektywiczne jest niepoważne. Kolejny sprzęt "za słaby do obrony Polski, wystarczający do obrony Ukrainy".