Technicznie nawet może być to prawda, wystarczy, że takie zdanie gdzieś kiedyś padło w trakcie rozmów. Nie znaczy to, że wyrwanie jednego zdania z kontekstu i robienie z tego clickbaitowego nagłówka uważam za rzetelne dziennikarstwo.
Temat australijskich Hornetów pojawiał się w ubiegłym roku kilka razy, ale kluczowy tutaj byłby przede wszystkim stan tych maszyn, a już w głębi artykułu można doczytać, że nie było z tym za dobrze i tylko kilka(-naście) byłoby zdolnych do lotu, nie mówiąc nawet o wykonywaniu misji bojowych. A rozchodzi się o nowy typ samolotu, wymagający wyszkolenia pilotów, obsługi naziemnej, zaopatrzenia w części, których raczej Australijczycy by nie dostarczyli.
No i jeszcze jedno, te samoloty chyba nie należały już do kraju Australia, tylko do prywatnej firmy która odkupiła je jeszcze w 2020:
https://www.twz.com/32869/this-man-owns-the-worlds-most-advanced-private-air-force-after-buying-46-f-a-18-hornetshttps://www.abc.net.au/news/2023-06-08/retired-australian-jets-step-closer-to-joining-ukraine-war/102452394Sources familiar with the negotiations say RAVN Aerospace is willing to "on-sell" the Hornets to Ukraine but first requires approval from the White House given the fourth-generation fighters have American intellectual property (IP).
Australia's defence department would also have to formally change its contract with RAVN given the end user is currently listed as being in the United States, not Ukraine.
Więc w tym kontekście jest całkiem prawdopodobne, że nie byłaby to taka prosta darowizna jak pisałeś w poprzednim poście, tylko raczej wykup czyjejś prywatnej kolekcji samolotów w różnym stanie rozkładu. Ale można też oczywiście przyjąć narrację, że to Ukrainiec kręci nosem gdy mu podsuwają za darmo nowoczesne maszyny.
Sugeruje to iż Australijczyków zapiekła nie tyle sama odmowa darowanych F/A-18, a bardziej wysoce niedyplomatyczny sposób w jaki to zakomunikowano.
To nie jest żaden oficjalny, ani tym bardziej dyplomatyczny komunikat. Rzekomo ktoś tak tam po żołniersku powiedział według anonimowego informatora. A co dokładnie było przedmiotem takiego komentarza, na jakich warunkach, tego już nie wiemy i małe szanse, ze się dowiemy.