Autor Wątek: Ki-84  (Przeczytany 14384 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Ki-84
« Odpowiedź #30 dnia: Maja 11, 2005, 15:41:43 »
Cytat: Shoki


Cytat: Blackmessiah
Juz na wstepie okazalo sie, ze Nagumo popelnil blad zaniechania w odpuszczeniu drugiego ataku na PH (oczywiscie wiemy to z perspektywy naszej obecnej wiedzy).


A ja taki niedouczony  :oops: cały czas myślałem, że były dwie fale nalotu a Nagumo wstrzymał wysłanie trzeciej.

Były dwie fale pierwszego nalotu.W skłąd II fali wchodziły inne dywizjony niż w skład I fali. Chodzi o to ze po wylądowaniu na lotniskowcach samolotów I i II fali japończycy mogli je ponownie uzbroić, zatankowac i powtórzyć atak.
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Blackmessiah

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #31 dnia: Maja 11, 2005, 17:23:09 »
Dokladnie o to mi chodzilo, kiedy mowilem o 2 ataku.

Pewnie, ze Japonczycy nie byli samobojcami strategicznymi. Do ataku na PH trzesli cala poludniowo-wschodnia Azja (Indochiny, Chiny, Malaje, Indonezja, Korea, Mandzuria). Oni wiedzieli, ze decydujace znaczenie w powodzeniu ich panowania na Pacyfiku ma pokonanie amerykanskiej Floty Pacyfiku. Przynajmniej do czasu umocnienia swoich szlakow w pasie od Filipin do wybrzezy Australii. Wybudowanie lotnisk dla bombowcow strategicznych, etc.
Wiedzieli tez, ze taki plan to jak stapanie po cieniutkiej linie, a jego powodzenie jest mozliwe, aczkolwiek bardzo trudne. Swiadomie podjeli wielkie ryzyko. Zmuszala ich do tego takze doktryna przyjeta w latach 30-tych, ktora zakladala pokonanie USA na Pacyfiku w bitwie generalnej (tak jak Togo pod Cuszima). Pozwolenie Amerykanom na podejscie pod brzegi Japonii w gruncie rzeczy oznaczalo dla Japonczykow zalamanie sie ich struktury gospodarczej. Tak sie tez stalo pod koniec wojny w 1945 roku. Pomimo posiadania ogromnych sil ladowych na kontynecie, nie potrafili Japonczycy stawic czola armadzie amerykanskiej.
Dlatego tez zaatakowali PH, poniewaz liczyli na oslabienie USA i wykorzystanie tego czasu na zasiedzenie sie na zachodnim Pacyfiku. Jak wiemy, ich impet zatrzymal sie na Guadalcanalu, gdzie nie udalo im sie nigdy wybudowac lotniska, z ktorego moglyby operowac duze bombowce, odciazajac tym samym swoje lotniskowce w prowadzeniu walki z dala od swoich ojczystch brzegow.
Tragizmem japsow bylo to, ze jaki by plan nie zostal wymyslony, i tak mieliby pozamiatane. I chyba dobrze sie stalo...

[ Dodano: Sro 11 Maj, 2005 ]
P.S.: Wracajac do glownego tematu. Nurtuje mnie jeden problem. Czy mysliwcem marynarki nie moglby byc Ki-84? Musialoby byc to ciagle Zero? Czy w gre wchodzila tu wielkosc pokladow lotniskowcow japonskich, czy technika startu i ladaowania? Przeciez Hellcaty i Corsairy byly ciezsze od japonskich mysliwcow, a mogly startowac z lotniskowcow.

Ki-84
« Odpowiedź #32 dnia: Maja 11, 2005, 17:38:51 »
Nie mógł być z tego prostego powodu że był mysliwcem Armii. Rywalizacja Armii japońskiej z Marynarką przybierała po prostu chore rozmiary. Np Armia miała lepsze 20mm działka lotnicze których Marynarka nie chciała przyjac na uzborojenie!
Podobnie Armia musiała budowac wlasne lotniskowce eskortowe do przewozu samolotów !
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Ki-84
« Odpowiedź #33 dnia: Maja 11, 2005, 17:40:21 »
Ze strony technicznej to odpowiedzią na twoje pytanie byłoby porównanie prędkości lądowania, lub inneych parametrów tego manewru, Ki-84 z Zerem i ewentualnie z Repu, ale to i tak byłyby tylko gdybania ponieważ Ki powstał na zamówienie lotnictwa armii a jak zapewne wiesz oba rodzaje sił były ze sobą, delikatnie mówiąc, skłócone.

Blackmessiah

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #34 dnia: Maja 11, 2005, 17:53:18 »
To, ze nie darzyly sie sympatia jest mi wiadome, ale zeby az do nienawisci i glupoty?

Nie chodzilo mi rowniez o porownanie Zera z Ki-84, ale np. Ki-84 z Corsairem i Hellcatem, ktore byly ciezsze od Ki-84, a ladowaly i startowaly z lotniskowcow. Zaznaczam, ze dlugosc japonskich i amerykanskich lotniskowcow byla zblizona, wiec miejsca dla Ki-84 by chyba starczylo, skoro starczalo dla F4U i F6F.

Lexington - 270 m
Yorktown (nowy) - 265 m
Akagi - 260 m
Taiho - 260 m
Zuikaku - 257 m
Yorktown - 251 m
Soryu - 227 m
Shoho - 204 m

Nie wiem, jak sie to ma do dlugosci miejsca do startu na pokladzie, ale mysle, ze u wszystkich lotniskowcow bylo to podobnie rozwiazane. Czyli hipotetycznie bylo mozliwe zaimplementowanie Ki-84 jako mysliwca marynarki.

Schmeisser

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #35 dnia: Maja 11, 2005, 20:02:55 »
45 rok to nie 41, a 'George' to nie zero panowie
Przypominam ze zero sobie lądowalo bez pomocy lin hamujących, a nasz bohater był odrobinę cięższy od zera

Ki-84
« Odpowiedź #36 dnia: Maja 11, 2005, 20:19:58 »
Cytat: Głos z sali 2
45 rok to nie 41, a 'George' to nie zero panowie
Przypominam ze zero sobie lądowalo bez pomocy lin hamujących, a nasz bohater był odrobinę cięższy od zera


A wiesz że Ki-84 to żaden "George" tylko "Frank" ? George to N1K Shinden....
No i jeśli Zero lądowało bez lin hamujących to po co mu hak do łapania tych lin...
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Ki-84
« Odpowiedź #37 dnia: Maja 11, 2005, 20:20:39 »
Niestety oprócz braku miłości była i głupota. Armia budowała nawet własne jednostki desantowe i inne tym podobne kwiatki, ale by poznać szczegóły tematu to trzeba by sobie lepiej pogrzebać.

Co do użytkowania Ki-84 na pokładach lotniskowców to jeszcze raz powtórzę, że najważniejsza jest charakterystyka manewru lądowania myśliwca. Zwróćcie uwagę, że nie używano na pokładach P-40, 38 ani mustanga mimo, że masą ustępowały raczej Corsairowi i Helcatowi.

P.S.
Głosie Zero było w stanie wylądować bez haka, lecz wymagało to trochę więcej miejsca i wydłużenia procedury lądowania co w warunkach bojowych raczej by trochę przeszkadzało...

Schmeisser

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #38 dnia: Maja 11, 2005, 20:29:32 »
o jezusku własnie sobie wyobraziłem mustanga na  lotniskowcu i mi gęsia skórka wystąpiła :D

Cytuj
A wiesz że Ki-84 to żaden "George" tylko "Frank" ? George to N1K Shinden....


a to ki-84 to nie shinden...
patrz a taki podobny... smigło z przodu , jeden silnik , dolnopłat  :mrgreen:  :mrgreen:  :mrgreen:  :mrgreen:

Ki-84
« Odpowiedź #39 dnia: Maja 11, 2005, 20:42:39 »
Cytat: Głos z sali 2
o jezusku własnie sobie wyobraziłem mustanga na  lotniskowcu i mi gęsia skórka wystąpiła :D


Chcesz to masz, prowadzono i takie próby na lotniskowcu


PAmiętaj www.mustangsmustangs.com ----> encyklopedia wiedzy o Mustangu LOLOLOOLL

Cytat: Głos z sali 2
a to ki-84 to nie shinden...
patrz a taki podobny... smigło z przodu , jeden silnik , dolnopłat  :mrgreen:  :mrgreen:  :mrgreen:  :mrgreen:

Przecież Shinden to żaden dolnopłat tylko średniopłat, chyba masz dzisaj zły dzień Szmajs, moze byś się napił ziółek jakichś...
MIałes chyba na myśli SHinden-KAI :D
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Schmeisser

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #40 dnia: Maja 11, 2005, 20:48:20 »
a ile paliwa mieli w tym mustangu :P
30% stanu ? :P

swoją drogą to i tak na 1000 kilosów by pewnie wystarczyło :)

Ki-84
« Odpowiedź #41 dnia: Maja 11, 2005, 20:55:51 »
Cytat: Głos z sali 2
a ile paliwa mieli w tym mustangu
30% stanu ? :P

swoją drogą to i tak na 1000 kilosów by pewnie wystarczyło :)


Przecież zazwyczaj nie ląduje się z pełnym bakiem.  :mrgreen:
O ile mnie pamięć nie myli to Ten P-51 miał hak do lądowania.
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Schmeisser

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #42 dnia: Maja 11, 2005, 20:59:31 »
ja miałem na mysli start generalnie
i doskonałe charakterystyki mustanga w zakresie niewielkich prędkosci i relatywnie dużych kątów natarcia.
Szczególnie patrząc przez pryzmat zagadnień związanuch z laminarnym płatem :)

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Ki-84
« Odpowiedź #43 dnia: Maja 11, 2005, 21:57:49 »
Miał hak do lądowania, zaraz za tylnim kółkiem... pisałem o tym jakiś rok temu widać jak mnie słuchacie ;)

W samolocie ogólnie przeprowadzono 90 zmian konstrukcyjnych – z czego 30 było wymaganych do zamontowania samego haka, miał też wyższy ster kierunku. Pierwsze lądowanie miał na lotniskowcu eskortowym USS Shangri-La (CV-38 ).

Co do ilości paliwa to ja bym sie tym drobiazgiem nie martwił Shmeiss, w tamtym czasie to już Corsairy załadowane toną bomb i rakietami i full zbiornikami starowały z lotniskowców eskortowych używając katapult pirotechnicznych.

Elwood

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #44 dnia: Maja 11, 2005, 22:38:03 »
Wspomniany mustang nie był zwykłym mustangiem, nie jest więc reprezentatywny chyba tutaj. Mustang miał jedną z wyższych prędkości lądowania i startu jak na jednomiejscowy jednosilnikowy myśliwiec, i tak z marszu to nie był w tych manewrach za sympatyczny; fajnie opisano wrażenia z przejażdżki dwumiejscowym mustangiem w Stanach w ubiegłym roku w Przeglądzie Lotniczym, pare miesięcy temu bodajże (właśnie pod tym kątem). Ale wszystko możliwe; w KG200 potrafili lądować Fw-190A z wciąż podwieszoną torpedą, a na morzu Śródziemnym co najmniej dwukrotnie zdarzyło się że przypadkowy pilot na nieprzygotowanym do tego w żaden sposób Spitfire wylądował na lotniskowcu eskortowym, mniejszym przecież niż normalny lotniskowiec (bez użycia siatki bezpieczeńśtwa).
Zero tylko potencjalnie mogl lądować bez haka, w warunkach bojowych tak nie było.
A skrajnym jak dla mnie przykładem japońskiego dziwactwa w lotnictwie było uparte trwanie przy rzędowym silniku w samolocie Ki-61, absolutnie wbrew zdrowemu rozsądkowi, kiedy już od minimum dwóch lat wiadomo było że wobec tamtego zaplecza sprzętowego i technologicznego taki rodzaj silnika jest dla japońskiego przemysłu i techników w polowych bazach poza zasięgiem. Dopiero totalne zniszczenie fabryki tych silników niejako wymusiło zabudowę gwiazdowych silników i powstanie całkiem udanego Ki-100- tyle że to był już marzec 1945 i było w zasadzie pozamiatane.