Zależy na jaki początek

Jeśli to twój pierwszy absolutnie kontakt z modelem RC (szczególnie latającym), pierwszy raz "w powietrzu" (niekoniecznie RC), pierwszy... itd., to niekoniecznie. Ja, będąc już przekonanym o modelu prawie-niezniszczalności, dałem "się przelecieć" kilku osobom - dość losowo "wybranym". Tak "od pierwszego strzału" to w miarę poradziła sobie tylko jedna, i to akurat ta, której bym o to nie podej
rzewał...
Model jest w podstawowym lataniu bardzo prosty. Samostateczny, niezbyt gwałtowny (przynajmniej do czasu naciśnięcia "magicznego przycisku" na aparaturce) itp., ale trzeba pamiętać o spokojnych, ograniczonych ruchach i opanowaniu jak coś pójdzie nie tak. Ja nie miałem z nim żadnych problemów, ale już wcześniej latałem innymi modelami RC (samoloty, szybowce); mam także "swoje własne" doświadczenia w powietrzu, w sumie godzin znacz
ąco więcej niż sto (taka umowna granica, kiedy przestaje się miażdżyć drążek). Z modelem tym nie poradzili sobie piloci samolotowi (o zgrozo!...), żeglarze, muzycy, kilku studentów i jeden informatyk; jednak osobą, która "ogarnęła temat" był sportowiec (piłka ręczna, rower).
Moja własna opinia jest taka: jeśli od zera absolutnego, to zaczynać "z kolegą" - kimś, kto da spróbować oblecieć swojego modela (bez skoja
rzeń proszę), niekoniecznie śmigłowca (aby załapać "skalę ruchów" - zwykle zaskakująco niewielką dla "świeżynek"), podpowie (koniecznie słuchać!) jak sobie poradzić przy pierwszych próbach, ew. (gdy to możliwe) podepnie się na "instruktora". Jeśli takiej możliwości nie ma, zaczynać "małymi kroczkami" od maszyn jeszcze spokojniejszych i więcej wybaczających: samochody, samoloty (motoszybowce) w małej skali; a jeśli śmigłowce, to dwuwirnikowe (trójkanałowe, lub tzw "trzy i pół") - właśnie po to by załapać rzeczoną "skalę ruchów" i podchodzić do tematu spokojnie, bez nerwowych odruchów.
Celowo i świadomie nie powtarzam "mantry pro" ("kup świetną aparaturę i ćwicz na symulatorze") - to nie zawód, którego musisz się nauczyć najlepiej jak możesz zanim zaczniesz zarabiać, choćby nie wiem jak bardzo było to nudne; to ma być zabawa, i ma bawić od samego początku. Dzisiaj miałem okazję "przefrunąć" małą zabawkę (trzy kanały, dwa wirniki, jedna podczerwień) i było wesoło - wcale nie mniej niż odpalenie chwi
lę później mojego "demona".
Tak na marginesie: mój "demon" zyskał ostatnio sporo nowych części (bo się zużył), a także... pewien bardzo znaczący bonus po tej drugiej stronie eteru. Do tego dzieją się w moim warsztacie różne nie do opisania "dziwy", o których więcej, gdy już będzie się czym chwalić.
A wracając do głównego, podsumowanie: jeśli to Twój pierwszy w życiu kontakt z RC czy czymkolwiek co lata, polecam jednak zacząć od czegoś "niżej". Jeśli jednak coś już o tematyce wiesz, próbuj śmiało. Nawet jeśli nie od razu wyjdzie - ten model naprawdę potrafi znieść sporo. A poza tym, jeśli naprawdę nie będzie szło, zawsze możesz zapytać
.
Ortografia, interpunkcja i ogonki. Mekki.