Jeszcze kilka słów w temacie "gotowców" bo być może mógłbym kogoś niechcący wprowadzić w błąd. Otóż modele kupowane w sklepie dostarczane są w różnym stanie wykończenia i z lub bez określonych elementów niezbędnego wyposażenia. Warto o tym wiedzieć i upewnić się przed zakupem jaki zestaw tak naprawdę kupujemy. Powszechnie używane nazwy to:
KIT - tak jak pisałem wcześniej, jest to zestaw, którego podstawowe elementy jak wręgi, żebra itp są wycięte (obecnie najczęściej laserowo). Oszczędza nam to własnoręcznego przenoszenia kształtów na plany, wycinania i nade wszystko szlifowania, które jest czynnością cokolwiek żmudną i czasochłonną. Niektóre kity mają w komplecie niemal wszystkie potrzebne do budowy elementy, w innych są tylko najważniejsze a sporą część musimy wykonać samemu. Taki zestaw trzeba posklejać a następnie okleić folią modelarską (najczęściej nie ma jej w komplecie). Potem musimy zainstalować galanterię i wyposażenie, które również kupujemy oddzielnie.
ARC (almost ready to cover). To jest prawie gotowy model, jednak bez pokrycia. Musimy go samodzielnie okleić folią i zamontować wyposażenie (kupowane oddzielnie).
ARF (almost ready to fly). Model wykończony i oklejony. Sami musimy poskładać elementy po wyjęciu z pudełka (zamontować skrzydła, stateczniki, popychacze sterów i lotek, podwozie itp.) oraz zamontować wyposażenie, którego również nie ma w komplecie.
RTF (Ready to fly). Kompletny zestaw gotowy do lotu. Zawiera ukończony model, galanterię (popychacze, snapy, śrubki itp elementy) wyposażenie elektryczne i nadajnik. W dalszym ciągu pewne rzeczy będą wymagały poskładania, bo raczej problematyczna byłaby przesyłka modelu z założonymi skrzydłami i statecznikami.
BNF (Bind-n-fly). To samo co powyżej, ale bez nadajnika. Musimy mieć nadajnik, który da się sparować (zbindować) z odbiornikiem w modelu (albo ewentualnie wymienić sam odbiornik na taki, który będzie gadał z naszym nadajnikiem).
Kilka uwag do powyższego opisu - Plusem zestawów RTF i BNF jest to, że po wyjęciu z pudełka jest wymagany tylko minimalny wkład pracy z naszej strony, żeby ustrojstwo ulotnić. Minusem jest to, że bardzo różnie bywa dobierane wyposażenie w takich zestawach. Często trafia się sytuacja, że dostajemy wprawdzie fajny model, ale ze względu na koszty wyposażenie nie jest dobrane optymalnie (słaby/kiepski silnik, serwa, słaby regulator) i tak czy siak niedługo później musimy część elementów wymienić. Dlatego osobiście za najrozsądniejszą opcję uważam kupno zestawu ARF. Mamy wtedy możliwość samodzielnego skompletowania optymalnego wyposażenia, a jeśli model jest popularny, to na forach znajdziemy setki postów o tym jakie wyposażenie dobrze się w nim sprawdzi. Pamiętajcie, że to nie są samochody zdalnie sterowane, jak coś padnie w trakcie lotu, to jest duże prawdopodobieństwo rozwalenia całego modelu. Głupio jest, jeśli tracimy model za 500 czy 1000PLN bo producent zaoszczędził np na plastikowych snapach do steru wysokości. Również nadajniki z zestawów RTF są bardzo ubogie i mają minimalną funkcjonalność (najpoważniejsza to brak komputera z pamięciami modeli i mikserami). W praktyce słabo nadają się do późniejszego wykorzystania w innych modelach. Dlatego warto nadajnik kupić oddzielnie i zainwestować w najlepszy, na jaki nas stać. Wybór pierwszego radia jest znacznie ważniejszy, niż wybór pierwszego modelu. Jak kupimy raz a dobrze, to nadajnik może nam zostać na lata i wystarczyć do dziesiątków modeli.
Na koniec kilka słów o symulatorach. Mam swoje zdanie w tej kwestii i go nie zmienię, a jest ono takie, że symulatora należy przynajmniej popróbować przed przed pierwszym lotem w realu. Owszem, tysiące modelarzy nauczyły się latać bez tego, bo symulatorów kiedyś nie było, więc jest to jak najbardziej możliwe. Tylko dawniej do tego hobby nie trafiali ludzie zupełnie przypadkowi. W modelarstwo ludzie wchodzili najczęściej za sprawą kolegi/członka rodziny lub instruktora z modelarni i przed pierwszym lotem najczęściej zdążyli wyrobić sobie jakieś pojęcie o tym czego się spodziewać podpatrując innych modelarzy. Dzisiaj klikasz kup teraz i na drugi dzień masz w domu komplet potrzebny do zabawy, tylko brakuje do kompletu z 10 godzin praktyki w locie, a to jest potrzebne najbardziej.
Są na rynku drogie symulatory jak Phoenix RC albo Real Flight, ale są również zupełnie darmowe jak np
Multiplex Multiflight. W zupełności wystarczy, tu nie chodzi o zdobywanie nie wiadomo jakich umiejętności, tylko o wyrobienie podstawowych odruchów i oswojenie się z patrzeniem na model z pozycji trzeciej osoby, dla większości osób właśnie to jest najtrudniejsze, zwłaszcza jak model leci "na nas" dużo osób ma wtedy problem z kierunkami zakrętów (sterowanie się nie zmienia, dalej drążek w prawo pochyla nam model w prawo, ale mózg najwyraźniej potrzebuje trochę praktyki żeby się z tym oswoić). Kilka godzin na symulatorze (darmowym) nas nie zbawi, a jak ktoś myśli, że mu to niepotrzebne to wystarczy jeden lot. Jeśli za pierwszym razem uda mu się wystartować, polatać i wylądować modelem bez kraksy zawsze może potem iść w pole z prawdziwym modelem. Ja jednak doradzałbym przynajmniej kilka godzin praktyki "na sucho".