Chwilę mnie nie było, i widzę że temat poszedł całkowicie w kalafiory.
Sundowner, załamałeś mnie swoimi tezami, powiem szczerze. A teraz do rzeczy.
Hind powstał jako śmigłowiec przełamywania linii jakiejkolwiek obrony, gdyby jakiemuś wariatowi na pierwszej linii przyszło do głowy bronić się przed pancernymi zagonami Układu Warszawskiego. Amerykanie sami otwarcie przyznawali, że w latach `80 gdyby wkur...ni ruscy generałowie zdecydowali się przerwać wyniszczający ZSRR gospodarczo i prowadzący do nikąd wyścig zbrojeń i ruszyli, to cała pierwsza linia obrony NATO nie przeżyłaby dnia pierwszego, a pierwszy opór napotkaliby dopiero we Francji. Przy czym do końca lat `70 w zasadzie nie byłoby możliwości bez zastosowania taktycznych pocisków jądrowych zatrzymania ich.
A teraz pozwolę sobie obalić kilka koszmarnych nieporozumień które mnie troszkę osłabiły.
-Hind nie zabiera desantu. Jest to jego możliwość, w praktyce wojen niemal nigdy nie wykorzystywana. Rzadko się zdarzało że zabierano strzelca walącego z karabinu maszynowego z okien kabiny transportowej, a i to nieczęsto. Grupy Specnazu wysadzane na jakąś dywersję to inna bajka, ale zadania transportowe to rzadkość. Mówię o warunkach prawdziwych wojen, ćwiczenia to tylko i wyłącznie ćwiczenia.
-Hind nie jest podatny (jego oszklenie) na kaliber 7,62. Proszę wrócić do monografii z opisem Mi-24A i przestać mnie rozśmieszać. Wersja A ma z Hindem tyle wspólnego co pierwsze F-16A z F-16C/52. Czyli nic poza kształtem. Ruscy piloci zmieniający miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego obracając się w zawisie pośrodku afgańskiej wioski byli uprzejmi zauważyć, że ostrzał z DShK 12,7mm nie robi na nich wrażenia. W zasadzie to nic poniżej 23mm nie ma zastosowania, chyba że wpakujesz całą serię w oszklenie kabiny, ale to takie teoretyzowanie dla potłuczonych. Hind wielokrotnie w Afganistanie wracał do domu trafiony z granatnika przeciwpancernego, z których hojnie je okładali mudżahedini kryjący się w koronach drzew wokół atakowanych wiosek. Był przypadek kiedy załoga wróciła do domu z odstrzeloną łopatą wirnika ogonowego, zdarzyło się też nieraz że jeden Stinger wystarczył tylko na tyle by Hind zmienił plan lotu na powrotny. Był przypadek że Hind manewrujący na ekstremalnie niskiej wysokości zachaczył łopatami wirnika o ziemię, po czym wrócił do bazy. To wszystko jest często przytaczane we wspomnieniach afgańców przecież. Jak można było napisać że Hind jest podatny na ogień z ziemi (rewelacje moich ulubieńców, spółka wesołych autorów Bill Gunston & Mike Spick) albo że można trafić w nim pilota z 7,62mm ?..
Wersja A to minimalny epizod, i to w Wietnamie, i nie ma to wiele wspólnego z tym co zapracowało sobie na nalepkę "Ponury`s official ride".
-Hind ma mały zasięg? Ten śmigłowiec jest prawie dwa razy cięższy od AH-64. No cóż, można powiedzieć także że MiG-25PD kiepsko skęca, prawda? Poza tym zabierano w razie potrzeby do kabiny ładunkowej wielki baniak z paliwem, a wtedy zasięg Mi-24 wynosi dobrze ponad 1100km (970km ze zbiornikami podwieszanym pod skrzydłami, w warunkach wojennych o ile wiem to tylko ten zbiornik wewnątrz stosowano. Można te zbiorniki stosować łącznie, masa dodatkowego paliwa przekracza wtedy 4300kg). To mało na najszybszy czołg jaki kiedykolwiek latał?
-Kolejną straszną bzdurą jest zachwycanie się nad dziobowym stanowiskiem strzeleckim. Jest to konstrukcja nieudana, zawodna i w warunkach wojny nieużywana. Afgańśkie śmigłowce zabierały tylko część amunicji do JaKB-12,7 (nazwa fabryczna TKB-063) tak na wszelki wypadek, jednak skłonność do zacięć tego urządzenia w warunkach zapylenia (czyli normalnej wojny i lądowiska na polu) powodowała że polegano głównie na zasobnikach GSz-23Ł, które okazały się wyrokiem śmierci dla wszystkiego co się nawinęło, z czołgami pokroju T-55 włącznie. W Afganistanie strzelano z tego do budynków w których ukrywali się rebelianci. Ściany nie przeszkadzają. Problematyczność JaKB-12,7 przyspieszyła prace nad działkiem 30mm, a ponadto powstała seria z ruchomym działkiem 23mm w miejscu wkm-u (trójlufowy gatling, są też znane zdjęcia z wariantem dwulufowym klasycznym). Mil od początku chciał by tak to wyglądało, ale oficjalnie przebudowano tylko dwadzieścia ileś tam egzemplarzy. Nieoficjalnie przerabiano tak inne maszyny w czasie napraw głównych.
-Nie jest prawdą że AH-1 Cobra jest szybsza. Nie jest szybsza ani dynamicznie, ani tym bardziej na prostej. Do dziś Mi-24 jest jedynym normalnie używanym seryjnym śmigłowcem zdolnym utrzymać prędkość prawie 300km/h (około 295km/h ściślej) na dłuższą metę, a dynamicznie można go rozbujać do 335km/h. Dla kobry to już jest kosmos, dopiero najnowsze modele SuperCobra się zbliżyły do tych wartości, tyle że co to za porównanie. Przykro tego doświadczyli kierowcy tych maszyn na pograniczu Irańsko-Irackim, dla których jedyną szansą na przeżycie takiego spotkania jeśli pierwszy TOW nie trafił było związanie się w walkę manewrową. Jeśli się to nie udało zaczynał się Boom & Zoom i kończyło się na boom. Dla kobry zazwyczaj. Oficjalna relacja AH-1 i Mi-24 wynosi 1:3.
-Że jest przestarzały i że obrywał od rakiet na podczerwień. Więc tak; po pierwsze:
http://www.zajc.pl/R-07.2003.html, a po drugie, to z systemem Ispanka i normalnym zestawem wyposażenia przeciwko broni IR (flary, osłony EWU schładzające spaliny, mikser itp.) śmigłowce te do niedawna startowały z lotniska w Kabulu w osłonie samolotów Tu-154 i Ił-76 (przynajmniej takie zdjęcia znam) i osłaniały je przed takim atakiem. Bo kiedy pojawiły się rakiety Stinger, to mało kto takie wyposażenie posiadał i nie dziwne że wiele maszyn trafiono. Ale to było, i już dawno tak nie jest. Kompozytowe łopaty wirnika z Mi-28NE? System Ataka? A co jeszcze byście chcieli, bo zmieści się na pewno. Miejsca jest z pewnością dość! Nie widać z tych postów wyżej że myślicie dzisiejszymi kategoriami o sprzęcie latającym w latach `80, i to wczesnych ..?
-System Pluszcz. Podobno jednak na większą skalę to nic z tego nie będzie, będzie za to Głuszec.
Przepraszam za przydługie przynudzenie, nie chciałem nikogo uśpić. I może się uniosłem, nie chciałem nikogo urazić, można nie kojarzyć śmigłowca Wasp czy SM-1, ale Mi-24 to dla mnie taka ikona lotnictwa, symbol, kamień milowy, że aż mnie po prostu skręciło jak przeczytałem niektóre "rewelacje"...