Witam!
BM, myślę, że podstawowa kwestia to to, o czym wspomniał Nikuta - te samoloty projektowano do zupełnie innych celów. Ju88 miał być bombowcem, P38 miał być myśliwcem, Mosquito miał być myśliwcem bombardującym, Bf110 miał być eskortowym myśliwcem, P61 miał być myśliwcem nocnym, a Ta154 tanim, ciężkim myśliwcem. Każdy do czego innego. Takiego Bf110 tłuczono długo (szukano mu "niszy", w której by się sprawdził), bo był fajny w pilotażu i Willi miał plecy, a faktycznie był raczej chybioną inwestycją. P61 od początku zaś miał być myśliwcem nocnym.... i tylko w tej roli faktycznie był używany... i robił to dobrze. P38 zaś jak zaczął obrywać po pupci od klasycznych, jednosilnikowych myśliwców, to został przystosowany do zabawy bombkami i rakietkami. Trudno jest je zestawiać ze sobą tylko dlatego, że mają dwa silniki i w nazewnictwie zadań, które wykonywały, czasem pojawia się słówko "myśliwski/myśliwsko...". Równie dobrze można by zestawić Fokę ze Szturmowikiem, bo oba miały jeden silnik i oba wykonywały zadania szturmowe (jeden częścież, drugi rzadziej ma się rozumieć).

Choć może porównywanie Szturmowika do czegokolwiek to stracona inwestycja... czasowa

Jeśli brać pod uwagę kryteria (dość szerokie) to możnaby dodać sporo japońskich konstrukcji:
Ki46 Shitei (który już się wyżej pojawił), Ki45 Toryu (ciężki myśliwiec), Ki48 (lekki bombowiec, samolot szturmowy), Ki67 Hiryu (były wersje myśliwskie), Ki93 (szturmowiec), Ki96 (ciężki myśliwiec), Ki102 (myśliwiec nocny/ciężki/szturmowy), Ki108 (wysokościowy myśliwiec)... a nawet G4M, które też próbowano do myśliwskiej roli przystosowywać.
He-219 po prostu za mocno wybiegł przed technologiczny szereg swoich czasów, i się potknął...
Też mi się tak wydaje... to mogłoby się udać, gdyby zaprojektowano go przed wojną i wtedy wprowadzono do produkcji. Ale na pewno nie w czasie kryzysu III Rzeszy ostatnich dwóch lat wojny.
Tzn. mam na myśli brak obaw o spadające na łeb bombki, aniżeli faktycznie realia przedwojenne. Wiadomo przecież, że zrobić takie cudo techniki przed wojną raczej było niemożliwe ze względu na brak odpowiednich technologii.
...tak samo jak Do-335.
Hm... wydaje mi się, że tu nie tylko chodziło o to, że wyprzedzał swój czas. Był trochę niedopracowany z tego co pamiętam...
(Mosquito)- Był produkowany tylko z drewna i płótna.
Tylko?

Chyba decydowal tu syndrom odwiecznej niemieckiej jakosci. Nie byli w stanie robic taniego szajsu, co sie na nich zemscilo.
Owszem, byli w stanie... przykład? Bf109
Do końca wojny tłuczony m.in. dlatego, że był tani i prosty w produkcji.
No i jeszcze Hs129... robiony z deficytowych materiałów przecież. Tego było circa 800 egzemplarzy.
Byc moze, ale pamietajmy, ze w zasadzie te dwusilnikowce byly samolotami wielozadaniowymi (m.in. mysliwcami).
Ważne jest raczej do czego je projektowano, a nie czym potem były. Bo, że Bf110 potem był nocnym myśliwcem nie oznacza, że był dobrym myśliwcem w ogóle... czyż nie?

Moquito, Ju88 to świetne samoloty ze względu na ich wielozadaniowość. A do tego w tych zadaniach spisywały się dobrze. O P61 tego nie można powiedzieć, choć był świetnym nocnym myśliwcem. O Uhu takoż.
Oba samoloty były marnymi konstrukcjami, ich technologia wykonania nie różniła się specjalnie od szybowców sprzed epoki plastikowej. Mosquito natomiast drewniany był tylko z nazwy, bo technologia w jakiej go wykonywano sprawiała że był to kawał naprawdę solidnej maszyny, w niczym nieustępującej półskorupowym konstrukcjom klasycznym. Niestety o Ta-154 i He-162 z ich rozklejającym się i pracującym poszyciem nie można tego powiedzieć.
Nie żebym się mądrzył, ale o ile w przypadku Volksjagera mógłbym osobiście się chyba zgodzić to z Ta154 Moskito raczej nie. To, że się jeden (dosłownie) prototyp rozbił ze względu na rozklejenie się konstrukcji płata nie oznacza, że cały samolot był do bani. Generalnie samolot wydawał się być obiecujący tylko, że niestety decydenci RLM go zarżnęli. Przecież to oni po zbombardowaniu tam jakiejś fabryki żywic i klejów do Ta154 kazali bez namysłu je zmienić na INNE - produkowane przez inną wytwórnię. No, a, z tego co wiem, tak sobie nie można zmieniać technologii produkcji. Wszystko było obliczane do pierwotnej mieszaniny żywic i klejów do drewnianych części. A potem jeszcze okazało się, że nowe kleje nie zespalają odpowiednio dobrze i rozklejają się poprzez wilgoć. I na koniec ze względu na jeden wypadek RLM ukatrupiła projekt. Ciekawym ile tu Willi znowu namieszał w obawie o konkurencję dla swojego Me410

Oczywiście nie ma co mówić, że na pewno to wina złego kleju czy czego tam. Ale też nie ma pewności czy to słaba konstrukcja zawiodła. Generalnie jak się jeden Moskit (Ta154 też tak się nazywał) przed kilkoma pilotami Luftwaffe rozbił to im to nawet zaimponowało (SIC!)... właśnie ze względu na solidność konstrukcji (choć solidność podwozia raczej marna - złożyło się w czasie przyziemienia). Warto jeszcze wspomnieć, że Ta154 miał mieć montowane silniki od bombowców (Jumo 211 - 1340KM), a latał z prędkością 635km/h (wersja A4). Biorąc pod uwagę czas powstania, kiedy to silniki do myśliwców dysponowały mocą 1700KM i więcej, to było to całkiem ładne osiągnięcie. Me410 w tym czasie miał DB603 przecież o mocy 1774KM lub 1926KM, a latały wolniej

A więc akurat Ta154 to bym tak zupełnie nie krytykował.

Pozdrawiam