To i ja coś napisze od siebie.
Jeżeli któryś ze starej gwardii mocno zaangażowanej po drugiej stronie barykady nagle zaczyna zastanawiać się nad tym, czemu na forum jest tak, a nie inaczej i boleje nad swoim strasznym losem to ja mu chce powiedzieć, że jest cholernie obłudny.
Już nie raz pisałem, co jest źle, co się drugiej stronie nie podoba, ale zawsze spotykałem się z podejściem takim, że ci, którym coś nie pasuje to margines, więc nie warto sobie zawracać głowy. (Bagatelizowanie dotknęło nawet nie tak dawny temat Labiego.)
A cóż się stało?
Problemy, o których rozwiązanie się dopominałem nie znikają, a co ważniejsze wracają stale i z coraz to większa siłą. Ba coraz więcej osób kontestuje porządek panujący na tym forum, bo jest on zwyczajnie chory.
Nie jest to już margines, ale jest już trochę takich osób, a jeszcze więcej jest tych, którzy obserwują to, co się dzieje i mają swój pogląd na to wszystko, który nie znajduje ujścia w formie aktywności na forum z różnych przyczyn.
Jeżeli zatem ktoś z was ma wrażenie, że forum jest jakimś odbiciem i reprezentacją środowiska il-2 to się głęboko myli i sam siebie w fikcje wpędza.
Środowisko il2 przerosło forum i kryje się w podforach, na wentylu, gg i innych pozaforumowych formach aktywności. Zatem to, że chcecie tutaj za wszelką cenę utrzymać swój porządek rodzi tylko polaryzacje na my i oni, co wybitnie nie sprzyja poczuciu jakiejś wspólnoty.
Wiem, że wielu jest z forum wywalanych z tego powodu, że używają bardzo potocznego i nie miłego administracji forum języka, ale jest to reakcja na oficjalna doktrynę forum, która zawiera się w myśli „przez dupę do głowy”. Pałką w postaci bana wielu z tych ubolewających nad losem forum ludzi buduje jego oblicze.
Już nawet nie za bardzo wiedzą, za co banują, za co dają ostrzeżenie wielcy apostołowie regulaminu, którego sami stosować nie są w stanie.
Człowiek, który nie potrafi racjonalnie wyjaśnić, za co daje ostrzeżenia ma stać się nagle krzewicielem rozsądkowego podejścia do sprawy. Ma wołać o merytoryczność dyskusji?
Poza tym jak tu rozmawiać z kimś skoro ten ktoś grzebie w rzeczach prywatnych dywizjonów zaspokajając tym swoją niezdrową ciekawość. Taki ktoś bezczelnie domaga się przyzwoitości, gdy sam kardynalnych jej zasad dotrzymać nie umie.
Nie problem jest to, że stracie się utrzymać wyrazistości swojej „niemieckości”, ale w tym, że ona już nie zamyka się w żartach, w próbach utrzymania klimatu, ale rozpasała się już maksymalnie i wchodzi wszędzie, co jest rażące. Może dla was jest to takie klimatyczne, ale umiarkowanie tez niektórym by się przydało a szczególnie tym, którzy chcą grac tu rolę tzw. ekspertów. Stajecie się dla tej drugiej strony zwyczajnie niezrozumiali i do bólu tendencyjni. Jeszcze smutniejsi są ci, którzy podskakując koło swoich mentorów próbują ich naśladować by zaskarbić sobie ich względy.