Kwestia kompromisów, chociaż może nie aż tak daleko idących aby twierdzić, że idzie się w ilość, nie jakość. Wybiera się po prostu pewne aspekty, pewne konkretne zadania i stara się je spełnić w najlepszy sposób. Predator ma latać długo, obserwować częściowo kontrolowany teren. Więc jest w gruncie rzeczy szybowcem z napędem, bez środków samoobrony i o manewrowości Cessny... bo do spełniania tego zadania nie potrzeba więcej, wręcz wszystko inne byłoby marnotrawstwem pieniędzy i powodowałoby obniżenie efektywności w znaczących aspektach.
Podobnie i maszyny uderzeniowe wcale nie będą supermanewrowymi, superszybkimi i nieśmiertelnymi maszynami, będą po prostu samolotami, które będą w stanie dolecieć do strefy, zrzucić bombę, lub odpalić pocisk i wrócić w najbardziej efektywny sposób możliwy.
Kombinowanie z rewolucyjnymi pomysłami tylko generuje problemy, na pokonanie których potrzeba czasu i środków, a w ostatecznym rozrachunku nie ma żadnej gwarancji, że to co powstanie będzie o tyle lepsze od projektu konwencjonalnego.