Dzisiaj był komplet czyli 10 ludków i generalnie było Ok, tylko później już tradycyjnie ubiłem Schmita i robiłem za cel

. Kilka moich podejść do lotniska niebieskich skonczyło się spektakularną glebą bo albo mnie SAM dopadł albo ktoś startujący....cóż mówi się trudno

. A co do pingów to one nie zależą tylko ode mnie. Trzeba wziąć pod uwagę że jest niedziela, jest zimno, ludzie zamiast wyjść na miasto to siedzą przed kompami i grzebią w necie co stanowi pewien problem bo łącze w kablówce zapchane było po brzegi bo ATM się spalił więc szło to połową buta. Komp się normalnie zachowywał, nie rzeźbił dyskiem, ale nie będę ukrywał że giguś by swoje zrobił. Cóż zobaczymy jak będzie. Ja mogę hostować, kein problem.