Back on topic! Suszarek przed wojną nie mieliśmy

(choć gdyby jeszcze rok dwa nam dać to...
*) 
)
Jestem teraz totalnie zalatany, ale że zostałem niejako wezwany

postaram się coś napisać - wybaczcie zdawkowość posta i już teraz zapowiadam, że ewentualna odpowiedź nadejdzie za kilka dni.
Po pierwsze: Elwood niektórych z was może opierniczyć za słabe przygotowanie do tematu na tym dziale forum

Sugerowałbym odwiedzić działy na Forum Druga Wojna Światowa, gdzie userzy prowadzili liczne dysputy na ten temat:
http://www.drugawojnaswiatowa.org/forum/viewforum.php?f=59http://www.drugawojnaswiatowa.org/forum/viewforum.php?f=31Mitoko, Mariusz i paru innych kolegów mieliby niejedno do powiedzenia

Dalej: warto przeczytać najnowsze artykuły Jerzego B. Cynka (lub przynajmniej starsze książki, jak "Wrzesień 39 - Siły lotnicze Polski i Niemiec")... i potem skonfrontować je z poglądami jego przeciwników
Ostatnio ukazała się też praca doc. dr Edwarda Malaka "Administrowanie w lotnictwie polskim 1926–1939", którą możnaby uzupełnić "Samoloty bojowe i zakłady lotnicze. Polska 1933-1935" i "Prototypy samolotów bojowych. Polska 1936-1939".
A mój skrócony komentarz:
1) Za mało pieniędzy. Jeśli jest problem, to przeważnie chodzi o pieniądze.
2) Zaczynaliśmy w wielce niefortunnej sytuacji. Podczas gdy inne państwa zbierały doświadczenia z IWŚ i rozwijały tą gałąź przemysłu, my byliśmy w niezłym dudu będąc "terenem buforowym" na granicy 3 mocarstw, na którym w razie draki pali się mosty i nie zostawia infrastruktury. Stąd u nas były składy samolotów do wyremontowania, a taka mikra Czechosłowacja odziedziczyła rozwinięty przemysł po "CK Dezerterach"

Wszytkie licencyjne trupy typu Mercury VIII to był zlom w 1939 roku
3) Bo fajfokloki bały się nam dać kilka nowszych konstrukcji, o które przecież zabiegaliśmy. Dowództwo miało swój pogląd o niezawodności francuskich (mocniejszych i dostępnych) silników (mimo iż nasi klienci je brali mimo to) ...przykładów w historii można szukać... to Hs 126 stały z powodu francuskich silników Gnome-Rhone, dobrze pamiętam?
Jeśli byłbym stronniczy rzekłbym, że ów złom działa do dziś - Szmajser zaświadczy
Polskim konstruktorom nie udalo się skonstruować nic pożądnego o mocy powyżej 500 KM!
4) Jakby taki dało się zrobić
dżewnianny 
to pewnie byśmy wystrugali. Problemem było zaplecze - fabryki silników! Polskie Zakłady "Skoda" (czytaj: zbudowane dla nas przez Czechów) czyli późniejsze PZL WP1 uruchomiono dopiero w 1927 - w tymże to roku Wytwórnia Maszyn Precyzyjnych "Avia" w Warszawie podjęła budowę licencyjnych silników lotniczych. Bo od licencji trzeba było zaczynać, nie mając własnych doświadczeń i kadry.
Uczyliśmy się, ale marnowanie czasu i pieniędzy na prototypy (zużywane na hamowni) i badania to długotrwały proces.... Mieliśmy osiągi, jak prototypy (5 szt. niemal gotowych w chwili wojny) silnika PZL "Waran", opracowywanego przez inż. Belkowskiego i Jackowskiego od 1936 - 9-cylindrowy, gwiazdowy, moc 800-1200KM, w planach była podwójna gwiazda - Legwan (2000KM), a "ze szwagrem" tośmy nawet myśleli o poczwórnej (konie policzcie sami), tylko jak to draństwo chłodzić... Mazak pożycz wentylator z kompa!
To tragedia tylko nie wiem dlaczego tak się stało...
5) Bingo, kolego! Tragedia właśnie. Nasze cudowne dziecko, inż. Nowkuński --- który przewodził pracami nad Foką (dlatego jej nie ukończono porządnie) i miał za sobą taki sukces, jak hamerykańsko-kosmiczny silnik GR-760 zwyciężający w Challenge 1934 (żaden nie zawiódł po 9500km!) i przyprawiający nie tylko W.Schiera o przyspieszone bicie serca --- tak się dobrze bawił w górach, że sobie główkę niefortunnie rozłupał. Samiusieńkiego go na moment zostawili. Inż.Sołtyk spekulował w artykule, że to chyba zbyt nieprawdopodobny zbieg okoliczności i że może ktoś mu pomógł (by polnische swołocz nie miała za dobrych silników...)
Hmm. Wydaje mi się, że w 1933 spoczeliśmy na laurach
6) Właśnie. Szanownemu koledze się tylko wydaje. No chyba że prototypy "Wilka", wczesnoseryjne "Jastrzębie" (którego zdjęcie właśnie odnaleziono) to detal, nie? Nie chce mi się nawet wymieniać "myśliwców obrony punktowej" na wzór francuskiego szmelcu marki Caudron czy spitfajropodobnego PZL-62, bo to rzeczywiscie w większości było jeszcze "w rysunkach".
Mimo iż i u nas byli "twardogłowi" dowódcy, to przecież przygotowywano się na przezbrojenie. Pech chciał, że nie stać nas było na "tymczasowe rozwiązania" więc czekaliśmy na realizacje planu, obliczanego na początek lat 1940stych. No niestety sąsiedzi nie poczekali do 1942, byśmy mogli się przygotować.
Gdyby to dziś nas ktoś napadł, historycy pytaliby "no czemuście sobie nie kupili/zbudowali myśliwca? tylko jakiś postsowiecki złom u was zalegał, a F-16 dopiero płynęły statkiem"...
7) To prawda, że osoby najbardziej odpowiedzialne niekoniecznie były tymi najbardziej postępowymi (
kurczę, znów o mało co nie napisałem "postępowemi"
). I trudno było przebić się tym, którzy myśleli inaczej. Np. takiemu płk. Roli-Arciszewskiemu (zbieżność nazw być może nieprzypadkowa

) dostało się za jego nawoływanie do budowy czołgów. Moderny Schnellbomber odstraszał nowatorskością, więc jako backup utopiono ponad miljon zł w latający francuskopodobny autobus bombardujacy. Inny facet, któremu przyszło zginąć w Liberatorze pilotowanym przez Czecha, a przed wojną popadł nieco w niełaskę, napisał
w 1934książkę "Przyszła wojna - jej możliwości i charakter oraz związane z nimi zagadnienia obrony kraju"... o dziwo - proroczą, o przewodniej roli pancernego uderzenia i wsparcia lotniczego w przyszłej wojnie:
"
Lotnictwo jest jedną z najpotężniejszych dźwigni zwycięstwa. Podtrzymując więc tezę, że rozstrzygnięcie wojny zależy nadal od celowego i skutecznego współdziałania wszystkich broni na lądzie, morzu i w powietrzu, uznać musimy równocześnie, że pośród nich znaczenie lotnictwa wzrosło w ostatnim dziesięcioleciu niepomiernie i że jest ono powołane do odegrania roli samodzielnej w przyszłym konflikcie zbrojnym narodów" (podkr.moje)
Nie wierzcie jednak w bzdety podawane przez Discovery, że polnische officers to jeszcze myślami w XIXw byli lub w najlepszym wypadku w 1920r.
Ceny samolotów ...
Zapraszam na moją stronę: znajdziesz więcej
http://www.9-1939.pl/index.php?lang=pl&menuitem=history&texts=ceny&skin=S1Sprawę pogarszał jeszcze zupełnie niezrozumiałe robienie sie na mocarstwo, budowanie pewnego fałszywego obrazu w społeczeństwie
No coś w tym jest, że sanacji odpaliło do reszty z tą polską mocarstwowoscią.
A co byś polecił w naszej sytuacji? Dziś niektórzy mówią, że należało się poddać, jak zrobiła Czechosłowacja...
Mocarstwowość była wtedy
wszędzie w modzie. Taki popaprany świat Gombrowicza. Szmajs, patrz na barwy kolesi którymi latasz w grze

Albo na tych, do których strzelasz

Nawet Benito-finito dął w tubę, bo to jest to co Włosi potrafią najlepiej (gruby facio z przetłuszczonymi włosami i niewyraźną twarzą będzie ci śpiewał serenady że jest najlepszym kochankiem, vide Paolo Cozza

), gdy przyszło co do czego to wołali na pomoc Adiego. IMHO nasze państwo zdawało sobie poniekąd sprawę z niewyraźnych czasów (np. kochani sąsiedzi) i musiało "mobilizować" społeczeństwo propagandą. Spróbuj namówić dziś kogoś do czegoś - nawet na wybory nie chce się pójść ponad połowie ludu, więc czy poszliby na bagnety? Toteż ówczesną propagandę bym zostawił (przyda się, niech mi dają kasę na FON, LOPP itp.), zmieniłbym jedynie planowanie na mniej wybiegające w przyszłość... bo co mi z tego, że mam dalekomorską flotę do obrony jeszcze nie zakupionych kolonji ("Madagaskar", też: fajny film), albo że zaczynając od 1940 mieliśmy mieć tak z 10000 ciężarówek amerykańskich... nie trzeba było wiecznie wybrzydzać na działka i np. kupić nieco Oerlikonów, "tysiąc klijentów nie może się mylić"

Z drugiej strony warto pamiętać, ze II RP szykowałą się przede wszystkim do wojny z ZSRR a o wojnie z Niemcami polski Sztab Generalny zaczął mysleć dopiero w 1938 roku. Może właśnie inne plany strategiczne szykowane na innego wroga tak wykrzywiły stan polskiej armii?
O! i za to, kolego, masz ciasteczko - ten temat często staram się przypomnieć (ile gier wojennych rozegrano na kierunku wschód, gdzie budowano fortyfikacje w 1936, jak późno przygotowano plan Z, itd.). Szkoda jedynie, że przestawiliśmy się nagle na Niemców "całkowicie", nie bacząc już na nasze plecy...
Wiele mógłbym jeszcze napisać, a i tak jestem tylko n00bem... podsumowując:
- byliśmy państwem biednym, startującym z poziomu ruiny, natychmiast napadniętym po odzyskaniu wolności
- przemysł musieliśmy budować od nowa, podczas gdy inni już mieli jakiś
- mieliśmy (i mamy) przeklęte położenie geograficzne: gdy wybuchła wojna byliśmy dosłownie okrążeni przez wrogów ze wszystkich stron, a jedyne państwo graniczące z nami i deklarujące sojusz nie dość że nie pomogło to jeszcze położyło łapę na nasz sprzęt i internowało żołnierzy, którzy uciekli głównie dzięki wyłożeniu na to kasy przez nas (fajna przyjaźń, to już wolę neutralnych acz bardziej przychylnych Węgrów)
- nasi sojusznicy nie potrafili dostrzec zagrożenia, więc zostawili nas na pastwę wrogów, podczas gdy my, w sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy, nie byliśmy w stanie obronić się wyłącznie własnymi siłami
_______________
*) Inżynierowie Bernardzikiewicz, Oderfeld i Sachs przeprowadzali doświadczenia z modelami
silnika odrzutowego w 1931, W 1932 zbudowali w PZInż. silnik pulsacyjny, prace przerwano w 1933 z powodu braku $$$. Jackowski i Oderfeld pracowali od 1937 do wojny nad turbiną gazową, próby prowadzono od 1938 w WS1.
Przyznać się, który z was o tym wiedział?