Autor Wątek: FlaK  (Przeczytany 3949 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Elwood

  • Gość
FlaK
« dnia: Listopada 24, 2005, 14:48:18 »
Taki sobie temat założyłem. Wyjątkowo ponurą sławą wśród załóg alianckich bombowców strategicznych w czasie II Wojny Światowej cieszyły się niemieckie armaty kalibru 128mm, ustawiane także jako podwójnie sprzężone, na stacjonarnych ciężkich lawetach- np. na wagonach kolejowych. Było ich zaledwie kilkanaście sztuk, ale trudno było lekceważyć ich obecność planując trasę przelotu (stąd specjalne korytarze dla alianckich nalotów dywanowych, minimalizujące okres przebywania w zasięgu znanych stanowisk baterii stacjonarnych- m. in. popularna "Brama Kilońska", czyli obszar w którym wiele strumieni bombowych wnikało i opuszczało przestrzeń powietrzną III Rzeszy. Szczególnym uznaniem cieszyła się bateria 128mm z Wiener-Neustadt. Na swoją zasłużoną opinię zapracowały także poczwórnie sprzężone zestawy FlakVierling kalibru 2cm, skutecznie studzące zapędy jankeskich rozemocjonowanych amatorów łatwej zdobyczy. Pod koniec wojny dziesiątki wraków Mustangów zalegało na podejściach do niemieckich lotnisk. Innym wynalazkiem, którego istnienia alianccy kierowcy nie byli nawet świadomi z uwagi na znikomą ilość występowania, był  Flak 103/38, czyli lotnicze działko MK-103 przystosowane do zabudowy stacjonarnej. O parametrach tego działka i jego wpływie na ruch lotniczy niskiego pułapu w okolicy najlepiej świadczy opinia artylerzystów którzy je obsługiwali- działko szybko zyskało przydomek JaBoschreck (samoloty Mustang i Thunderbolt dla przeciętnego niemieckiego piechura były samolotami typowo myśliwsko-bombowymi, szturmowcami- trudno się zresztą dziwić). Baterie naprowadzanych radarowo 8,8cm  Flak 36 i jej późniejszych odmian stały się wręcz symbolem broni przeciwlotniczej, chociaż z zupełnie innych powodów niż strzelanie do samolotów poprzez chmury.
Ale czy pomimo tych znanych, "markowych" konstrukcji, na najwyższe noty i uznanie nie zasługuje zwykłe działko Bofors 40mm, używane przez wszystkie strony konfliktu z niemniejszym uwielbieniem, które sprawiło nad Polską zimny prysznic wielu luftgangsterom i w zmodernizowanej wersji używane przez wiele armii w linii do dzisiaj ?
Ciekawe, że niemieckie działa 105mm już takiej kariery nie zrobiły, jak mogłoby się wydawać. Angielska obrona przeciwlotnicza także pokazała zęby dopiero pod koniec wojny, wraz z wprowadzeniem amerykańskich pocisków z zapalnikiem zbliżeniowym. Amerykanie rówież raczej stawiali na ilość niż jakość w tej dziedzinie, do końca wojny. Sowiecka artyleria przeciwlotnicza to temat na doktorat- nie istniała jako forma, z uwagi na katastrofalny poziom technologiczny i jakościowy, ale za to w dobrym tonie wśród sowieckich żołnierzy było- zamiast szukać schronienia- strzelanie do atakujących samolotów ze wszystkiego co było pod ręką, z osobistą bronią ręczną włącznie. Co nierzadko powodowało, poza osłupieniem, niesympatyczne sytuacje w kabinie pilota, któremu po pancernych osłonach zabębnił zabłąkany pocisk małokalibrowy... Japończycy w tym zakresie natomiast to zupełnie czarna magia dla mnie. Amerykańskie B-29 na wysokich pułapach były praktycznie nieosiągalne dla japońskiej obrony.
A jakie są wasze typy ?
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2005, 14:55:29 wysłana przez Elwood »

Offline F. von Izabelin

  • *
  • Prawy człowiek lewicy
    • CMHQ Flying Circus
Odp: FlaK
« Odpowiedź #1 dnia: Listopada 24, 2005, 15:03:17 »
a mam takie pytanko, zw. z tematem, mianowicie jakie zabpalniki zbliżeniowe stosowano?
Chociaż kroczę Dolina Śmierci,
zła się nie uleknę...
bo lecę na 6 kaflach i się wznoszę...

Schmeisser

  • Gość
Odp: FlaK
« Odpowiedź #2 dnia: Listopada 24, 2005, 15:05:46 »
Moim typem jest pojazd zbudowany na bazie przestarzałego podwozia czołgu , pierwotnie przeznaczonego do wsparcia piechoty. Pojazdy te budowano w miejscowości Sagan około 10 km od innej miejscowosci zwanej Sorau.
Bardzo ładna, i bardzo użyteczna rzecz , naprzykład do samotnego odpierania batalionu piechoty, albo dwóch.

Offline F. von Izabelin

  • *
  • Prawy człowiek lewicy
    • CMHQ Flying Circus
Odp: FlaK
« Odpowiedź #3 dnia: Listopada 24, 2005, 15:07:35 »
Moim typem jest pojazd zbudowany na bazie przestarzałego podwozia czołgu , pierwotnie przeznaczonego do wsparcia piechoty. Pojazdy te budowano w miejscowości Sagan około 10 km od innej miejscowosci zwanej Sorau.
Bardzo ładna, i bardzo użyteczna rzecz , naprzykład do samotnego odpierania batalionu piechoty, albo dwóch.

batalion piechoty przychodzi już z działkami, nie mówiąc o mozdzierzach, a Wiberwindowi nie specjalnie się spodoba ostrzał mozdzierzy 50mm/60mm:)
Chociaż kroczę Dolina Śmierci,
zła się nie uleknę...
bo lecę na 6 kaflach i się wznoszę...

Schmeisser

  • Gość
Odp: FlaK
« Odpowiedź #4 dnia: Listopada 24, 2005, 15:47:54 »
Super, powiedz to prawie 800 amerykańskim żołnierzom atakującym pozycje wirbla w normandii

Elwood

  • Gość
Odp: FlaK
« Odpowiedź #5 dnia: Listopada 24, 2005, 15:52:22 »
Ponad siedmiuset, konkretniej, przy czym zdaniem niektórych źródeł wliczając także tych którym urwało ręce czy nogi, ale przeżyli (nie wnikam jak długo się żyje po trafieniu pociskiem 2cm, ale chyba nie za długo). Amerykanie wleźli na niego niechcący na polu, a że to taka rzadkość, to zanim się połapali że wleźli źle, to już się wieżyczka obracała.
Notabene skandaliczne zachowanie tego Wirbla zwróciło uwagę dowództwa alianckiego na wysokim szczeblu, bo wkrótce do brzegu podjechał pancernik "Nelson" i zaczął wyrównywać teren za pomocą artylerii głównej, tak by załoga Wirbla już sobie pojechała gdzie indziej i przestała zawracać gitarę.
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2005, 15:54:29 wysłana przez Elwood »

NiKuTa

  • Gość
Odp: FlaK
« Odpowiedź #6 dnia: Listopada 24, 2005, 16:36:03 »
Nie potrafie sobie wyobrazić co tam się musiało dziać. Przecież ręce i nogi to fruwały tam w powietrzu. Aż starch pomyśleć   :008:.

Boba Fett

  • Gość
Odp: FlaK
« Odpowiedź #7 dnia: Listopada 24, 2005, 16:43:30 »
Elwood, Schmeis. Przybliżcie tą historię z działkiem, to brzmi lepiej niż "Kompania braci"  :008:


Offline Labienus

  • *
  • Corsaires Fanaticus
Odp: FlaK
« Odpowiedź #8 dnia: Listopada 24, 2005, 16:45:16 »
Super, powiedz to prawie 800 amerykańskim żołnierzom atakującym pozycje wirbla w normandii
Szmajs, doskonale wiesz, że w Normandii to lądowali praktycznie bez żadnego cięższego sprzętu, więc przykład jest średnio reprezentatywny :)

Z drugiej strony tak jak piechota operowała z odpowiednim wsparciem tak i Wróble generalnie samotrzeć na dwa bataliony piechoty nie chadzały zapewne zbyt często. Samotne odpieranie ataku batalionu piechoty to nie wiem czy rokuje jednak duże szanse dla Wróbla... właśnie ze względu na to, że batalion piechoty to z reguły (Normandia to wyjątkowa sytuacja przecież) nie była tylko zgraja ludzi z karabinami/pistoletami i granatami.

Tak się zastanawiam... ilu z tych, którzy zobaczyli ów pojazd obracający do nich swą wieżę, w pierwszym widzie nie krzyknęło "TYGRYS!" :)

Pozdrawiam

Offline rutkov

  • KG200
  • *
  • Versuchskommando
    • KG200
Odp: FlaK
« Odpowiedź #9 dnia: Listopada 24, 2005, 16:47:21 »
Panowie rozpatrujecie pojedyńczy przypadek ogromnego pecha amerykańców. Nawet podwójnego bo według mnie Wirbel powinienbył się wycofać  w takiej sytuacji, ale postanowił utrzymać pozycję :(. Nie oznacza to jednak że "wróble" weszły do zastosowania w takiej roli.
Wracając do flak, Niemcy z wiadomych przyczyn mieli chyba najbardziej rozwiniętą technologicznie, jakościowo i ilościowo opl. oni też posiadali takie cudo jak Flakturmy uzbrojone w  12,8 cm Flakzwilling 40. Była to zabójcza broń, ale nie było też jej zbyt wiele. Produkcja byla w jednym miejscu w hucie Laura (ob. Jednosc) w Siemianowicach Sl., od pol. '42 montowano 1 szt/m. Istaniała jeszcze wersja Flakzwilling czyli sprzężone stanowisko artyleryjskie.
Jest wiele opisów załóg jankeskich o wrażeniu jakie robił na nich wybuch 26 kg pocisku w pobliżu.
miłośnik 110-tki    •    I/KG200_Doktor  ♥1972-†2006   •   Czekamy Ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci. Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci, była zbawieniem, witanym z odrazą.    •   Han Pasado!    •    GDY WIEJE WIATR HISTORII, LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM

Schmeisser

  • Gość
Odp: FlaK
« Odpowiedź #10 dnia: Listopada 24, 2005, 16:51:54 »
Nie wiem czy koledzy zwrócili uwagę na pewien znamienny szczegół , wirbel strzelał ogniem na wprost a nawet na ujemnym kącie podniesienia lufy. To mnie urzeka w tej konstrukcji własnie.
: Listopad 24, 2005, 16:49:24
Kompletny budynek Flakturme stoi w mieście znanego drogowego kryminalisty. Są nawet zdjęcia tej urzekającej swą prostotą budowli  :003:
Również na żadnie dostępna opowieść o tym jak dwóch panów próbowało wiercić w tym dziure :D i co im poradził doktor Graf

Molnar

  • Gość
Odp: FlaK
« Odpowiedź #11 dnia: Listopada 24, 2005, 16:53:03 »
Czyli to:
http://193.154.213.49/rlm/galerie/99/DSC_3884.790x527.jpg
jest tym 128 mm cudeńkiem w dwupaku  :002:

Niezłe...

Offline rutkov

  • KG200
  • *
  • Versuchskommando
    • KG200
Odp: FlaK
« Odpowiedź #12 dnia: Listopada 24, 2005, 17:00:45 »
@ Schmeiss Wirbel miał zakres w pionie od -5 do +85 więc dał radę.

@Molnar - dokładnie
miłośnik 110-tki    •    I/KG200_Doktor  ♥1972-†2006   •   Czekamy Ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci. Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci, była zbawieniem, witanym z odrazą.    •   Han Pasado!    •    GDY WIEJE WIATR HISTORII, LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM

Offline F. von Izabelin

  • *
  • Prawy człowiek lewicy
    • CMHQ Flying Circus
Odp: FlaK
« Odpowiedź #13 dnia: Listopada 24, 2005, 17:03:19 »
Super, powiedz to prawie 800 amerykańskim żołnierzom atakującym pozycje wirbla w normandii
To była zgraja ludzi podczas inwazji, a nie batalion rozwinięty do ataku.
Gdyby mieli pełen asortyemnt, wirbelek by zaliczył bazokke/mozdzierz/ etc.. i tyle by go było.
Nie mówiąc o 37mm czy 57mm działkach ppanc.

Sytuacja która mogła zdarzyć się tylko podczas inwazji, kiedy pogubiono pewnie cały sprzęt po drodze.

Oczywiście, jak już wirbel spotkał kolumę piechoty, to nogi latały z powrotem do londynu, tak to się niespecjalnie to nadawało do walki, musi mieć teren odkryty, jak będą drzewa, drogi, rowy, ddomy, lasy, to nie widzę by długo żył.
Chociaż kroczę Dolina Śmierci,
zła się nie uleknę...
bo lecę na 6 kaflach i się wznoszę...

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: FlaK
« Odpowiedź #14 dnia: Listopada 24, 2005, 18:29:17 »

Szmajs, doskonale wiesz, że w Normandii to lądowali praktycznie bez żadnego cięższego sprzętu, więc przykład jest średnio reprezentatywny :)


To jest dobry przykład moim zdaniem. Byli przygotowani czy też nie nie ma znaczenia bo zdarzenie miało miejsce i dostali w czapę. Bo to to samo co pole minowe. Nie powinno go tam być ale jest i jak w nie wdepniesz bez sapera to raczej nie wyjdziesz z niego żywy. Czysty przypadek pecha ale jeden i drugi pokazuje że potrafi zrobić konkretną masakrę :)

Ze swojej strony polecam  publikację Nuts & Bolts nr. 08 część 2 pt. "Experimental Flak-Weapons of the Wehrmacht" można w niej znależć np. Fliegerfaust'a i pare innych eksperymentalnych wynalazków.

Ostatnio miałem okazje przybliżyć sobie temat niemieckich "Flugabwehrwaffen" a głównie Flak36 i bezwątpienia dla mnie jest to najlepsza zabawka tego typu i to nie dlatego że jest niemiecka ale dlatego że sprawdziła sie w każdych warunkach, na każdym pojeździe, bez większych zmian byla klepana przez całą wojnę i była używana na skale masową przez cały czas trwania wojny.

Oczywiście nie mówię przez to że alianci nie mieli dobrej AA, niemniej Flak36 i 41 są dla mnie bezkonkurencyjne w swojej klasie ;]
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2005, 18:31:16 wysłana przez KosiMazaki »
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"