Nie wiem czemu wcześniej przeoczyłem ten wątek...

Ja pozwolę sobie nieco od siebie dodać, jeśli pozwolicie

Twierdzisz że rodzaj sprzętu wymusza teatr wojenny ...tak właśnie tak...i dlatego mając tak słabiutkiego przeciwnika jak Japończycy amerykanie nadrobili rozwój Buffalo przez Wildkata przez Hellkata do Corsaira. Samoloty te ... były moim zdaniem przeciętne ..były dobrze opancerzone i to ich wielka zaleta ale reszta była dobra dla słabiutkich japońskich maszyn a nie np. dla foki czy sturmowika...
Cóż... porównywanie jakiegokolwiek samolotu do Szturmowika możnaby uznać za obraźliwe już chyba i jakieś ostrzeżenie na wszelki wypadek wlepić. Daję to pod rozwagę moderatorom

Z całym szacunkiem, ale produkt samolotopodobny IŁ-2 nie może służyć do jakichkolwiek porównać, bo był koncepcyjnie i produkcyjnie złomem w moim mniemaniu. To ja już wolę Buffalo.
Co się tyczy przeciętności Buffalo i Wildcata, to były to w swoim czasie jedne z najlepszych myśliwców pokładowych świata. Oczywiście, że Zero je zdeklasowało w pewnym momencie, ale Zero jest młodsze. To raz. Dwa, uważanie Zera za wyznacznik co do dobre, a co złe, też jest błędem, bo np. taki Buffalo świetnie radził sobie w rękach fińskich pilotów w walce z Iszakami i nie tylko.
Na pewno zarówno F3A jak i F4F nie były niczym nadzwyczajnym jak na swoje czasy w generalnym spojrzeniu, ale swój dorobek mają. Według mnie F3A i F4F wobec A6M to to samo jak Hurricane wobec Bf109 w czasie Bitwy o Wielką Brytanię.
Mogę się zgodzić, że jeśli chodzi o parametry lotu to F6F to przeciętniak. Z takim silnikiem, jaki miał "pod maską", zdecydowanie nie była to czołówka światowa. Inna rzecz, że był tak znakomity i bezproblemowy w pilotażu, a przy tym posiadał i tak przewagę nad przeciwnikiem, że to zupełnie wystarczyło.
F4U zdecydowanie za przeciętniaka nie mam... ale ten temat sobie odpuszczę, bo po prostu już tyle razy o tym się pisało tu i na DWS, że ileż razy można.
Generalnie chętnie bym zobaczył pojedynek Antona z Corsairem. Co prawda były testy porównawcze zdobycznego A5 z F4U-1D w USA i wyszły one dość kiepsko dla tego pierwszego. Gizmo zaraz się odezwie, że była to przechodzona maszyna, i że już nie trzymała parametrów. Ja tego jednak nie wiem, bo jakoś nigdy nie powiedział skąd on to wie

Tym niemniej sam test, choć korzystny dla Corsaira, też nie jest dla mnie reprezentatywny, bo wersja 1D Corsaira to wersja myśliwsko-bombowa, cięższa i mniej zwinna, a z tym samym silnikiem. Ale porównanie takiego A5 z jedyneczką czy jedyneczką A mogłoby być bardzo ciekawe.
A co do "przeciętności" Corsaira i reszty pokładowych maszyn amerykańskich niech wypowie się może Labi.
Akurat nie wiem czy dobrze, że mnie wywołałeś do tablicy z Korsarzem, bo wszyscy doskonale wiedzą jaki mam stosunek do tej maszyny

Tym niemniej na pewno przeciętniakiem nie był. Co prawda muszę z bólem przyznać, że chyba w pojedynku z Dorą 9 Corsair w wersjach z "1" w oznaczeniu mógłby dostać cięgi i to całkiem ostre....
<Zapiszcie sobie w kominie germanofile
> ale z drugiej strony Dora to już myśliwiec i tylko myśliwiec. Ten samolot generalnie do niczego innego się nie nadawał, w przeciwieństwie do swojego starszego brata Antona, którego wielozadaniowość można porównać z tą Corsaira. I właśnie w tym aspekcie dla mnie Corsair był znakomity - po prostu cały czas był jednym z najlepszych myśliwców na świecie, a przy tym mógł bez obaw wykonywać wiele innych zadań. Taki Anton już nie, bo mu się przytyło ostro w trakcie rozwoju, a mocy w silniku nie przybyło poza instalacjami krótkotrwałego zwiększenia mocy. Taki Korsarz się wciąż rozwijał i choć wersja 1D była już trochę przeciążona (na co w realiach wojny na Pacyfiku spokojnie można było sobie pozwolić) to "czwóreczka" miała osiągi z najwyższej półki, jeśli tak to można określić. I to wcale nie tracąc na swojej wielozadaniowości.

Ale dość już o tym... se pogadałem

Dlatego też amerykanskie maszyny to typowe 'Hogs' - wieprze, brzydkie, kanciate nieforemne...
Oj Szmajsiu... lepiej nie zaczynaj

Jak serdelki są nieforemne, to co powiedzieć o zmutowanej Foce, jaką było Ta152?
Corsair to taki Dodge Challenger nieba. A nie te wyżyłowane, małolitrażowe samochodziki z Europy ze spojlerkami i nalepkami REMUS

Niemniej jednak nie stawiałbym na żaden amerykanski samolot pokładowy w starciu z takim G6 AS czy długą foką.
Mogłoby być cinko, faktycznie dla F4U-1 i jej pochodnych. No ale to tak samo jak Anton nie miałby większych szans z Dorą. Resztę wyczerpują słowa Kopiego, w moim mniemaniu:
"Wydaje mi sie Schmeisser ze F4u4 mógłby jak najbardziej walczyć z późnymi fokami i messerami."
Duże, wygodne kabiny a później nawet autopilot i łatwośc pilotażu - w tej materii (pilotażu) Corsair był wyjątkiem.
Muszę się niezgodzić. Corsair nie był wyjątkiem, jeśli chodzi o łatwość pilotażu. Prowadził się przyjemnie i łatwo, na tyle świadczą relacje pilotów. Charakterystyki lotu na granicy przeciągnięcia miał bez dwóch zdań wredne. Ale przecież nikt normalny tak nie lata.... o ile nie ląduje oczywiście

A co do P38, to według mnie nie udało się Amerykanom stworzyć maszyny dwusilnikowej, która równać by się mogła z jednosilnikowymi myśliwcami. To oczywiście nic odkrywczego. Tym niemniej też była to świetna maszyna jak na siebie, bo w klasie dwusilnikowych dziennych myśliwców nie miała raczej konkurentów. Tyle ode mnie w tej sprawie.
Pozdrawiam
