To nie jest śmigło, tylko wentylator. Tak się to fachowo nazywa. Ciekawa konstrukcja, bo chyba jedyny na świecie przypadek przeciwbieżnej konstrukcji o niesymetrycznej budowie (z przodu osiem, z tyłu sześć łopat, oczywiście całość jest odpowiednio wyważona masowo). Jest to napęd turbośmigłowy, bo silnik turbinowy napędza wał pędny, i to też jest ciekawostka bo silnik ten próbuje swą mocą dorównać niepokonanemu od 50 lat szefowi tej branży, czyli niemieckiemu NK-12 (napędza m.in. potężne Tu-95 i An-22) o mocy podchodzącej pod 15 tysięcy KM. Ta unikalna konstrukcja wentylatora napędowego w swym głównym założeniu miała umożliwić rewelacyjnie niskie jednostkowe zużycie paliwa, i według danych oficjalnych jest to zaledwie 130 g/KMh. Bardzo duże skręcenie łopat napędowych pozwala także na duże oddalenie ryzyka kryzysu falowego na końcówkach łopat w porównaniu do śmigieł klasycznych, przez co prędkość podróżna An-70 przewyższa o ponad 30-40% prędkość turbośmigłowych An-12, C-130 i C-160. Inną korzyścią, niejako dodatkową, jest o wiele silniejszy nadmuch strumienia zaśmigłowego na odpowiednio zmechanizowany płat, co umożliwia znaczne skrócenie drogi startu. No i oczywiście mniejszy hałas.
P.S. Jeszcze zapomniałem dopisać, że wszystko fajnie to wygląda, ale problemy są i z tym silnikiem, i z tym wentylatorem, i z samym przeniesieniem napędu, czyli ogólnie to to jest wszystko fajne ale do rzeczywistości to jeszcze droga daleka. Ulubiony przez niektórych ortodoksów P-51H też miał być taki fajny...