Wiem, że ulubiona kufajmańska maksyma głosi „Ludi u nas mnoho” ale tak się zastanawiam, co do tej granicy rosyjsko-brytyjskiej i myślę czy Stalin nie ugryzłby za wiele na raz, poczym dostał strasznej niestrawności.
Druga sytuacja wygląda tak:
Jałta podział wpływów Stalin chce Polskę. Churchill i Roosevelt mówią na to nie.
Co robi Stalin idzie do Berlina potem wycofuje się,

czy raczej idzie do Berlina z takim rozpędem ze hamuje dopiero gdzieś na Ardenach i mamy jakieś kolejne 5 latek wojenki?
Trzecią opcją, która należałoby rozważyć jest właśnie ta zaproponowana przez Ciebie, czyli granica brytyjsko-rosyjska, choć nie wydaje mi się, aby alianci byli tak słabi na zachodzie jak można by z twego postu wywnioskować.(Ardeny wynikły z szeregu dość fatalnych zbiegów okoliczności oraz ślepego przekonania o słabości Niemców amerykańskiego dowództwa)
Jeżeli zachód by ruszył(nie koniecznie jeszcze w maju, 45) ale później po tym jak część rosyjskich dywizji poszła na Mandżurię, a Japonia była pokonana. To sytuacja wygląda zgoła inaczej gdyż na zachodzie mamy zgrupowania brytyjsko-amerykańskie na południu Europy sytuacja wygląda podobnie, na Pacyfiku mamy znów znaczne siły brytyjsko-amerykańskie a podejrzewam, że i Japonia miałaby ochotę dorzucić swoje trzy grosze.
No i amerykańska bombka, choć tu należałoby zastanowić się czy amerykanie zdecydowaliby się na ten krok wszakże „Wujek Joe” już wtedy straszył swoim pseudoprogramem atomowym