Sun a co ja pisałem 2 strony wcześniej? Nie wiem skąd tyś wytrzasnął tego Samszyta na wirniku...
To ja go niechcący wytrzasnąłem, pokręciły mi się z tego wszystkiego nazwy. Chodziło mi naturalnie o Miecza-U a nie o tą nieszczęsną termowizję. O jak dobrze, póki co kolanka jeszcze czuję

Dla kogo?
Dla pilota i obsługi naziemnej, w takim wirniku musza pracować 3-4 osie, jedna usztywniająca wewnętrzna, która musi oczywiście posiadać wystarczającą średnicę wewnętrzną by zmieścić całe okablowanie, a jednocześnie wystarczająco wytrzymała by utrzymać cokolwiek się do niej zamontuje co jest szczególnie trudne w tym wypadku, bo ta rura musi mieć 2,5-3 metrów wysokości (punkt mocowania jest w dolnej części przekładni), potem dwa wały napędowe wirników pracujące jeden wewnątrz drugiego, a wszystko musi być jeszcze rozsądnej masy, środek ciężkości nie może być umieszczony zbyt wysoko, a z radarem czy MMS środek ciężkości podnosi się, drgania są większe, a o ich konsekwencjach wspominać nie trzeba. Amerykanie dla AH-64D mimo posiadania przekładni o sporym nadmiarze wytrzymałości i tak zaprojektowali nową, jeszcze wytrzymalszą, wątpię aby Kamow miał dość pieniędzy na coś takiego, szczególnie, że nikt tego śmigłowca nie chce kupić (czemu sie nie dziwię).
Ależ Sunny, ja akurat się zgadzam z tym że zbudowanie śmigłowca jednowirnikowego jest prostsze. Może i piszę rzeczy jak najbardziej oczywiste, ale trzeba tu przypomniec że teoria pojedynczego śmigła jest od parudziesięciu już lat dość dobrze opanowana, w przeciwieństwie do aerodynamiki dwóch śmigieł nośnych współosiowych. Nie trzeba też tu pokonywać bardzo artykułowanego przez Ciebie (a i owszem, wcale nie bez racji

) problemu ze zmieszczeniem całego mechanizmu sterowania i przekładni na jednej krótkiej osi, tak aby to miało ręce i nogi. A już zwłaszcza przy instalacji dodatkowego oporządzenia. Niektórym to się wydaje poniekąd wręcz z pewnego względu dośc śmieszne rozwiązanie, bowiem historycznie pochodzi ono de facto jeszcze z pierwszego, wesołego okresu awiacji, kiedy bawiono się pierwszymi w świecie śmigłowcami: wynikało to z faktu, że w owych czasach wiele śmigłowców projektowano w tym układzie, co jest banalnie łatwe do wyjaśnienia nadmierną ciężkością i słabością ówczesnych silników i potrzebą oszczędzania każdego (dosłownie każdego) konia mechanicznego, gdyż na ogół efektywność wykorzystania mocy układu napędowego w śmigłowcach posiadający wirnik ogonowy jest widocznie mniejsza. Jednak, po doskonaleniu zespołów napędowych te dziwaczne projekty ustąpiły klasycznemu dzisiaj układowi z jednym wirnikiem nośnym i wirnikiem ogonowym. I większośc przedsiębiorstw przestała się bawic w egzotykę, uznając ów układ ze względu na stopień skomplikowania za nieperspektywiczny.
Bądźmy jednak tutaj sprawiedliwi: panowie z OKB Kamowa męczyli zagadnienie przez kilkadziesiąt lat, poprzez wiele konstrukcji (przede wszystkim dla marynarki, co nie jest tu bez znaczenia, bo i wymogi są o niebo ostrzejsze) udoskonalając dany układ nośny. Nie jestem w tej materii szczególnie otrzaskany ale chciałbym tu delikatnie zwrócic uwagę że przy projektowaniu takiego wirnika i umieszczaniu na nim różnych cudów techniki problem jest jednak trochę bardziej szerszy i złożony: przekładnia i rozkład mas to jedno, a przeniesienie mocy z zespołu napędowego to drugie. I tu jest zabawa, bo trzeba trochę popracowac nad reduktorem. Podczas opracowywania śmigłowca dla marynarki Ka-25 dopracowanie tej pozornej pierdoły, tj.
reduktora WR-3 zabrało właśnie najwięcej czasu. Jak się doczytałem kiedyś w jakimś przygodnym źródle, okazywało się bowiem, że o ile pamiętam przy pewnych osiąganych obrotach na jednym z pracujących wałów powstawał delikatny, a jednak, jak wyszło w praniu, po jakimś czasie pracy dośc nieprzyjemny w skutkach rezonans. Myślę że wiele osób na tym forum napisało by na ten temat kilka błyskotliwych zdań. Owszem, żywot takiego ustrojstwa (może dokładniej: okres pomiędzyprzeglądowy czy pomiędzynaprawczy, jak tam to zwac) jest krótszy niż jednowirnikowego i wymaga szczególnej troski, ale przy jego właściwym dopracowaniu, zalety wymienic nietrudno (via. test porównawczy z Havocem) i nie bedę się tu o tym rozpisywał, zresztą większosc forumowiczów z pewnoscią je zna

Jako ciekawostkę niezbyt związaną z tematem dodam fakt że na przykład w całym układzie nośnym Ka-50 pomoc nie ma ani jednego punktu wymagającego smarowania. Wytłumaczyc to nietrudno - przydają się tu przygody "marynistyczne" ze śmigłowców morskich, bowiem właśnie dla nich przed laty zespół Kamowa zaczął klepac łożyska samosmarujące. Przy zastosowaniu typowych łożysk woda wymywała smar, i w rezultacie dostawała się do nich sól - czy można sobie wyobrazic gorszy scenariusz

Co do Miecza-U to osobiście uważam, że nie ma sensu dzielic włosu na czworo, skoro śmigłowiec Ka-52 z tym lata to problem mamy z głowy, tym bardziej że podobno całkiem niedawno (dokładnie: przed wywróceniem do góry nogami finansowania na rzecz Havoca) otrzymano pierwsze pozytywne rezultaty przy wykrywaniu celów powietrchniowych. Akurat przekładnia wirnika Ka-50/52 z tego co wiem ma dośc spory zapas wytrzymałości. Nie wiem czy było konieczne grzebanie przy niej i przy mechaniźmie reduktora, ale skoro maszyna hula to problem chyba jest z głowy. Ka-52 ma hulac jako lider grupy jednomiejscowych śmigłowców bojowych Ka-50, a co ciekawe za podobną rolę ma robic lekki śmigłowiec Ka-60R (coś na kształt OH-58D Kiowa Warrior) z radarem Miecz. Oczywiście zadania Ka-52 i Ka-60R pokrywają się i zaprawdę nie wiem po co Rosjanom taka zabawa, skoro Ka-52 jest już gotowy, a dopracowanie Ka-60R potrwa jeszcze ładny kawałek czasu. Nie wiem i trudni mi powiedziec czy powodem tego zamieszania jest niemożnosc instalacji oprzyrządowania na wirniku.
Tak na marginesie dodam jeszcze że fakt Ka-50 na razie nie ma szczęścia na rynku (niezbyt udany przetarg w Turcji i Korei Południowej), to nie oznacza żenie ma zbytu na inne konstrukcje macierzystego OKB o podobnym układzie nośnym (via. Indie, Korea Południowa itd.)
To tyle OT ode mnie i mam nadzieję że Mazak mnie oszczędzi za dzielenie włosu na czworo i nie odstrzeli mi za to kończyn...