Autor Wątek: Klub Bombardiera.  (Przeczytany 34895 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline traun

  • *
  • CM, RoF, CoD
Klub Bombardiera.
« dnia: Marca 13, 2006, 10:59:37 »
Witam. Proszę o odzew tych wszystkich którzy nad grzmot działek i pęd myśliwca przedkładają spokojny lot z bombkami nad teren nieprzyjaciela.

Jeśli jak ja lubicie poczuć dreszczyk emocji przemykając się na 3000m w Ju-87 nad konwój, port czy miasto nieprzyjaciela by spaść na niego jak jastrząb i wykonać to jedno precyzyjne uderzenie a później ostrożnie oglądając się za siebie wracać z powrotem na macierzyste lotnisko, jeśli lubicie na H-111 zrzucać bombki z kilku tysięcy metrów lub na Ju-88 zanurkować i puścić celną wiązankę i również jeśli latacie po drugiej stronie frontu na B-20, B-25 lub nad koronami drzew przemykacie swoim IŁ-2 piszcie jak to robicie, dlaczego lubicie bombowce, wasze przygody, porady dla mniej zaawansowanych itd....Po prostu wszyscy kochający bombowce piszcie...
 :580:
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 10, 2006, 21:19:42 wysłana przez KosiMazaki »
Pozdrawiam chłopaków z EKG
GG 4834952

BamSey

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #1 dnia: Marca 13, 2006, 12:37:14 »
1 porada :) Darujcie sobie przechylanie celownika bombardierskiego na boki a ustawcie sobie kontrolsy pod trymy steru (rudder trim) kierunku. Łatwiej i płynniej naprowadzić celownik na cel.

2 porada. Ściągnijscie sobie programik o nazwie Bombsight Table 2. Mozna go odpalić podczas gry. Pozwala przeliczać szybko prędkość IAS na TAS i nie tylko :)

3 porada. Kiedy krzyż celowniczy wychodzi nad cel dodajcie prędkość TAS w celowniku jesli pod cel odejmijcie prędkość TAS w celowniku.

Koniec porad ;)

Offline traun

  • *
  • CM, RoF, CoD
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #2 dnia: Marca 13, 2006, 13:09:50 »
Ostatnio grałem Campanię "Tamarville". Lata się na Ju-87 i atakuje port i cele naziemne w Anglii. To taki BoB dla bombowca.
Klimat jest fantastyczny.

Start z 1000kg pod kadłubem. Powoli wznoszę się trzymając za prowadzącym. Po osiągnięciu 3000m kierujemy się nad cel wyprawy. Pojawiają się nad nami myśliwce naszej osłony, fantastyczne chłopaki. W oddali widać już port, liczne statki, dużo balonów zaporowych, bardzo silny ogień przeciwlotniczy i myśliwce przeciwnika. Nasza osłona pikuje w stronę przeciwnika na chwilę mamy ich z głowy ale z oplot musimy sobie radzić sami. Ogień nasila się samolotem rzuca na prawo i lewo. Prowadzący oberwał i gubi paliwo, samolot po mojej prawej stronie został trafiony i bez skrzydła wali się do kanału. Strach ściska za gardło to niemożliwe przelecieć pod takim ostrzałem, lecz już jesteśmy nad portem. Kolejno samoloty walą się z wyciem w dół. Wybieram za cel silnie strzelający niszczyciel. Jeśli uda mi się go trafić choć trochę osłabię obronę plot portu. Z wysokości 3000m przewalam samolot przez plecy i pikuję pionowo w stronę celu. Hamulce aerodynamiczne wysunięte, syrena wyje samolot spada prawie pionowo. Wokół wybuchają pociski, niszczyciel stopniowo rośnie w kole celownika, wyłączam hamulce by nie nastąpił samoczynny zrzut bomb, schodzę na 400m i dopiero celując w śródokręcie zwalniam bombę. Wyprowadzam samolot nad samą wodą i oddalając się widzę jak niszczyciel trafiony powoli tonie. Na wysokości 50m staram się uciec z portu. Rozglądam się, moi koledzy wykonali dobrą robotę kilka statków tonie przy nabrzeżu, palą się doki. Nagle wrzask Klugego mojego strzelca stawia mi włosy dęba: Uwaga myśliwiec. Robię ostre zwroty jednocześnie wzywając pomoc. Z tył klekoce karabin strzelca. Huricane strzela ale niecelnie za to Klugemu należy się medal trafił go w chłodnicę. Moją skórę ratują nasze myśliwce przybyłe z odsieczą. Oddycham z ulgą i powoli wnoszę się kierując w stronę bazy. Udaje mi się szczęśliwie wylądować. Gratuluję strzelcowi uszkodzenia samolotu przeciwnika. Dzisiejszy lot możemy zaliczyć do udanych, niszczyciel na koncie to wielki sukces. Z wyprawy kolejno wracają nasze Ju-87 niestety nie wszystkie no cóż Angole nie sprzedają tanio swojej skóry........
 :021:
Pozdrawiam chłopaków z EKG
GG 4834952

Offline Marcinos

  • *
  • Kierowca bombowca
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #3 dnia: Marca 13, 2006, 19:17:30 »
To i ja się dorzucę.
Relacja z pewnego serwera.
Misja: zbombardować plażę gdzie znajdują się wycofujące jednostki niemieckie, Północna Afryka '43.

Wystartowało nas 6, każdy w B-25 obładowanym po brzegi "towarem". Ja wziąłem 6x500lbs. Lecimy w jakimś pseudoszyku w kierunku plaż na około 1000 metrów. Cisza w powietrzu, zastanawiamy się gdzie nasza eskorta i (najważniejsze) co nas czeka nad celem ? Dolatujemy na miejsce, żadnych odzewów AAA, w dole  mnóstwo czołgów, samochodów, zaparkowanych samolotów i kilka statków w tym jakiś spory....chyba krążownik, nie jestem pewien. "Zajmę się statkami" - ogłaszam innym i kieruje samolot wzdłuż plaży. Zaczeło się. Rzuciłem cały ładunek w zacumowane statki, kiedy reszta rozwalała sprzęt naziemny. Mnie udało się zatopić 2 transportowce i jednrgo uszkodzić. Inni bezlistośnie zmiatali wszystko co się ruszało. Wtem słysze w słuchawkach "BANDYCI NA 4 !!! CO NAJMNIEJ 6 !!!", "Dobra chłopaki spadamy !" - ktoś krzyknął. Troche za późno, jeden z bombowców dostał w silnik i opadając zmierzał ku wodzie. Postanowiłem nie dzielić jego losu i czym prędzej zawróciłem i zniżyłem lot aby nie być widocznym na tle ziemi. Wszystko pięknie gdyby nie to że artyleria obudziła się trochę nie w porę. Teraz to się zrobił "meksyk". Wszyscy,łącznie ze mną, zaczeli wiać na wszystkie strony świata, tłuczeni przez myśliwce i artylerię. Widziałem jak jeszcze dwóch naszych z czarnym warkoczem ciągneło w stronę lądu. Nagle słysze "Witamy panowie, może wam pomóc ?".....chciałem im powiedzieć pare słów dlaczego nie było ich na miejscu kiedy atakowaliśmy, ale co tam, najważniejsze że już są. Dałem gaz do dechy i spjrzałem w góre. "O chol***, jakiś suk***** wali mi się na łeb". Natychmiast wezwałem pomoc żeby zajeli się pacjentem. W tym czasie On zdązył już puścić ołow w naszą stronę. Dostaliśmy w prawe skrzydło, kopciło się ze zbiornika (który na szczęscie prawie był pusty) i silnik jakoś troszke skrzypiał. Eskorta szybko pozbyła się natręta a ja pełen obaw kontynuowałem lot. Byliśmy jakieś 3-4 kilometry od bazy kiedy prawy silnik zgasł. "Szlag....tego jeszcze brakło". Szybko wyciągnałem klapy i jeszcze szybciej podwozie, zwiekszyłem moc lewego silnika i modliłem się żeby nie zwalić się przed lotniskiem. Lądowaliśmy prawie trawersem, że podwozie wytrzymało to sam się dziwiłem, ale jakoś się udało. Obsługa natychmiast zajeła się samolotem, a załoga opuściła go o własnych siłach. Chyba wezme sobie 2 dniowy odpoczynek... :020:
Fighter pilots make movies, bomber pilots make history, but everything depends on mechanics.

Offline traun

  • *
  • CM, RoF, CoD
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #4 dnia: Marca 14, 2006, 08:15:49 »
oto oto chodziło.... :004:
Wiem że jeszcze paru szacownych forumowiczów grzeszy na bombowcach i czekam z utęsknieniem na ich odzew....
Pozdrawiam chłopaków z EKG
GG 4834952

andibo

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #5 dnia: Marca 16, 2006, 16:59:26 »
Przez obecny, wygląd forum, nie ma więcej odpowiedzi na Twój post (trzeba szukaś tematycznie). Jak widzisz ja odpisuję, bo dopiero teraz TRAFIŁEM na Twój post. Jak sądzę niewielu jest bombardierów wśród nas. Większość za honor uważa zestrzelenie myśliwca-(ów) i to jak najwięcej. Mało kto jak sądzę widzi bardzo wielkie możliwości tej GRY (bo niektórzy wciąż spierają się- czy to symulator) jeżeli chodzi o tworzenie np. misji, czy dogów w różnych sytuacjach ( konwoje, ataki na lotniska czy zakłady zbrojeniowe, np.) Zestrzelenie przeciwnika w stylu udeż i spadaj to punkt honoru!

Offline krmichal

  • *
  • gg: 3008541
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #6 dnia: Marca 16, 2006, 21:17:21 »
Ja dorzucę coś jeszcze od siebie, tym razem z bliżej nieokreślonych (z powodu problemów z pamięcią) rejonów Pacyfiku. Żaden tam ze mnie bombardier, ale lubię latać bombowcem, bo w przeciwieństwie do myśliwców jeszcze mi to jakoś wychodzi. Nie żeby zaraz dobrze, ale przynajmniej wogóle.
Rzecz działa się na serwerze Warbirds of Prey / Zeke vs Wildcat, leciałem po stronie tych, co to budzą śpiącego giganta i potem mają problem ;)

Jak zwykle spóźniony wskoczyłem do swojego G4M1. Włączając silniki patrzyłem, jak ostatni z bombowców odrywa się od pasa startowego, i goni za resztą (ogólnie jakieś 6 maszyn). Jak najszybciej zacząłem kołowanie, łudząc się że jeszcze zdążę dołączyć do grupy. Wystartowałem, obrałem przybliżony kurs na cel, i zacząłem rozglądać się za pozostałymi. Daleko przed sobą, trochę na prawo i sporo w górę zobaczyłem na tle nieba kilka kropek. Uznałem że nie mam większych szans ich dopędzić, i postanowiłem lecieć na własną rękę. Rozpocząłem spokojne wznoszenie i, tym razem już dokładniej, ustawiłem kurs. Do celu było jakieś 20 minut lotu, więc przewidywałem że przez co najmniej 10-15 minut będzie spokojnie. Za wczasu ustawiłem też celownik, zakładając że wzniosę się na jakieś 5000m, bo zwykle za późno sobie o tym przypominam.

Faktycznie, przez 15 minut praktycznie nic się nie działo. Żadnych myśliwców przeciwnika, cisza i spokój. Zerknąłem na mapę - już niedaleko. Skręciłem kilka stopni w prawo, bo trochę zboczyłem z kursu. W tym momencie zauważyłem, że reszcie ekipy właśnie przestało się nudzić. Do wspomnianych wcześniej nieruchomych czarnych kropek dołączyło kilka nowych, tańczących naokoło nich, oraz kolorowe smugi pocisków. Musiało tam być gorąco. Rozejrzałem się nerwowo po niebie, ale chyba wszystkie myśliwce wroga skupiły się na głównej formacji. Zerknąłem w celownik - nareszcie pojawiło się miasto, na które mamy zrzucić nasz ładunek. Znowu skręciłem lekko w prawo, tak żeby ciemny obszar ledwo widocznej z tej wysokości dzielnicy przemysłowej znalazł się na wprost krzyża celownika. Szybko skorygowałem ustawienia do obecnej wysokości lotu i prędkości maszyny. Ostatni raz rzuciłem okiem na resztę zespołu. Cholera, szybko się z nimi uporali - nie było już widać żadnego bombowca. Swoją drogą nie wiem czemu znajdowali się aż tak daleko na prawo od celu. Może nie chcieli pchać się oczywistym kursem na cel, żeby uniknąć myśliwców? Niestety pomysł nie wypalił...

Przystawiłem oko do celownika. Ciemna plama zbliżała się szybko do skrzyżowania linii. Poczekałem aż celownik znalazł się w 1/3 jej średnicy, i zrzuciłem pierwsze dwie bomby - 500 i 250 kg. W 2/3 zrzuciłem drugą 250 kg. Nie miałem ochoty dowiadywać się jakie myśliwce pilnują tego obszaru, szybko wykonałem więc zwrot o 180 stopni i pognałem w kierunku bazy. Przez kilka minut nie pojawiły się żadne samoloty, więc usiadłem sobie wygodnie i zerkając od czasu do czasu na kompas kontynuowałem lot. Nagle wszystko zaczęło drżeć - to strzelcy pokładowi otworzyli ogień. Zanim zdążyłem zareagować, usłyszałem serię głuchych uderzeń. Sekundę później zobaczyłem przed sobą błyskawicznie nabierającego wysokości P-40. A co to za nieprzyjemny jazgot? Spojrzałem przez lewe ramię - silnik płonął. P-40 nie zdążył już zawrócić do kolejnego uderzenia - wraz z resztą załogi opuściłem maszynę. W samą porę - samolot ciągnął jeszcze przez kilkanaście sekund smugę dymu, po czym eksplodował.

Dobrze przynajmniej, że, jak się później okazało, bomby trafiły w sam środek. Niestety pozostali piloci nawet nie dowiedzieli się, że ściągając na siebie myśliwce umożliwili mi spokojny i precyzyjny atak. Nie miało to znaczenia, bo moje 1000 kg bomb nie wystarczyło do wyrządzenia zniszczeń, które dowództwo uznało by za wystarczające... Krótko mówiąc: "Red wins" :)
"Każdy głupi umie latać z silnikiem."

Offline traun

  • *
  • CM, RoF, CoD
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #7 dnia: Marca 17, 2006, 07:43:40 »
Dzięki za odpowiedzi. Tak na marginesie może moderator wydzieli ten albo sam założy wątek o bombowcach jako przyklejony...)to taka mała sugestia).

Latam głównie na nurkowcach Ju-87 to podstawa, Ju-88 i Vall  (zresztą zawsze lubiłem latać po niewłaściwej stronie). Dla Valla w roli Karasia robię teraz Campanię Wrzesień39..już zacząłem ale muszę zacząć jeszcze raz bo przyjąłem za małą mapę......obiecuję że będzie gorąca i pełna niespodzianek. Mogę też zrobić wersję dla Łosia (w tej zaszczytnej roli wystąpi niestety ale Heniek).

Co do bombardowania z pułapu, to męczę Heńka i męczę ale nic mi z tego nie wychodzi. Niby wszystko OK ale za nic nie mogę go tak wytrymować żeby leciał prosto, zawsze jak się zajmę celownikiem bombowym to mi zejdzie z kursu i po balu..
Na nurkowcach idzie mi dużo lepiej i raczej zawsze trafię w to co powinienem....
Pozdrawiam chłopaków z EKG
GG 4834952

musk

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #8 dnia: Marca 17, 2006, 07:48:33 »
Serwer ADW, mapa Kubań. Razem z NiKuTą polecieliśmy zniszczyć zaopatrzenie lotniska dość daleko za linią frontu. Start na Ju88, mój ładunek to 2x sc500 + 28x sc50. Postanowiliśmy polecieć na południe, nad morze, tam  zawrócic na wschód, ominąć nieprzyjacielskie myśliwce i dopiero skierować się na północ w kierunku celu. Start był z tym ładunkiem nawet przyjemny, potem kółko nad lotniskiem i wznoszenie. Od początku lotu pilnowalismy żeby trzymac formację, w przypadku spotkania mysliwców to była nasza jedyna szansa, eskorty nie było.
Planowaliśmy zrzut z wysokosci 4000m, wzniesienie się na tą wysokość zajeło nam trochę czasu, na szczęście nad morzem panował spokój, mimo że w innych częściach frontu aż wrzało, bez przerwy czytalismy komunikaty o kolenych strąceniach po obu stronach. W każdej chwili można było się spodziewać wizyty La5FN.
Pułap osiągnęlismy bez niespodzianek, lot do celu był spokojny, cały czas utrzymywaliśmy formację i wszystko wskazywało że uda się nam zrzucić ładunek nad celem. Kiedy zawróciliśmy na północ zaczęło się wprowadzanie danych do celownika. Zobaczylismy nasz cel, lotnisko kilka kilometrów od wybrzeża. Celowniki ustawione, lotnisko zaczęło się zbliżać. Nie wierzylismy w swoje szczęście, mimo że było to najbardziej uczęszczane czerwone lotnisko, nie mielismy towarzystwa.
Udało się zrzucić bomby, trafiłem 3 samoloty na stojance, NiKuTa zrzucił na skład zaopatrzenia, trafił, ale okazało się że ten skład był już atakowany i prawie całkowicie zniszczony.
Dopiero teraz zaczęliśmy się poważnie martwić. Czerwoni teraz już zaalarmowani będą chcieli na pewno wziąć odwet. Zaraz po ataku wrócilismy do formacji. Uciekaliśmy na zachód, byle nad własne terytorium. Kiedy juz sie wydawało że może sie udać, zobaczylismy dwie małe plamki nad horyzontem na naszej trzeciej, powoli przesuwające się wyżej i w kierunku naszej 6. Tym razem nie mielismy wątpliwości że zapoznamy się bliżej z parchami. Zacieśnilismy formację jeszcze bardziej i czekalismy na atak. Na nasze szczęście chłopaki w La5 juz chyba odhaczyli nas na liście zestrzeleń i nie zaatakowali równocześnie. Po kolei spadali na NiKuTę który był prowadzącym, ja mając chwile spokoju obserwowałem ich atak - kiedy juz mieli otwierać ogień ostrzegałem kolegę, który we właściwym momencie robił unik. Po kilku takich atakach, panowie postanowili zmienić cel, skoro tamten za bardzo wierzga. Tym razem była moja kolej, nasza taktyka była taka sama - formacja do ostatniej chwili, potem unik i szybki powrót do jak najciaśniejszej formacji. Wychodziło to nieźle, ale nasi przeciwnicy też trochę się poprawili i zaczęli trafiać, miałem kilka przestrzelin, NiKuTa miał jeden silnik uszkodzony, ale udało mu się uszkodzić jednego z atakujących, który zawrócił do bazy. Został nam jeszcze jeden, teraz był juz łatwiej, bo nasz przeciwnik chyba przestał wierzyć w zwycięstwo, jago ataki były coraz bardziej chaotyczne, w końcu chyba wystrzelał całą amunicję bo zawrócił do bazy, a my odetchnęlismy z ulgą... Nasza walka trwała około 10 minut, a czułem fizyczne zmęczenie, jakbym faktycznie musiał szarpać za stery prawdziwego bombowca. Wracalismy z misji w całości - świetne uczucie :001:

Offline krmichal

  • *
  • gg: 3008541
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #9 dnia: Marca 17, 2006, 12:49:05 »
Co do bombardowania z pułapu, to męczę Heńka i męczę ale nic mi z tego nie wychodzi. Niby wszystko OK ale za nic nie mogę go tak wytrymować żeby leciał prosto, zawsze jak się zajmę celownikiem bombowym to mi zejdzie z kursu i po balu..

Dlatego ja trymuję bombowiec tylko "z grubsza", i po nakierowaniu się na cel używam funkcji "Level stabilizer". Samolot idzie wtedy jak po sznurku (no, czasem leciutko traci wysokość) i... "direct hit!" :D
"Każdy głupi umie latać z silnikiem."

Offline traun

  • *
  • CM, RoF, CoD
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #10 dnia: Marca 17, 2006, 12:58:10 »

Pierwsze słyszę, mógłbyś te "lewel stabilizer" rozwinąć

I jeszcze inne pytanie. Jak postępujecie ze strzelcami pokładowymi. Zajmujecie ich miejsca i strzelacie ręcznie czy zdajecie się na ich umiejetności..(zresztą jak pilotuje to pilotuje skakanie po stanowiskach psuje wg mnie trochę klimat)..??
Pozdrawiam chłopaków z EKG
GG 4834952

KUBA

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #11 dnia: Marca 17, 2006, 13:31:47 »
W opcjach sterowania szukasz pozycji "stabilizator poziomy", ustawiasz ją pod jakiś klawisz i potem jak lecisz bombowcem wciskasz go - od tej pory samolot leci prosto, równo przed siebie utrzymując aktualną wysokość. Stabilizator jest dostępny w: He-111, Ju-88, Do-335, B-25 i G4

Offline rutkov

  • KG200
  • *
  • Versuchskommando
    • KG200
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #12 dnia: Marca 17, 2006, 13:35:56 »
Wirtualny front chyba IL2war - pewien znany miłośnik kotów lecąc Ju88 + 2xSC2000 wykonał lekki nurek, wywinął się flakowi i sprzątnął aliantom 89 sztuk różnego sprzętu i wrócił cały do domu. Kto lata fronty doceni. Na prawdziwym dostałby diamenty do RK  :020:
miłośnik 110-tki    •    I/KG200_Doktor  ♥1972-†2006   •   Czekamy Ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci. Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci, była zbawieniem, witanym z odrazą.    •   Han Pasado!    •    GDY WIEJE WIATR HISTORII, LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM

Offline traun

  • *
  • CM, RoF, CoD
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #13 dnia: Marca 17, 2006, 14:02:25 »
Wczoraj testowałem swoją capanijną misję.

 Lot 4 Ju-88, ładunek 4x500kg zadanie stacja kolejowa, noc godz. 23:30.

Powoli wspinam się na 3000m. Moi towarzysze podążają za mną powoli zajmując miejsce w szyku. Lot odbywa się spokojnie dopiero w pobliżu celu zaczyna się piekło. Kolejno zapalają się reflektory, jeden drugi, trzeci.. bez końca chyba z osiem przeszukuje niebo. Promienie błądzą po naszych samolotach i w końcu łapią nas w swoje macki. Odzywa się oplot z niespotykaną siłą. Samolotem wstrząsają bliskie wybuchy, jeden z moich samolotów zostaje trafiony i paląc się zniża lot. Niestety ta załoga jest już stracona. Skupiam się na celu, widać stację lekko płonącą po ataku naszych Ju-87. To bardzo ułatwia zadanie. Przestaje myśleć o wybuchach choć są coraz bliższe i schodzę dość stromo w stronę stacji. Widzę w celowniku samochody, perony, i pociągi. Ze stacji zaczyna do nas strzelać artyleria małokalibrowa. Schodzę na 600m i rzucam bomby. Po chwili strzelec melduje że bomby w celu. Kilkanaście samochodów i dwa pociągi palą się. Koledzy też nie spaprali roboty, po naszym ataku stacja znika z powierzchni ziemi.. Zadanie wykonane, zwołuję swoje samoloty i nakazuje powrót do domu. Uciekliśmy reflektorom w ciemność nocy i powoli zawracamy. Nasz samolot jest uszkodzony, została trafiona chłodnica prawego silnika. Zmniejszam obroty i powoli wnoszę się na 1500m. Inne samoloty też mają uszkodzenia. Ogień plot był wyjątkowo celny. Na szczęście udaje mi się dolecieć do lotniska zanim silnik kompletnie się zatarł. Gratuluję chłopakom kolejnej udanej misji, to była ciężka noc. Niestety straciliśmy jedną załogę. Cena zwycięstwa czasem jest wysoka...



Po fakcie musiałem wszystko wykasować bo:
- robię kampanię dla Polaków
- niestety u nas Niemcy mieli taką przewagę że nie musieli się bawić w nocne bombardowania.

Pozdrawiam chłopaków z EKG
GG 4834952

musk

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #14 dnia: Marca 17, 2006, 14:16:33 »
Wirtualny front chyba IL2war - pewien znany miłośnik kotów lecąc Ju88 + 2xSC2000 wykonał lekki nurek, wywinął się flakowi i sprzątnął aliantom 89 sztuk różnego sprzętu i wrócił cały do domu. Kto lata fronty doceni. Na prawdziwym dostałby diamenty do RK  :020:

Taa, leciałem tez tą misję, wrzucił bym linka z raportem, ale sie serwer il2 war  wysypał i wszystko przepadło  :005: