Nie mogłem znaleźć nigdzie podpowiedzi do bombardowania przy użyciu TB-3, więc rozgryzłem to sam, i opisuję wyniki moich badań poniżej. Niby to żadna filozofia, ale może komuś się przyda. Bombowiec używany jest w niektórych misjach, np. na "Spits vs 109s", więc warto umieć to obsługiwać. A poza tym jest jakiś taki fajny, może właśnie dlatego że strasznie powolny i toporny (moje pierwsze skojarzenie dotyczące jego kształtów i osiągów to "pociąg towarowy"). Za to udźwig jest imponujący, zwłaszcza jeśli spojrzymy na rocznik. Toporność też jest zaletą kiedy akurat zbieramy ołów.
Celownika używa się prosto: ustawiamy prędkość samolotu (oczywiście rzeczywistą, TAS, a nie pokazywaną przez przyrządy, czyli IAS - do przeliczenia przy użyciu tabelek z instrukcji IL2FB, albo programem w stylu Bombsight Table. Tabelka na papierze jest bardziej klimatyczna

) oraz wysokość lotu. Ustawiając te dwie wartości zauważymy, że po celowniku przesuwa nam się taka spiralna linia. To przecięcie tej linii z pionową linią biegnącą przez całą wysokość celownika wyznacza nam miejsce w które uderzą bomby. Niestety "spirala" kończy się po przekręceniu licznika powyżej 3000m. Czyli precyzyjny zrzut możliwy jest tylko do tej wysokości. Powyżej też można, mi np. po lekkim treningu udaje się już z grubsza trafić z 4000m - trzeba tylko ocenić sobie, gdzie przecięły by się linie, gdyby "spirala" się nie skończyła

Tu pojawia się drugi problem. Celownik się nie "przechyla". Nie można ustawiać kąta pod jakim patrzymy na ziemię. To utrudnia precyzyjne nakierowanie się na cel, bo zobaczymy go w celowniku dosyć późno. Do ustalenia przybliżonego kursu możemy użyć m.in. dwóch metod:
1. W pomieszczeniu bombardiera są takie małe okienka, przez które mamy doskonały widok do przodu. Jeśli ustalimy taki kurs, że cel będzie widać przy pierwszej od prawej "ramie" okienka, będziemy lecieć mniej więcej na niego. Należy to sobie przećwiczyć, tak żeby znaleźć dokładniejszy punkt odniesienia na tych okienkach.
2. Wskakujemy na miejsce przedniego strzelca, i odbieramy mu prawo decydowania

Opuszczamy karabin w dół, i już możemy nakierowywać się na cel. Oczywiście karabin prawdopodobnie w swojej złośliwości przekręci nam się w lewo lub prawo. Tu z pomocą przychodzi taki śmieszny gadżet, który tam zamontowano. Otóż przy "kręceniu" karabinem owo ustrojstwo zawsze pokazuje nam gdzie jest "przód"

Wystarczy chwilę się tym pobawić, żeby zrozumieć co mam na myśli. Dzięki temu możemy stosunkowo precyzyjnie skierować karabin do przodu.
Ostatecznego, precyzyjnego nakierawania się na cel dokonujemy już patrząc w celownik. Chociaż obiekt pojawi się w nim już w ostatniej chwili, to przy prędkościach z jakimi lata TB-3, ta "chwila" trwa dosyć długo

Nie powinno być problemów.
No dobrze, wiadomo już na co patrzeć żeby się nakierować na cel, ale tu następuje kolejny zgrzyt w porównaniu do zwykłych

bombowców - nie ma tu trymera steru kierunku. Czyli metoda z włączeniem stabilizatora lotu (level stabilizer) i dopieszczaniem kursu trymerem odpada. Ja robię to po prostu tak: włączam stabilizator, przechodzę do jednego z wspomnianych wyżej widoków, i teraz wyłączam na chwilę stabilizator, naciskam delikatnie odpowiedni pedał steru kierunku, i kiedy uzyskam żądaną korektę kursu włączam stabilizator ponownie. Zauważyłem, że jeśli w tym czasie nie poruszę drążka, samolot nie zaczyna wyczyniać żadnych harców, tylko spokojnie skręca.
Jeszcze odnośnie samego stabilizatora lotu. Ma on w tym samolocie brzydki zwyczaj "podrzucania" całą maszyną. Okazuje się że można to skorygować trymerem steru wysokości (elevator trim). Nie podam dokładnie jak trzeba go ustawić, bo to zależy od ciężaru podczepionych bomb. U mnie pomaga ustawienie go bardziej "w dół". Jednak po takiej korekcie trzeba uważać przy wyłączaniu stabilizatora, bo wtedy samolot zacznie nam opadać. Przy dokonywaniu wspomnianej wyżej korekty sterem kierunku, udaje się uniknąć opadania przy chwilowym wyłączaniu stabilizatora - jeśli tylko nie poruszy się drążka.
Tyle moich spostrzeżeń. Niby proste, ale może komuś zaoszczędzi czasu, albo przynajmniej zachęci do polatania tym szrotem
