Celność cd.Aby prawidłowo spojrzeć na celność pistoletu maszynowego trzeba sobie zdać sprawę, jaka była w okresie IIWŚ rola tej broni.
1.Pistolet maszynowy był bronią przeznaczoną dla załóg wozów bojowych. Ludzie ci nie prowadzili ognia na większe odległości, a posiadane pistolety maszynowe służyły do bezpośredniej obrony wozu (czyli strzelanie pewnie na jakieś 50m). Drugim zastosowaniem takiej broni była sytuacja konieczności opuszczenia uszkodzonego czołgu i dotarcie do własnych linii. W takich sytuacjach raczej nikt nie wdaje się w pojedynki ogniowe na większych odległościach, a używa broni w stosunku do bezpośrednio mu zagrażających mu żołnierzy przeciwnika. W takich sytuacjach duże natężenie ognia ma większe znaczenie niż celność na większych odległościach.
2.Pistoletów maszynowych używali żołnierze obsługujący broń zespołową (choć rzadziej niż czołgiści bo tutaj częstym w użytku był zwykły karabinek), np. Artylerzyści. Zastosowanie broni strzeleckiej w tych warunkach też było marginalne. Nawet jeżeli zachodziła konieczność bezpośredniej obrony baterii to do tego celu używano często karabinów maszynowych przydzielanych artylerii (w armii niemieckiej były to np. stare lkm, nie spełniające już swojej roli w piechocie). Jeżeli artylerzyści musieli się bronić to też już raczej w bezpośredniej styczności z nieprzyjacielem więc znowu siła ognia była ważniejsza niż celność.
3.Pistoletów maszynowych używali żołnierze „funkcyjni” - dowódcy, łącznicy, operatorzy urządzeń łączności itd. Dla tych ludzi samo strzelanie też nie było czynnością najważniejszą – ich rolą było dowodzenie, zapewnienie łączności itd. Oczywiście w ogniu walki dowódcy niższego szczebla używali broni, ale raczej w sytuacjach bezpośredniej styczności z nieprzyjacielem, w czasie walki na większe odległości ich zasadniczym zadaniem było wskazywanie celów dla podwładnych (uzbrojonych w kb czy kbk) oraz dla obsług broni maszynowych i innych przydzielonych środków.
4.Pistolety maszynowe przydzielano w miarę trwania działań wojennych i w miarę wzrostu tempa prowadzenia działań, gdzie coraz częściej dochodziło do walki na bliskie odległości, coraz większej liczbie żołnierzy w drużynach, aż do osiągnięcia często stanu 50% pm i 50% kb (kbk). Ale ich celem było właśnie zwiększenie natężenia ognia na odległościach do 100-150 metrów. W celu zwiększenia natężenia ognia na odległościach większych wprowadzano karabiny samopowtarzalne i zwiększano liczbę broni typu rkm.
5.Powstawały też pododdziały tzw. fizylierów, czyli żołnierzy uzbrojonych praktycznie wyłącznie w pistolety maszynowe, których zadaniem była bliska obrona wozów bojowych (czołgów, dział pancernych) przed środkami przeciwpancernymi piechoty nieprzyjaciela (granaty, butelki z benzyną, granatniki przeciwpancerne). Tylko, że ta obrona była realizowana właśnie w odległości bezpośredniej czyli na odległość rzutu granatem czy strzału z panzerfausta – maksymalnie 100m. Na odległości większe cele niszczył czołg za pomocą armaty czy karabinów maszynowych.
6.I w końcu broń tego typu przydzielano zwiadowcom (w Armii Czerwonej był to raczej PPS niż PPSz), a ci akurat raczej starali się wykonywać swoje zadania bez strzału (mieli przecież zbierać informacje, a nie likwidować nieprzyjaciela), a w sytuacjach wykrycia i konieczności szybkiego oderwania się od przeciwnika (zwykle w nocy) – też liczyła się szybka seria z bliskiej odległości niż celność strzału. Jeżeli zadanie mogło wymagać strzału z daleka to zabierano karabiny lub włączano do grupy strzelca wyborowego.
W którym z powyższych głównych zastosowań omawianej broni może zachodzić potrzeba strzelania z nieskutecznego na większe odległości pistoletu maszynowego?
Skutecznośćczy ma znaczenie w warunkach pola bitwy moc rażenia?
odpowiem pytaniem:
czy ciebie interesuje czy przeciwnik który strzela do ciebie umrze jutro raniony przez ciebie czy też wolisz aby przestał strzelac do ciebie po jednym twoim strzale?
Znowu musimy rozgraniczyć kwestię skuteczności broni w warunkach użycia jej przez policję (a w zasadzie pistolet maszynowy jest obecnie bronia policyjną), a użyciu na polu walki.
Na polu walki trafienie żołnierza przeciwnika praktycznie eleiminuje go z walki. Weź pod uwagę, że w większości przypadków pocisk natrafi na kość, albo na ważne dla życia organy. Przyjrzyj się budowie ciała ludzkiego - jaki procent powierzchni ciała da możliwość dalszej walki po trafieniu? Trafienie w korpus - eliminuje z walki (organy wewnętrzne); trafienie w głowę, nawet mniej groźne tym bardziej (choćby na skutek bólu); trafienie w jakąkolwiek kość kończyny (nie ważne czy trafi pocisk 9 mm czy 7,62 mm - jak trafi to zwykle złamie) - też spowoduje wyelimowanie z walki. Nieliczne przypadki postrzału kończyn bez uszkodzenia kości, nerwów czy ścięgien umożliwią działanie przeciwnikowi bez względu na to czy zostanie trafiony z 9 mm Parabellum czy z 7,62 mm TT.
I tutaj wchodzimy w badania broni dla policji, która musi wyeliminować nawet minimalne ryzyko oddania strzalu trafionego przestępcy lub przejście pocisku na wylot i trafienie osoby postronnej. Ale w tym celu stosuje się pociski specjalne, przede wszystkim zbyt drogie do zastosowań wojskowych lub wzrasta energia pocisku (amunicja większego kalibru i o duzo większej energii) - tyle, że dla policjanta ilość przenoszonych nabojów nie ma wielkiego znaczenia, a dla żołnierza tak.
Amunicja w wojsku jest używana w milionach sztuk i tutaj liczy się przeciętna skuteczność amunicji (niewielki procent nieskuteczności działania - to są mało znaczące efekty uboczne, a nie sprawa pierwszorzędna), a przede wszystkim łatwość i cena wytwarzania. Zresztą powtarzam różnica w skuteczności standardowej amunicji wojskowej 9 mm x 19 i 7,62 mm x 25
jest niewielka - energetycznie są to naboje podobne. Nie sądzę aby różnica skuteczności wynikająca ze średnicy pocisku wynosiła więcej niż 10% - ale można poszperać w poszukiwaniu badań i spróbować to zrobić dokładniej (trzeba będzie podać wiarygodne źródło).
Podstawową zaletą amunicji 7,62 mm x 25, którą wprowadzono wcześniej wraz z pistoletem TT w 1930 roku było to, że już była produkowana i znana w ZSRR (pistolety C96). Jeżeli wprowadzono ją do pistoletu to naturalną konsekwencją było wprowadzenie jej też do pistoletów maszynowych (wraz z PPD w 1934), a skoro była już szeroko używana w PPD (rożnych wersji) to zupełnie naturalne, że nowy pistolet maszynowy skonstruowano (PPSz) też do tego naboju.
Z tych samych względów amunicja 7,65 mm Browning - będąca standardem pistoletowym we Francji, została wprowadzona do pistoletow maszynowych (MAS-38), czy amunicja 8 mm Nambu w Japonii została użyta w Typ-100. A przecież były to amunicje o wiele gorsze niż 7,62 mm TT, który w sumie złą amunicją nie był. Zresztą 7,62 mm x 25 nie wycofano w ZSRR dlatego, że był malo skuteczny, a dlatego, że jego wysoka energia nie pozwalała na skonstruowanie prostych pistoletów działających na zasadzie swobodnego zamka - co było w planie - i dlatego została zastąpiona przez 9 mm x 18 makarow.
Spore znaczenie miały też względy produkcyjne luf (przypominam, że mówimy o kraju w którym armia była bardzo duża, więc zapotrzebowanie na broń też olbrzymie) - przyjecie jednolitego kalibru dla karabinów, karabinów maszynowych i pistoletów maszynowych ułatwiało produkcję (koszty!)
Przegrzewanie lufi tu widzisz tkwi błąd w rozumowaniu bo w przypadku Suomi to ta szybkostrzelność nie groziła przegrzaniem lufy bo on miał szybkowymienną lufę
i jeszcze jedno - jeśli przy tej samej grubości ścianki lufy /załozenie/ np 4 mm masz lufe kalibru 7,62 i drugą 9 mm to ta ostatnia ma o 18% większą powierzchnię chłodzenia
Groziła - tylko nieco dłużej to trwało! Każdą lufę w pistolecie maszynowym można przegrzać i różnice wcale nie są aż tak duże.
Znowu poszukiwanie "złotego środka".
Czy lepiej jest mieć broń lżejszą, która przegrzewa się nieco szybciej czy cięższą, z ktorej da się strzelać nieco intensywniej? Weźmy wytrzymały na nagrzewanie lufy Thompson wz. 1928, który miał ciężką, żebrowaną lufę, ale termicznie odporną z tym, że drogą w produkcji oraz zwiększającą ciężar i tak nielekkiej broni. W następnych wzorach M1 i M1A1 - szybko zlikwidowano te komplikacje i stosowano normalnej konstrukcji lufę (tańszą, lżejszą i prostszą w masowej produkcji), która była oczywiście mniej wytrzymała termicznie. Ciężar broni używanej na polu walki też jest bardzo ważny! Większość pistoletów maszynowych ma lufy które nie wytrzymują długotrwałego ognia ciągłego, właśnie ze względu na wzrost ciężaru broni.
Świadomie odrzucam taki wynalazek jak wymienna lufa (Suomi czy MORS) bo jest to taktycznie rozwiązanie bez sensu - pistoletu maszynowego używa się na bliskich odległościach często w zwarciu z nieprzyjacelem, jak w takiej sytuacji wyobrażasz sobie wymianę gorącej lufy?. Wymienna lufa jest dobra w karabinie maszynowym, gdzie ogień prowadzi się z większego dystansu i kilkunastosekundowa przerwa na wymianę lufy jest mniej groźna (a i też nie zawsze

).
Co do tego przegrzewania broni - to jakie były standardy wyposażenia w amunicję żołnierza w czasie walki.
W ZSRR były to 2 magazynki po 71 sztuk, albo 4 magazynki 35 nabojowe
W Niemczech było to 1+3 lub 1+6 magazynków po 32 naboje
W USA używano 1+5 magazynków po 20 naboi lub 1+3 magazynków po 30 naboi
Tyle regulamin, ale oczywiście żołnierze starali się mieć tej amunicji jak najwięcej. Z tym, że bez przesady to wszystko trzeba było w końcu nosić "na sobie", a waga amunicji jest spora. Oczywiście przy prowadzeniu ognia ciągłego ("do wyczerpania amunicji w magazynku czy bębnie) można łatwo przegrzać lufę, ale tak się zwykle nie strzela - to jak już wcześniej napisałem sytuacje ekstremalne, normalnie strzela sią krótkimi lub nieco dłuższymi seriami - po to aby w ogóle móc w coś trafić (odrzut broni! - na "hamerynańskich" filmach strzela się ślepakami

, stąd brak odrzutu

).
Bębny - po raz kolejnyo nie, to nie tak łatwo bo jeszcze może być:
- zaczep magazynka w pistolecie na różnej wysokości,
- sam magazynek może miec wycięcie na zaczep na różnej wysokości,
- wycięcie może być różnej głębokości czyli albo niepwenie trzyma albo nie można wyjąc
Zgoda - tylko po raz kolejny pytam
czy dysponujesz jakimiś wiarygodnymi danymi na temat skali tego problemu? Bez tego "nie ruszymy" - bo to, że ja mając do czynienia w praktyce do tej pory z dwoma egzemplarzami PPSz (takimi do strzelania, nie macania

- bo tylko tak można stwierdzić czy bęben nie powoduje zacięć) i kilkoma bębnami (chyba 8 lub 9), mogę stwierdzić, że tylko jeden wchodził z oporami czyli około 12%. Tyle, że to żadna przeciętna. nawet jak na 10 bębnów komuś nie będą pasowy 2-3 (czyly 20-30%) to też o niczym nie świadczy - bo to zbyt małe liczby i zbyt wielki udział w przypadku.
Żeby to ocenić musimy mieć wiarygodne dane dotyczace jakiejś większej liczby bębnów, najlepiej jeszcze z latami produkcji i bębnów i pistoletów maszynowych -
masz takie dane? - bo mi się nie udało jakoś do tego dotrzeć! Bez takich danych to sobie możemy tylko postukać jeszcze w klawisze, ale żadnych konkretnych wniosków z tego nie będzie - poza jednym, że 1942 roku pewne partie magazynków były "bublem". Ciekawe czy ktoś przez to pojechał "na białe nieźwiadki", albo mial
bliskie spotkanie 3 stopnia z "przyjacółmi" z NKWD

- były to pewnie dowód na te "buble"
Ocena broniOcena broni musi być dokonana na tle czasów w jakich powstała i musi zawierać wiele czynników jak m.in. celność, natężenie ognia, ciężar (broni i amunicji), poręczność (w tym długość i inne wymiary, umieszczenie poszczególnych elementów broni), wrażliwość na zanieczyszczenie, prostotę obsługi w polu, awaryjność, łatwość w masowej produkcji, cena jednostkowa w stosunku do efektu i jeszcze zapewne kilka innych ważnych czynników - a to wszystko należy odnieść do przeznaczenia danej broni w okresie w którym powstawała i była używana.
Kończąc debatę w tym roku
życzę wszystkim czytelnikom tych wypocin SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2007PS.
Co do malowania, to nie było malowanie
Czarny kolor broń nabywa w procesie oksydowania, i to preferowali Niemcy na przykład, zaś klasyczny USRAMOWY 'olive drab' jest wynikiem procesu fosforanowania, zaś istotnie - powłoka konwersyjna powstająca pod wpływem tego procesu jest gruba i wyraźnie miękka, i sprawia wrażenie farby.
Malowanie Stenów to był taki ersatz - jak nie starczało czasu i sił na oksydowanie czy inne bardziej techniczne zabiegi w krytycznym okresie produkcji. To fakt udowodniony (jak Cię to bardzo interesuje to poszukam), choć co koloru się nie sprzeczam, bo nie pamiętam - wydaje mi się, że na czarno, ale
sjs też może mieć rację, że "jechano" oliwkowym - a może obaj mamy rację
