Ściana wschodnia oświadcza że 20 cm to nie śnieg, -8C za oknem to nie mróz, a śniegowi w okolicach suwałk zdarzało się i pod koniec kwietnia leżeć. 
Dokładnie, trochę śniegu i delikatny mróz w marcu (w czasie trwania kalendarzowej zimy) to nie jakaś straszna zima

. Pamiętam jak w Lublinie w kwietniu sypało po kilkanaście cm śniegu dziennie, gdzieś tak z 10 lat temu. Nie ma tragedii (jeżeli nie pracujemy autem), najwyżej trzeba sobie pomagać - popchnąć. Mój rumuński autobus ma ESP/ASR, daję więc sobie radę pod górę, dziś trzeba było mnie z zaspy wypchnąć lekko na parkingu.
Ciekaw jestem co powie oddział okrążony w Lublinie? Coś dziwnie zamilkli...
Dobrze trafiłeś, mam zapalenie krtani. Jeździłem jednak autem, na mieście po kilku godzinach tragicznie nie było, gorzej na osiedlach, które są po prostu nieodśnieżone. Jezdnie są już +/- od dawna przejezdne (zaspy zalegają na części pasów ruchu, tych mniej uczęszczanych) ale wycieczka z wózkiem jest fajna (a mały jest za młody na sanki, które mamy) - wózek z dzieckiem na Czubach niosłem.
Obecną lubelską zimę oceniam jako stosunkowo lekką - ani razu parki szwedzkiej z szafy nie wyciągnąłem, skóra plus sweter lub M-65 (kilka dni). A na nogach Martensy. Plaża, normalnie... W 2009/2010 tak lekko nie było, śniegu w lutym nasypało więcej niż teraz a do tego -27!.