Niestety praktycznie muszę dokonywać tej czynności dwa razy dziennie (no chyba, że z domu wieczorem nie wyłażę - wtedy raz wystarczy), ponieważ jednak nie przywiązuje wagi do kosmetyków (po prostu żadnych nie używam) - uznaję tylko wodę i mydło, w odpowiedniej oczywiście ilości i częstotliwości

- to stosuje rozwiązanie najprostsze i najbardziej rozpowszechnione czyli zwykłe jednorazówki (Gilette lub Wilkinson) oraz tradycyjny krem do golenia i pędzelek - choć z racji dość niedawno zakończonej długotrwałej służby wojskowej (z warunkami bywało różnie), mam pysk jeszcze przyzwyczajony do golenia z przygotowaniem w postaci wody i zwykłego mydła (normalne namydlonego ręcznie bez użycia środków technicznych).
Brodę nosiłem raz, testowo, przez chyba 3 - 4 miesiące (byłem wtedy na długotrwałym szkoleniu - gdzie obowiązywał ubiór cywilny) i ogólnie mi "nie leży".
Jeżeli chodzi o urządzenia do golenia to żałuje tylko sprzętu z "dawnych lat" czyli zwykłych, tradycyjnych żyletek - były tanie, powszechnie dostępne (jak teraz jednorazówki), lepiej goliły niż te całe Mach ilestam, a jednocześnie nadawały się jako
broń 
(przecież za ich pomocą porywano u nas nawet samoloty - Polak potrafi

) i narzędzie (można było ciąć papier, tworzywo czy zdejmować izolacje z kabli itp.) oraz sprzęt "małej gastronomi" (dwie żyletki, kilka zapałek, nitka i kawałek kabla - tworzyło grzałkę i już można było zagotować wodę), ale to inna bajka ... mało było w historii ludzkości tak prostych i funkcjonalnych urządzeń

Dla przedstawicieli młodszego pokolenia tak owo urządzenie wyglądało

