Nie dostałem bo nigdy nie głosowałem na siebie, ani nie zabiegałem o ten tytuł, jakiś taki dziwny jestem, ale nie w sposób jak przedstawiciele jednaj z partii, co to to nie.
Do rzeczy, pilot roku wybierany był pośród kilku, którzy czymś się tam zasłużyli, nie koniecznie chodziło o latanie, a na przykład o duży wkład w przygotowanie czegoś co wymagało siedzenia w sztabie. Taka była zasada przynajmniej w EPMM, czasami prowadziło to do kuriozalnych wyborów, ale nie mi to sądzić. Prócz wpisania do księgi "pilotów roku" i jakiejś skromnej nagrody do wybrańca należało zorganizowanie balu, na którym bawili się również "niepiloci roku". I było OK.
W pewnym okresie znalazła się grupka, m.in. moja nad wyraz skromna osoba, która chciała zmienić formułę nadawania tego tytułu i nieco uprestiżowić samo posiadanie tego tytułu, choćby poprzez jakąś naszywkę, codzienną porcję lodów (noo, bez takich mi tu skojarzeń, dzieci czytają) do obiadu, cokolwiek, ale niestety jakoś nikomu na tym nie zależało, a pilotem roku został gość, który ledwo zaczął szkolenie (owo kuriozum). Później zniknęły bale, a teraz to nie wiem co się dzieje, chyba bez większych zmian.
Taką dość nietypową sprawą było wyznaczenie kandydata na wybór "Pilota Roku SP", w moim poczuciu wartości i koleżeństwa naturalnym jest, że zgłasza się osobę posiadającą tytuł w eskadrze, lecz "osoba czytająca telegramy" wyznaczyła siebie samego, bez żadnej konsultacji z resztą. Jakież było zaskoczenie, gdy dowiedzieliśmy się, że mamy dwóch pilotów roku w eskadrze, oczywiście bal robił "miejscowy", bo tamten nie wiem czy kiedykolwiek zorganizował grilla. To tak na marginesie słowem wyjaśnienia, mojego stosunku do tego tytułu, który piękny w swym założeniu został zdeprecjonowany w taka małostkowy sposób.