Z braku większej ilości chętnych na rozwałkę postanowiliśmy dzisiaj dla jaj pobawić się we czwórkę w latanie "akrobacyjne" (właściwie ten cudzysłów powinien być większy

)
Z całą pewnością można stwierdzić, że pierwszy manewr opanowaliśmy perfekcyjnie. Stanie na stojance w formacji. Od lewej: Tomcat, ja, PaulD, Szelma.

W pierwszej chwili wydawało się, że również stanie na pasie nie przekracza naszych możliwości. Jako prowadzący Tomcat, na lewym skrzydle PaulD, na prawym ja, na slocie Szelma.

Chwilę później Szelma i Paul stwierdzili, że idziemy na łatwiznę i postanowili przećwiczyć coś trudniejszego. Manewr "Flanker barbecue" wyszedł im perfekcyjnie.

Po wykonaniu serii ukłonów w stronę zachwyconej publiczności i odebraniu z hangaru nowych maszyn chłopaki stwierdzili, że jednak dołączą do formacji.

Jednak zwykły nudny start w grupie postanowili nieco urozmaicić. Ponieważ maszyna Paula była przyciężkawa od nadmiaru zabranego paliwa Szelma postanowił wybawić go z kłopotu.

W efekcie zostało murzynków dwóch. Tutaj muszę wyrazić uznanie dla umiejętności Tomcata. Skubany trzyma się jak przyklejony pomimo, że mój lot w roli prowadzącego do stabilnych nie należał.

Po pewnym czasie udało się uzyskać docelową (nie licząc zmiany prowadzącego) formację. Z przodu ja, prawe skrzydło Paul, lewe Tomcat, na slocie Szelma, któremu wkurzony utratą czterech suczek magazynier odmówił wydania zasobnika dymnego


Nieoczekiwanie na łagodnym łuku na prowadzenie wysuwa się Tomcat. Wprawne oko dostrzeże tutaj szczyptę fascynacji Kubicą. Na fotkach po prawej triumfalna beczka zwycięstwa w jego wykonaniu. Trochę pijana, z radości zapewne


Próba wykonania półpętli.

A tutaj już podejście do lądowania, tym razem na prowadzeniu Paul.

Pod koniec Szelma postanowił udowodnić, że potrafi latać równie szybko i zaskakująco jak Tomcat, natomiast ja 50m nad pasem zamiast strzelić screenshota zmieniłem widok przy pomocy F-12, jak wróciłem do kabiny okazało się że jestem już na pasie i ktoś mi popsuł podwozie. Do tej pory nikt sie nie przyznał do sabotażu.

Podejrzewam, mając na uwadze znikomą ostatnio frekwencję, że będziemy częściej urozmaicać loty w ten lub podobny sposób. Gdyby ktoś uznał, że jest w stanie dorównać poziomem pilotażu do tej, niewątpliwie wysoko zawieszonej poprzeczki to zapraszam.