Zakład nie upadnie, niedługo i tak zostanie wykupiony przez Aguste Westland i będzie dalej produkował dla niej i Airbusa.
Dlaczego gorszy ? Pomyślmy:
- Zakład nie ma żadnego doświadczenia w projektowaniu i produkcji maszyn o masie do 7ton
- Największy do tej pory śmigłowiec wyprodukowany to przedział do 5ton i nie sprawdza sie w żadnej specjalistycznej roli
- Najmłodsza maszyna Świdnika to Puszczyk, ale zaraz po wprowadzeniu do eksploatacji, jedną z dwóch maszyn rozbito - niby błąd pilota, ale coś mi się wydaje, że maszyna pomogła, szczególnie, że technologicznie reprezentuje wczesne lata 70'te
- Za najpóźniej 3 lata zakład zostanie wykupiony przez Aguste, co oznacza albo całkowitą kasacje programów projektowych, albo znaczne obcięcie ich finansowania. Aby stworzyć śmigłowiec potrzeba co najmniej 5 lat.
Ciężki śmigłowiec transportowy, to nie pistolet, Gaston Glock mógł sobie zaprojektować sam pukawkę i potem osiągnąć rynkowy sukces. W świecie lotniczym tak to nie działa, Robinson projektował swój śmigłowiec z grupką inżynierów i dopiero po 20 latach usunięto z niego większość błędów. Takie śmigłowce jakim niby ma być SW-5 projektują spółki międzynarodowe złożone z dwóch największych Europejskich wytwórców wiropłatów, albo amerykańskie konsorcjum o wręcz nieograniczonych funduszach, a i tak obu potrzeba było 6 lat zanim wypuścili swoje produkty na rynek.
Powiedzmy sobie szczerze, jeżeli Eurocoptera nie stać na stworzenie samemu takiej maszyny (bo chcieć to by chcieli, ale stać ich tylko na reanimowanie 43 letniej Pumy) to jakie szanse ma Świdnik na stworzenie maszyny, której sprzedaż przynajmniej zwróci koszty powstania (czyli pozwoli zakładowi wyjść na zero) ?