Autor Wątek: Kącik motoryzacyjny  (Przeczytany 228309 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #555 dnia: Grudnia 23, 2010, 14:04:47 »
Nie ma żadnego problemu u Nas. Dowód można wymienić, wszak stary silnik mógł się zatrzeć lub po prostu miałeś ochotę go wymienić. Większość osób jednak jeździ na starym dowodzie i płaci starą składkę, bo po czym ktoś stwierdzi, że twój silnik ma 1993cm3 czy 4999cm3 albo czy jest V6 czy V8. A gdyby nawet nie to też na szybko się nie da ;).
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Ponury

  • Gość
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #556 dnia: Grudnia 23, 2010, 16:19:02 »
Jeśli mowa jest o realiach Katolandu, to przekładka silnika wiąże się tylko i wyłącznie z kasą. Możesz jeździć z dowodem rejestracyjnym od oryginału, a w środku mieć choćby turbinę od Mi-2. Nikogo dziś nie interesują numery silnika, bo w/g nowych obyczajów jest on tylko częścią zamienną, dlatego tak dużo ginie Pasków B5 TDI- to najbardziej rozpowszechniony obecnie silnik w Europie w najłatwiejszej do zabrania budzie. Wnioski są raczej oczywiste.
Dowód rejestracyjny to nie jest jakiś szczególny problem w Polsce, podobnie jak brak prawa jazdy.

Offline Kos

  • Global Moderator
  • *****
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #557 dnia: Grudnia 23, 2010, 16:37:45 »
No cóż... to nie jest tak jak tu niektórzy "fachowcy" piszą. Za niezgodność danych zapisanych w dowodzie rejestracyjnym ze stanem faktycznym, policja ma prawo taki dowód rejestracyjny zatrzymać. Takie prawo ma również diagnosta, który podczas okresowego badania technicznego pojazdu ma obowiązek sprawdzić czy dane w dowodzie rejestracyjnym zgadzają się ze stanem faktycznym. Faktem jest, że obecnie numer silnika nie jest ważny ale pojemność i moc już tak i jak zapewne wszyscy wiedzą, w nowych dowodach rejestracyjnych, tzw. unijnych, numeru silnika już się nie uwzględnia. Tak więc proszę do mnie przyjechać na SKP z wymienionym silnikiem, którego pojemność i moc będzie inna niż zapisana w dowodzie... Gwarantuję, że będzie bardzo zdziwiony co do wyniku badania okresowego swego pojazdu.
Dziadek Kos

Ponury

  • Gość
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #558 dnia: Grudnia 23, 2010, 18:51:05 »
Z powyższego właśnie powodu, mnóstwo samochodów (nagminne w tzw. mniejszych miejscowościach) od czasu sprowadzenia do Polski w ośmiu kawałkach na trzech różnych lawetach nigdy w życiu nie widziało żadnego diagnosty, dzięki czemu ich właściciele nie muszą się stresować takim zdziwieniem. Lewe badanie techniczne kosztuje ok. 2 stówy. Dzięki temu regularnie możemy poczytać w wiadomościach o czołowym zderzeniu gdzieś między Pierdziszewem a Wypierdowem, gdzie jakiś Wieśwagen z niebieskimi diodkami "z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwny pas ruchu" i wydymił w Opla Szpachlibrę, która się po tym doniosłym fakcie była uprzejma rozpaść na dwie części w miejscu spawów. Powszechny dostęp do CB, społeczne przyzwolenie na dziadostwo, w połączeniu z narodowym polskim "jakośtobędzie" i wrodzoną cechą do kombinowania jest immanentną cechą przeciętnego cwaniaka w dresie, który raczej nie będzie się przejmował takim (skądinąd zupełnie słusznym) podejściem jakie prezentuje Kos, i będzie sobie jeździł. Żaden policjant przy rutynowej kontroli nie będzie się interesował, jaka jest pojemność i moc silnika. Codziennie oglądam przypadki samochodów których nie wypuściłby żaden normalny diagnosta. I co? No i właśnie nic.
Dopiero jak jest dzwon, i ktoś niestety zginie (najczęściej zupełnie niewinny), to wtedy się zaczyna zainteresowanie tzw. "organów" stanem faktycznym i stanem w dokumentach. Niestety, wiem co piszę.
Jeśli przeróbka jest wykonana profesjonalnie, samochód nie wyróżnia się jakoś szczególnie ponad przeciętność, kierowca jest normalny, ma dokumenty i ubezpieczenie- nie ma żadnego problemu, możesz jeździć. Diagnostę który podbił dowód nie widząc samochodu będą sprawdzać dopiero jak wjedziesz w tłum dzieci na przystanku. Co raczej jest mało prawdopodobne.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 23, 2010, 18:59:16 wysłana przez Ponury »

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #559 dnia: Grudnia 23, 2010, 21:28:47 »
Dokładnie tak samo podchodzi ubezpieczyciel. Nie sprawdza co jest faktycznie pod machą, bo nie musi. Problemy się zaczynają w trakcie kiedy musi wypłacić właścicielowi ubezpieczenie. Wtedy może zwyczajnie odmówić wypłaty odszkodowania. Resztę napisał Ponury. Żaden krawężnik nie zabierze dowodu za inny silnik, zwłaszcza jak nie dajemy mu powodów. Prędzej za usterkę lub gaśnice itp.  No chyba, że to będzie przegięcie w stylu w dowodzie jest wpisane diesel, a na obrazku gada soczyste V8. Normalnie mu podstawiam trzy W201/W124 z silnikiem M102 zaczynając od pojemności 1.8, a kończąc na 2.3 litra na przemian z KE-Jetroniciem i gaźnikiem i gwarantuję, że się nie kapnie :). Do tego jak zamiast zwykłego filtra powietrza jest stożek + guma od Golfa 2 to wtedy już pozamiatane na maksa. Diagnosta też mógłby mieć problem, no chyba, że znałby oznaczenia i znaki z konkretnego silnika. Tu jest jednak szansa. A gdyby nawet to jedzie się na wiochę do pana Kmiecia, Stasia, Zbysia, Władza, Kazia, Rysia, Zdzisia i jak komuś bardzo zależy to sobie załatwi. Niemniej jak ktoś bardzo chce to sobie to załatwi legalnie.

Poza tym nie uważam się za fachowca ani "fachowca" choć coś tam z autami mam wspólnego i swoje widziałem. Po prostu często takie tematy przerabiam z racji zamiłowania do pewnej marki i widzę jak ludzie walczą z tematem. Nawet przy banalnych sprawach jest mnóstwo komplikacji i kombinacji. Większość z tych ludzi mało pisze, a dużo robi, mają dojście do zaplecza i odpowiednie finanse. Wtedy wsadzenie 3.2 od Okulara do W201 nie stanowi problemu. Ba! Nawet Elwoodowi podsyłałem cichego zabójce pod postacią W123 z silnikiem V12 6.0 AMG za jedyne 75 tyś. ojro :).
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #560 dnia: Grudnia 27, 2010, 11:51:50 »
Robił, robił (OM, 616, OM617, OM601, OM602, OM603 itd.) i dalej by robił tylko wymagania klientów co do używania pojazdów się zmieniają. Sam znam co najmniej dwie osoby z udokumentowanym przebiegiem ponad miliona kilometrów i wszystko w nich jest jak w zegarku szwajcarskim. Diesel już nie ma tylko klekotać, a być elastyczny, przyśpieszać do setki w mniej niż trzy tygodnie, odpalać w najgorsze mrozy, być cichy i jeszcze palić kropelkę paliwa. Czasy "traktorów" już się definitywnie skończyły. Nie ma co też gloryfikować amerykańskiej motoryzacji, na swój sposób fajna ale to nie jest jedyna słuszna droga. Zresztą gdyby była taka idealna to by nie zdechła.


Te silniki to jakieś jednostkowe przypadki ....  :003: No tak, ale te samochody nie jadą... tylko się toczą!  :002:

Nie ma co gloryfikować motoryzacji niemieckiej, też jest na swój sposób fajna (dla mnie jednak  w zadecydowanej większości po prostu nudna i bezpłciowa), ale również nie jest to jedyna słuszna droga, bo gdyby była to produkowaliby dobre samochody,  a obecnie są mistrzami  w produkcji najdroższych bubli świata. Wolę samochód koreański, za połowę kasy lepsza jakość a  w sumie co za różnica jakim dupowozem pojadę  z miejsca A do miejsca B  (kia czy ałdi)... oba nie wzbudzają we mnie żadnych emocji.
Dziś liczy się wytrzymałość diesli, elastyczność, niskie spalanie, i doskonałe parametry...proszę bardzo Cummins, Powerstroke, Duramax. Dla czego  w większości bojowych pojazdów patrolowych typu MRAP (na całym świecie) stosuje się przeważnie silniki Cumminsa i przeważnie silniki amerykańskie?  Dla czego Mercedes do najnowszego Actrosa zdecydował się na DetroitDiesel?
Motoryzacja amerykańska zdechła jak każda inna  w dzisiejszych czasach, a zdechła nie dla tego, że była gorsza technologicznie tylko ze względu na uwarunkowania rynkowe i ceny paliw . Poza tym nie ma dla mnie znaczenia że europejska jest bardziej podatna na nowinki technologiczne bo spalanie mam w nosie. Po kiego kombinować skoro można po prostu zwiększyć pojemność skokową i już... a wszystko można zrobić tanim kosztem i z dużym zapasem niezawodności.

Genaralnie nie uważam że obiektywnie amerykańska motoryzacja jest lepsza, jest po prostu fajniejsza w moim odczuciu, i to tylko moje prywatne zdanie. A zaletą jest prostota i ogromny rynek części aftermarketowych. I zaznaczam jeszcze raz , że interesuje mnie mototryzacja sprzed 2000 roku a ogólnie im starsza tym fajniejsza.


Sun, możesz spokojnie zrobić swapa, ale będziesz miał głównie problem mechaniczny a o kwestię rejestracji, diagnostyki, czy policji to się nie martw.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 27, 2010, 11:59:03 wysłana przez Bull Terrier »

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #561 dnia: Grudnia 27, 2010, 15:01:37 »
Ja w żaden sposób nie gloryfikuje niemieckiej myśli technologicznej, a jedynie pokazuję, że nie jest tak do końca jak piszesz. Podałem jedynie przykłady ze swojego podwórka. To są zupełnie dwie różne tory i każda z nich na swój sposób dobra. Amerykanie potrafią zrobić samochód zbliżony konstrukcyjnie do traktora, który będzie się prowadził jak auto sportowe. Która jest bardziej nudna to już twoje subiektywne odczucia. O gustach się nie dyskutuje. Dla mnie ta amerykańska/japońska (z pewnymi wyjątkami) jest nudna, plastikowa, tandetna i bez polotu, a ostatnim słusznym dla mnie autem jest Caprice 92/93 najlepiej z LT1. "Mięśniaków" nie ruszam. Z bezawaryjnością też bywa różnie i kolega tak samo psy wiesza na 300M jak na W220 czy na H2. Nie mówiąc już o tym, że poruszanie się takim klockiem po naszych drogach to jak wpuszczenie słonia do składu porcelany. Swoją drogą Mercedes też robił jednostki o pojemnościach 6.9 litra (choćby wkładane do W116) i wysyłał je do US i A nie dlatego, że były lepsze tylko oni nie wsiedli by do czegoś co ma mniej niż 4 litry pojemności. Jeździłem Explorerem co miał silnik 4.2 V6 i tylko 180 koników. Silnik odciążony mogący jeździć na każdym paliwie. Podobnie jest z Caprice tam też drobny small block 5.7l siedzi. To ci się dziwić, że to jeździ wiecznie. Europejczyk wyciągnął by z tego silnika (mówię o Fordzie) 500km, a Japończyk pewnie x2.

Poza tym nie ma co mieszać pojazdów militarnych do cywilnych. To zupełnie inne bajki. Takie rzeczy jak spalanie, kultura pracy są delikatnie gdzieś na końcu listy priorytetów. Iveco też swoje silniki wkłada do wojskowych zabawek i  nie sprowadzał bym do reguły, że tylko amerykańskie silniki wkładają do takich pojazdów.

Co do Actrosa to mnie jest prosta sprawa. Nie ujmując nic jednostce to  DetroitDiesel był częścią dawnego koncernu DaimlerChrysler i montowany był w ciężarówkach Freightlinera czyli ludzi co znają się na budowie ciężkich zabawek. Dlatego można było coś pozyskać dobrego stosunkowo tanio, na co pewnie szły wspólne pieniądze na rozwój produktu. Identyczna sprawa jest z silnikami w koncernie BMW, który technologie bierze m.in. od Pegeuota tak samo jak Mercedes od Fiata, Nissan od Renault itd. Każdy bierze od każdego już. Zresztą na technologi Fiata bazuje nawet Cummins, Chrysler czy Honda, KIA, Hyundai czy Mazda. W Fiata kieszeni siedzi cała masa światowych producentów (włącznie z np. Wartsila), więc ja bym uważał z tym "ach i och" :).
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #562 dnia: Grudnia 28, 2010, 10:30:31 »
Widzisz Mazak, podobnie ja nie gloryfikuje amerykańskiej motoryzacji (co już wcześniej wyraźnie zaznaczyłem)  a jedynie chcę zauważyć , że nie jest tak do końca jak piszecie. To obiegowa opinia, że amerykańskie samochody są tandetne itd. I znów powtarzam, że nie chcę nic mówić o współczesnej motoryzacji amerykańskie, bo ona faktycznie "zdechła" jak mówiłeś i jest po prostu do bani. Od jakiegoś czasu mnie ona fascynuje i tyle, szczególnie klasyczna z lat 60-90.

Jeśli już gloryfikować to można gloryfikować samochody terenowe czy też klasę SUV. Europa zawłaszczyła sobie w jakiś sposób tą nazwę i z prawdziwych terenowych samochodów zrobiono klasę pojazdów do niczego,  takich jak Q7 czy X5... samochodów które na trasie nie dorastają do pięt żadnemu porządnemu plaskaczowi a  o wjechaniu w jakikolwiek teren nie ma absolutnie żadnej mowy  i są jednymi z droższych pojazdów. Prawdziwe SUVy to Ramcharger , Blazer K5 , Grand Cherokee, Suburban ... itd itd. Wszystkie one nadają się do offu i wszystkie są podatne na ekstremalne zmoty klasy wyczynowej. W Europie nie robi się samochodów terenowych z kilkoma dosłownie wyjątkami (np Gelenda) . Tu Amerykanie rządzą.

A co do technologi to owszem, dziś każdy bierze od każdego, ale przykładowo "stary" Cummins ISB z lat 90tych nic nie zapożyczał a był klasą samą w sobie i obiektem kultu... i nie bez przyczyny. Nie odbiegał żadnymi parametrami (może za wyjątkiem masy) od nowych silników , żywotność wprost kosmiczna i nieosiągalna dla europejskich silników , spalanie bardzo niskie  a najważniejsze że silnik wyjątkowo podatny na modyfikacje co jest bardzo ważne bo seryjnymi Cumminsami jeździ może połowa użytkowników w US. Możliwości kręcenia też są nieosiągalne dla silników europejskich podobnych rozmiarów.


"
To ci się dziwić, że to jeździ wiecznie. Europejczyk wyciągnął by z tego silnika (mówię o Fordzie) 500km, a Japończyk pewnie x2.
"

Wybacz Mazak, ale nie jest to dla mnie żaden argument. Nie obraź się , ale to argument każdego ignoranta który nie specjalnie ma pojęcie na temat motoryzacji amerykańskiej. Po prostu tak mówi "każdy". A to właśnie cały urok motoryzacji amerykańskiej. Po co kombinować skoro można zwiększyć pojemność i już. W samochodach niemieckich właśnie mi się to podoba , że nie boją się dużych pojemności,  a potrafią też sporo spalić.


Poza tym nie ma co mieszać pojazdów militarnych do cywilnych. To zupełnie inne bajki. Takie rzeczy jak spalanie, kultura pracy są delikatnie gdzieś na końcu listy priorytetów. Iveco też swoje silniki wkłada do wojskowych zabawek i  nie sprowadzał bym do reguły, że tylko amerykańskie silniki wkładają do takich pojazdów.

A ja właśnie sprowadzałbym, bo tu akurat Cummins jest na szczycie i moim zdaniem to najdobitniejszy przykład na to co reprezentuje sobą ta marka i moim zdaniem to najlepszy przykład na udowodnienie że amerykańska technologi diesli pracujących jest na bardzo wysokim światowym poziomie. Cummins zawitał pod maską Eagle, GAZa Tigra, Polskich MRAPów z Kutna , Południowoafrykańskich RG... itd itd. Nie IVECO ... tylko Cummins.
Takie rzeczy jak spalanie nie są na końcu listy tylko są jednym z priorytetów. Niska masa i objętość, wysokie osiągi , przy niskim spalaniu to podstawa nowoczesnych silników w wozach bojowych. Ale racja, nie ma co porównywać cywilnych i wojskowych zastosowań.

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #563 dnia: Grudnia 28, 2010, 14:25:15 »
Widzisz Mazak, podobnie ja nie gloryfikuje amerykańskiej motoryzacji (co już wcześniej wyraźnie zaznaczyłem)  a jedynie chcę zauważyć , że nie jest tak do końca jak piszecie. To obiegowa opinia, że amerykańskie samochody są tandetne itd. I znów powtarzam, że nie chcę nic mówić o współczesnej motoryzacji amerykańskie, bo ona faktycznie "zdechła" jak mówiłeś i jest po prostu do bani. Od jakiegoś czasu mnie ona fascynuje i tyle, szczególnie klasyczna z lat 60-90.

To może inaczej. Współczesne samochody amerykańskie są tandetne. Kiedyś faktycznie chrom był chromem, a drewno drewnem. Dziś aluminium to malowany plastik a drewno tylko występuje w cenniku. Niemniej to się tyczy wszystkich aut. Jak ja patrze na swój kolektor wydechowy to widzę kawał żelastwa, który zrobi kolejne 300 tyś km. Jak wypatroszam środek to coś co wygląda jak drewno jest 10mm dechą ładnie polakierowaną. Dlatego to się tyczy wszystkich aut. No prawie wszystkich, bo niektóre dzisiaj właśnie dopiero dobijają do pewnego poziomu.

Ja wsiadając do amerykańskiego auta widzę te same plastiki, to samo podświetlenie i tą samą tandetę. Podobnie jest z Japończykami ale nie uważam tego za oznakę czegoś gorszą. Ten typ tak ma i są ludzie do których to trafia. Zresztą sam nie wiadomo czemu  podczas LM24 kibicuje w swojej klasie Corvecie, która korzysta zaawansowanych rozwiązań rodem z Żuka zwłaszcza jeśli chodzi o tylne zawieszenie co też w pewnym sensie jest ewenementem.

Żeby też była jasność, ja wcale nie próbuję tutaj zachwiać twojej fascynacji. W swoich postach piszesz o niej tak jakby cały świat miał brać przykład z amerykanów, jakby oni mieli przepis na robienie jedynych słusznych samochodów. Ja się z tym po prostu nie zgadzam i w pierwszym swoim poście na szybko pokazałem, że w Europie też bywały solidne motory w zwykłych autach notabene też z lat 90-tych.

Cytuj
Jeśli już gloryfikować to można gloryfikować samochody terenowe czy też klasę SUV. Europa zawłaszczyła sobie w jakiś sposób tą nazwę i z prawdziwych terenowych samochodów zrobiono klasę pojazdów do niczego,  takich jak Q7 czy X5... samochodów które na trasie nie dorastają do pięt żadnemu porządnemu plaskaczowi a  o wjechaniu w jakikolwiek teren nie ma absolutnie żadnej mowy  i są jednymi z droższych pojazdów. Prawdziwe SUVy to Ramcharger , Blazer K5 , Grand Cherokee, Suburban ... itd itd. Wszystkie one nadają się do offu i wszystkie są podatne na ekstremalne zmoty klasy wyczynowej. W Europie nie robi się samochodów terenowych z kilkoma dosłownie wyjątkami (np Gelenda) . Tu Amerykanie rządzą.

SUV to jak dla mnie porażka, bo jak coś może być użyteczne skoro jest wielkie przez co ciężko to gdziekolwiek zaparkować, pali jak smok więc oszczędne specjalnie nie jest, a w terenie tonie jak Tytanic. Europa nic tej nazwie nie zrobiła wszak amerykanie tak to nazwali, a Europa jedynie się dopasowała do panującej mody i wyprodukowała swoje auta. Wszak hamburgery miały swojego Navigatora itp. żelazka, które niewiele mają wspólnego "Szerokim" czy innymi terenówkami pokroju Land Crouisera. Po prostu z terenówki nie da się zrobić dobrego SUVa i odwrotnbie czego przykładem niech będzie Range Rover i Gelenda AMG. To pierwsze przeznaczone jest do wożenia zadka po równym, to drugie ma się przebijać przez syf i błoto.

Cytuj
A co do technologi to owszem, dziś każdy bierze od każdego, ale przykładowo "stary" Cummins ISB z lat 90tych nic nie zapożyczał a był klasą samą w sobie i obiektem kultu... i nie bez przyczyny. Nie odbiegał żadnymi parametrami (może za wyjątkiem masy) od nowych silników , żywotność wprost kosmiczna i nieosiągalna dla europejskich silników , spalanie bardzo niskie  a najważniejsze że silnik wyjątkowo podatny na modyfikacje co jest bardzo ważne bo seryjnymi Cumminsami jeździ może połowa użytkowników w US. Możliwości kręcenia też są nieosiągalne dla silników europejskich podobnych rozmiarów.

Dlatego Ci wspomniałem o silnikach MB (bo podkreślam akurat się w nich obracam), które też jeżdżą do dziś, potem były między innymi klepane na licencji w Ssangyongach. Wytrzymują sporo, bo nawet turbiny do Scanii czy jazdę na opale i rzepaku. Kręcić też się je da całkiem dziarsko. Argument, że połowa amerykanów nimi jeździ mnie również nie przekonuje, bo niby czym mieli jeździć jak był w co drugim aucie? To tak jak u nas z silnikiem od "Kanta" w swoim czasie też co drugi polak z nim jeździł. W dzisiejszych czasach nie ma mnie lub bardziej podatnych silników na dłubanie. można zrobić dosłownie wszystko trzeba dysponować jedynie kasą.

Cytuj
Wybacz Mazak, ale nie jest to dla mnie żaden argument. Nie obraź się , ale to argument każdego ignoranta który nie specjalnie ma pojęcie na temat motoryzacji amerykańskiej. Po prostu tak mówi "każdy". A to właśnie cały urok motoryzacji amerykańskiej. Po co kombinować skoro można zwiększyć pojemność i już. W samochodach niemieckich właśnie mi się to podoba , że nie boją się dużych pojemności,  a potrafią też sporo spalić.

Bo to nie miał być żaden argument. Z mniejszych pojemności się wyciąga dziś ogromne moce, przekraczając nawet krytyczne 400 kucyków na przedniej ośce, a nie wspominając już o Nissanach, Hondach i Toyotach co potrafią mieć grubo ponad 1k kucyków. Żywotnością specjalnie też nie grzeszą. Równie dobrze mogę użyć jako podsumowania i powiedzieć" zwiększanie pojemności to pójście na łatwiznę lepiej jest dopracować detale i wyciągnąć lepsze osiągi z tego co już jest. Zresztą do sprawnego poruszania się spokojnie wystarczy 140 koników siedzących w 2 litrach. Wcale nie potrzeba odrazu 6 litrów pojemności.

[qute]
A ja właśnie sprowadzałbym, bo tu akurat Cummins jest na szczycie i moim zdaniem to najdobitniejszy przykład na to co reprezentuje sobą ta marka i moim zdaniem to najlepszy przykład na udowodnienie że amerykańska technologi diesli pracujących jest na bardzo wysokim światowym poziomie. Cummins zawitał pod maską Eagle, GAZa Tigra, Polskich MRAPów z Kutna , Południowoafrykańskich RG... itd itd. Nie IVECO ... tylko Cummins.
Takie rzeczy jak spalanie nie są na końcu listy tylko są jednym z priorytetów. Niska masa i objętość, wysokie osiągi , przy niskim spalaniu to podstawa nowoczesnych silników w wozach bojowych. Ale racja, nie ma co porównywać cywilnych i wojskowych zastosowań.
[/quote]

Tylko tak jak pisałem, jest stosowany najczęściej w autach które stworzone są do konkretnych celów i nie ma sensu porównywać ich z cywilnymi. To tak jakbym mówił, że silniki TDI od Audi są najlepsze, bo wygrywają LM24 tylko, że nikt takiej V10 nie ma pod maską swojego bączka.

Ponadto wycofuje się z dyskusji, ponieważ przypomina tą klasyczną o wyższości świąt BN nad WN i raczej nie osiągniemy tutaj jednego wspólnego zdania. Podkreślam raz jeszcze, że nie mam zamiaru niszczyć twojego światopoglądu na temat amerykańskiej motoryzacji tylko proszę o odrobinę obiektywności w tym co piszesz. Wszak każdy ma swojego konika i ja to doskonale rozumiem. Innymi słowy proszę Cię o zluzowanie z tonu, bo to niczego konkretnego nie wnosi oprócz przepychanki na kolejne kilka stron tematu.

Ps. Sorry za takie wycytowanie.
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #564 dnia: Grudnia 28, 2010, 16:28:07 »
Dziś aluminium to malowany plastik...
Nie, to jest plastik metalizowany przez bombardowanie jonowe/elektronowe w komorze próżniowej  :118: Więc te aluminium to nadal aluminium.... tylko grube na kilkadziesiąt mikronów ;)

Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #565 dnia: Grudnia 28, 2010, 16:46:10 »
Cytuj
Wybacz Mazak, ale nie jest to dla mnie żaden argument. Nie obraź się , ale to argument każdego ignoranta który nie specjalnie ma pojęcie na temat motoryzacji amerykańskiej. Po prostu tak mówi "każdy". A to właśnie cały urok motoryzacji amerykańskiej. Po co kombinować skoro można zwiększyć pojemność i już. W samochodach niemieckich właśnie mi się to podoba , że nie boją się dużych pojemności,  a potrafią też sporo spalić.

Z takim podejściem już dawno by się ropa na świecie skończyła i nie mielibyśmy alternatyw w postaci silników elektrycznych czy zasilanych wodorem "bo po co kombinować". Kombinować po to, byśmy ciągle dbali o rozwój, dlatego taka Mazda w Wanklu ma 230 koni z 1.3 litra pojemności, a nie z 6 litrów. Ma niesamowite właściwości jezdne, czego nie można powiedzieć o żadnym amerykańskim krążowniku szos (skądś ta nazwa się wzięła) bo zawdzięcza to małym rozmiarom (w tym silnika), zaawansowanym lekkim materiałom czy nowoczesnemu zawieszeniu, a nie pieprzonej skrętnej belce (!!!) w najnowszej generacji Mustanga. I jeśli porównuje się ceny to i tak dostaje się o połowę więcej kupując niemieckie/japońskie/włoskie auto niż za tą samą cenę amerykańskie, właśnie ze względu na jakość wykończenia wnętrza, użyte materiały i TECHNOLOGIĘ.

Cytuj
Wolę samochód koreański, za połowę kasy lepsza jakość a  w sumie co za różnica jakim dupowozem pojadę  z miejsca A do miejsca B  (kia czy ałdi)... oba nie wzbudzają we mnie żadnych emocji.

Cóż, są miłośnicy, którzy kupią stereotypowo najbardziej awaryjne auto świata - Alfę, są ludzie, którzy najchętniej cofnęliby w rozwoju całe społeczeństwo idąc na łatwiznę, są w końcu ludzie, którzy wolą różowe pończoszki i niepełnoletnie dzieci. Ale mam wrażenie, że to Ci ostatni są najmniej groźni dla społeczeństwa...

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #566 dnia: Grudnia 28, 2010, 17:18:54 »
Nie, to jest plastik metalizowany przez bombardowanie jonowe/elektronowe w komorze próżniowej  :118: Więc te aluminium to nadal aluminium.... tylko grube na kilkadziesiąt mikronów ;)

No to wybacz Sun ale jedyną rzeczą jaka była bombardowana to chyba lakiernik w trakcie malowania:

http://www.off-road.pl/images/stories/jazda/hummer/04.jpg

Tu mamy więcej zbombardowanego aluminium:

http://deweytube.com/2008-chrysler-300c-2.jpg (dodam, ze kolega miał akurat 300M ale tam też było sporo tego)

Wycierało się to jak zwykła komórka noszona w kieszeni zbyt długo, więc dziękuję bardzo za takie aluminium.
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #567 dnia: Grudnia 28, 2010, 18:31:58 »
Mazak, ale to tak właśnie wygląda, tzn powłoka taka jest potem jeszcze lakierowana bezbarwnym, bo sama w sobie się ściera od samego opływu powietrza  :118: 
To po prostu najtańszy sposób na metaliczną powłokę i tylko brzmi jak jakaś kosmiczna technologia  :121: .

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #568 dnia: Grudnia 28, 2010, 20:39:40 »
Tylko to żadna metaliczna powłoka była. W każdym razie mogło by to być, jak dla mnie dzidą laserową w NASA nakładane, ale to nie zmienia faktu, że wygląda paskudnie i szpetnie zwłaszcza w autach z tej półki :).
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Ponury

  • Gość
Odp: Kącik motoryzacyjny
« Odpowiedź #569 dnia: Grudnia 29, 2010, 01:33:20 »
Kombinować po to, byśmy ciągle dbali o rozwój, dlatego taka Mazda w Wanklu ma 230 koni z 1.3 litra pojemności, a nie z 6 litrów.
Trochę nietrafiony moim zdaniem przykład, którego pozorne zalety bardzo łatwo obalić. To trochę tak jakby napisać po obejrzeniu Discovery Channel, że Concorde był pierwszy, najszybszy i w ogóle udany jako konstrukcja (ani nie był pierwszy, ani najszybszy, ani udany, ale miał bardzo dobry marketing- tak jak grupa VAG, sprzedająca ten sam produkt w kilku zupełnie różnych grupach cenowych).
Bull Terrier (witamy na forum) widać wie o czym pisze, i jakkolwiek nie ze wszystkim się zgodzę, to w kwestii >2000r. facet ma dużo racji. Broniąc Europy powinniśmy się raczej oprzeć na silniku OM616 firmy MB w kategorii zapłonu samoczynnego (udokumentowane przebiegi m.in. 6,5 oraz 4,6 miliona kilometrów; silnik w kolejnych wcieleniach produkowany jest od 1973r. do dziś) oraz w kategorii zapłonu iskrowego silnik firmy BMW typu M30 (tzw. duża szóstka, produkowana w różnych wcieleniach przez około trzydzieści lat, w wersjach od ok. 200 do prawie 900KM). Nigdy przedtem ani nigdy później nie zbudowano już tak udanych i długowiecznych silników spalinowych do samochodu, bez udziwnień, pseudoulepszeń, wynalazków i elektroniki, co łatwo wykazać jeśli ktoś się interesuje tematem. Po drugiej stronie Wielkiej Wody silniki "small block" czy obecnie "NorthStar" trochę jednak "maskują" braki w sztuce inżynierskiej nieprawdopodobnym marnotrawstwem wagi (-> ograniczona tylko wyobraźnią właściciela podatność na tuning wynikająca z ogromnych zapasów wytrzymałościowych konstrukcji) oraz zupełnym brakiem wysilenia kosztem prostoty i zużycia paliwa (-> olbrzymia trwałość). Tyle, że pastuchów na to stać, więc mają to nieco poniżej okrężnicy.
Wszystko powyższe nie zmienia faktu, że nikt, kto nie przejechał się Caprice lub Camaro z przełomu 80/90r., nie ma zielonego pojęcia o zakresie tematu "amerykańska motoryzacja" i dyskusja jest wtedy bezcelowa moim zdaniem.