Problematyczność starych W124, W201, E34 i E36 jest tylko i wyłącznie sumą odzwierciedlającą poziom techniczny ich wszystkich poprzednich właścicieli. Tyle w temacie.
Żaden chyba normalny seryjny samochód, sam z siebie i bez elektronicznych wspomagaczy, nie prowadzi się tak dobrze jak stare beemki. Podobnie żaden normalny samochód nie zapewnia takiego świętego spokoju jak zadbany stary mercedes. Rzecz w tym, że z uwagi na charakter "dupowozu", szansa na złapanie niezakatowanego Mercedesa 300D/250D jakaś jest. Jak wygląda większość dwudziestoletnich beemek to każdy chyba widział sam i takiego auta z jednego kawałka raczej nie znajdziesz.
Mój W124 ma klimatyzację (oczywiście ręczną). W porównaniu do benzyny nie da się powiedzieć żeby w tym aucie było cicho w środku (niezależnie od obrotów silnika, bo po prostu to jest normalny idiotoodporny diesel, bez CR). Najpoważniejszą od dziesięciu lat awarią w trasie w tym aucie była awaria wycieraczki przedniej szyby (ze starości zatarł się napęd). Naprawiłem po drodze. Inna awaria poważna to alternator, ze starości pękła oś. Akumulator 75Ah zapewnił zupełnie spokojny dojazd do elektryka. Wyjazd po 20min., czyli tyle czasu ile przeciętnie trwa wymiana jednej żarówki świateł mijania w Lagunie II. Auto nie nadaje się jednak dla kogoś kto musi gdzieś być na czas- tym autem jeździ się do i z pracy, a nie w pracy.
Najmilej ze wszystkich aut którymi jeździłem (było kilka) wspominam jednak moje byłe E36. Żaden inny samochód nie zapewniał mi tak odczuwalnie bezpieczeństwa czynnego i jedności z prowadzonym autem. Przyjemności z jazdy. Nie wiem czy w całej Polsce jest chociaż z tysiąc takich aut w nienagannym stanie technicznym. Moje w każdym razie było, pół miliona kilometrów silnik przepracował na 5W40 i nadal "sprawnie się przemieszcza". Ale też nigdy nie trafił w ręce nikogo głupszego niż ja sam i nie miał dzwona. Rocznik 1991, bez żadnej poduszki powietrznej (Mercedes tak samo), a jednak czułem się w tym aucie bezpiecznie i pewnie na drodze, przez jakieś 200kkm po Polsce i okolicach.
Tak się jakoś porobiło, że niektóre samochody są wygodne i fajne w tym do czego służą, inne nie są fajne zupełnie w niczym, a jeszcze inne stanowią przykład tego jak nie powinno się ich zrobić. Tych pierwszych już coraz mniej, wypierają je te ostatnie, skutecznie walcząc z całą masą tych pośrodku.