O tak... Ty za to masz pojęcie. Ty wiesz nawet czego ja nie wiem i wiesz doskonale co ja wiem. Ty świetnie zdajesz sobie sprawę z tego, że praktycznie dorastałem w autoserwisie i przez tamte 20 lat widziałem takie trupy i patenty, o których się inżynierom w największych koszmarach nie śniło. Ty zapewne wiesz również o tym, że chłopaki z mazakowego podwórka, z Krośnieńskiej, też byli i są kompletnymi idiotami pozbawionymi wiedzy, doświadczenia i resztek intelektu. Zapewne dlatego 2.5TDS wywołuje na ich twarzach uśmiech politowania. Dziwnym trafem bardziej powszechne i bardziej katowane oraz chipowane 1.9TDI otoczone jest całkowicie odmiennym "stereotypem". Zapewne również nieuzasadnionym... albowiem żeliwny 1.9 użytkowali stateczni staruszkowie grzejący silnik przed odpaleniem i montujący w nim turbotimer z czujnikiem EGT. W takim razie ja ze swej strony pozdrawiam i zakończę dyskusję tym postem...
Nie wiem co wiesz a czego nie wiesz, ale czytam co piszesz.
Nie tylko Ty wychowałeś się w warsztacie.
Nie tylko Ty widziałeś trupy i patenty.
Nie znam chłopaków z Mazakowego podwórka, ale znam wielu z innych podwórek w Polsce. Czasem ciemnych.
Na mnie z kolei uśmiech politowania budzi takie podejście jak przedstawiłeś, bo narzekanie na coś co dziś ma średnio kilkanaście lat, jest przeciętnie dwu-trzykrotnie starsze niż konkurencja, nadal działa chociaż dawno mogłoby już nie, jest w 90% przypadków zakatowane, i w końcu się zepsuje bo komuś nie przeszkadzał podciekający tygodniami układ chłodzenia/niewymieniana przez setki tysięcy kilometrów uszczelka pod czapką albo umierający sterownik na pompie wtryskowej- to owszem, dla mnie jest to obraz typowego polaczka którego nie stać ale chce mieć BMW, a jak już ma to nie ma za co serwisować więc narzeka że się zepsuło i jest bardzo zdziwiony. Nie rozumiem, ale szanuję jeśli ktoś ma takie zdanie. Ja go nie podzielam.
Ja drę łacha z Mazaka że W124 to majonezik, kanapa i dupowóz, ale ja wiem że w razie czego był 500E i nie można wrzucać wszystkich baleronów obwiązanych drutem i koczujących przy słupku TAXI do jednego worka. Dla potocznego odbioru E36 to dresiarski szrot bo tylko takie widać pod dyskoteką- ale trzeba było mieć bardzo dużo papu, żeby kupić ten szrot w 1991r., i to nie wina tego samochodu że nadal jeżdżą jego katowane niedobitki. Na Daewoo Espero czy Forda Scorpio raczej nikt nie narzeka, bo po prostu ich dawno nie ma. Ale nie są przez to lepsze.
Nie znam nikogo kto jakoś szczególnie pożądałby VAG 2.0TDi nawet z CR jeśli miałby do wyboru starego 105KM, ale nie byłem u chłopaków na Krośnieńskiej więc może nie wszystko wiem.
VAG 2.5TDi ujawnił swoje babole późno, bo przeciętnie po 200kkm, ale debilny montaż osprzętu i pół dnia roboty i rozbierania samochodu żeby wymienić obsrany pasek rozrządu to raczej od razu było widać jak ktoś miał oczy, pomijając fakt że w ogóle taki silnik może być na pasku.
Subaru- co kto lubi, mnie się nie podobają, są paliwożerne i zawory poza 2.0 trzeba regulować ręcznie a dojścia w zasadzie nie ma. Nie zmienia to faktu że mechanicznie były to bardzo dobrze zaprojektowane i zbudowane auta które tak jak BMW często trafiały w nieodpowiedzialne ręce ale to nie wina samochodu.
Na zakończenie nadmienię, że E34 TDS z 1994 roku bywam wożony co jakiś czas, auto ma ok. 700kkm. Ma też profilaktycznie wymienioną uszczelkę (na pewno nie pierwszy raz), układ chłodzenia jest zrobiony, a auto zadbane bo facet jest miłośnikiem. Nie narzeka- czyli można i tak.