Po co piszę? Są różne teorie (nawet spiskowe). Ogólnie można powiedzieć, że dla rozrywki, czyli z nudów. Twardego poglądu na katastrofę tej "wycieczki zakładowej" nie mam i do życia mi on nie potrzebny. Raz jeszcze powtarzam dla mnie spadł samolot, pech chciał, że z prezydentem i oficjelami (taki pogląd mam na dzisiaj). Wg. komunikatów z toczącego się mozolnie śledztwa można stwierdzić, że zawinił człowiek, który pilotował maszynę w trudnych warunkach. Jaka będzie oficjalna wersja prawdopodobnie dowiemy się za jakiś czas. Do tego momentu ujawnianie jakiś tam stenogramów, przywożenie butów (de facto jest to przestępstwo przeciw dowodom) i inne działania niczemu nie służą, poza podniecaniem tłuszczy, tak aby motłoch był podatny na krzyki populistów. Wyjaśnić, niczego nie wyjaśni.
Definicje. Jeśli chodzi o spisek, to z samej definicji jest on tajny, czyli czy fakt spisku zaistniał możemy stwierdzić po jego ustaniu, czyli ujawnieniu (najczęściej po ujawnieniu wyników spisku). Niejednokrotnie zdarza się, że uczestnicy spisku pozostają ukryci i nie sposób dociec, czy brali w nim udział. Spiski przeważnie bada historia, czyli nauka o przeszłości (w tym wypadku historia polityczna - najczęściej).
Natomiast teoria spiskowa to zespół zaburzeń neurotycznych o podłożu urojeniowym. Najczęściej ktoś, komu nie pasuje rzeczywistość, lub ma z nią problemy zamiast trafić do odpowiedniego zakładu i poddać się leczeniu doszukuje się istniejących jedynie w jego głowie znaków, powiązań, tworzy teorie, oraz usilnie próbuje wszystkie jego imaginacje udowodnić. Problem (już to pisałem) polega na tym, czy człowiek z takimi zaburzeniami znajdzie odpowiednią liczbę wyznawców, czy będzie miał na tyle charyzmy, talentu oratorskiego, siły przebicia, że będzie w stanie wprowadzić swoje teorie w oficjalną politykę w taki sposób, że stanie się ona linią przewodnią państwa. Prześledźmy przykład Hitlera. Od niewinnego, zdawałoby się "Żydzi rządzą!", do masowej eksterminacji. Czyli teoria spisku Żydostwa urosła do programu politycznego zwalczającego ów "niebezpieczny", wyimaginowany proceder. Do jednego worka to może nie, ale trzeba rozgraniczyć "zabawę w spiski" (ten temat traktujący o tym humorystycznie) od przenikania teorii spiskowej choćby do Sejmu jednego z organów państwa polskiego, czyli instytucji skądinąd poważnej (przynajmniej tak by się zdawało).
Nie wiem o jaką prawdę chodzi? Prawda - fakty - są takie jakie przedstawione były na Forum tysiące razy. Czyli - spadł samolot, nie żyje 96 osób. Trudno na prawdę stwierdzić z dokładnością co do sekundy, o której godzinie. Reszta w rękach specjalistów. Do czasu oficjalnego zakończenia badań i śledztwa możemy mówić o hipotezach. Z resztą nawet po oficjalnym komunikacie, co do przyczyny katastrofy dokładnie nie będzie wiadomo (nie wiem jak w lotnictwie, ale większość dochodzeń ma margines błędu sięgający nawet 40%, w niektórych krajach za fakt obiektywny - dowodowy dla sądu uznaje się doprowadzenie do pewności przyczyny zdarzenia na 51%, a nawet, przy braku innych dowodów poniżej 50%). Przy wypadku lotniczym (podejrzewam) jest tyle czynników wspomagających i utrudniających dochodzenie, że wydawanie po trzech miesiącach wyroków zakrawa na absurd. Chyba, że uznamy, że nawet tu działa demokracja i ludność w referendum wyda właściwy osąd. Widząc wesołą bandę tego gościa, który do niedawna nosił śliczny berecik i palił fajeczkę pytanie referendalne było by mniej więcej takiej treści: "Czy za katastrofę prezydenckiego TU - 154 odpowiadają Tusk i Putin, czy Putin i Tusk?"
Wg. mojego stanu wiedzy (czyli tego co leży w moim kręgu zainteresowań tym wypadkiem) był to wypadek, spowodowany w jakimś procencie błędem (złamaniem procedur bezpieczeństwa) pilota - kapitana (patrz post Rozora). Tak ja, jako prosty człowiek, oceniam zaistniałą sytuację. Reszta to polityka plus teorie spiskowe na których cwaniaczki próbują się przebić do koryta. Pytanie do Ciebie (jeśli można), czego szukasz więcej? O jaką prawdę chodzi?
Jeszcze raz w sprawie ujawnienia. Pytanie: po co? Komu to służy? Co to miało wyjaśnić? Przecież to są materiały dowodowe w sprawie katastrofy lotniczej, a nie zapiski z pamiętnika nastolatki. Po co lud ma to czytać? Pojmie coś z tego? Wg. mnie powinno to pozostać tajne przez poufne, a tak stało się newsem podobnym do "porwali mnie kosmici przebrani za Dodę". Absurd.
Wymienieni przez Ciebie panowie i ugrupowania są mi obce, a ich poglądy i zapatrywania na otaczającą rzeczywistość określam jako mocno skrzywione, więc raczej nie słucham/oglądam i nie powtarzam tego co mają do powiedzenia.
Fakty są takie jak mówisz Rozor. Medialność i spektakularność katastrofy spowodowała, że zamiast czymś poważnego stała się dodatkiem do śniadaniówek z wielkimi literami na wierzchniej stronie. Politycy na razie testują jak daleko można zajść w szokującym słownictwie. Mamy więc "ruską trumnę", "brońcie krzyża" (to ostatnio standard), "ciała w błocie", "wyścigi do trumny", a z ostatnich "pier...nięć" słownych - "zbrodnie". Szum i bicie piany. Do tego najgłośniej ryczą: "Chcemy PRAWDY!" - przeważnie ci, którzy prawdę już sobie wymyślili.