Zgoda, im mamy większą świadomość tym trafniejsze nasze decyzje, ale czy na pewno?
Nie neguję chęci posiadania szerszego oglądu spraw, sam lubię mieć wiedzę na dany temat, jednak nikomu nie zarzucam ignoranctwa, czy zamknięcia się na "prawdę" jeżeli akurat nie przejawia on zainteresowania w danym temacie.
Czym się różnią te filmy od oficjalnego przekazu? Niczym, w moim odczuciu tak samo ogłupiają, a zweryfikowanie ich prawdziwości jest tak samo trudne.
To że niejaki Axel Jones tworzy film nie znaczy, że mam mu wierzyć tylko dlatego, że przedstawił tam treści antyamerykańskie, nie wiem czy jest to prawda i w jakim stopniu mną manipuluje.
Nie neguję i nie mam nic przeciw temu, aby takie materiały pokazywać czy polecać do obejrzenia, ale zachęcanie do tego w ten sposób:
Twój mózg będzie Ci dozgonnie wdzięczny.
jest dla mojej nieco przekornej natury nieco nie na miejscu.
Z teoriami spiskowymi jest trochę jak z homoseksualizmem, nie popierając ich narażasz się na łatkę kołtuna, cośtamfoba, człowieka siedzącego po uszy w zaścianku, mało postępowego, generalnie głupka. I jeszcze QRA ogląda telewizję, donoszę, że mnogość kanałów pozwala na dokonywanie niemal nieskończonej ilości wyborów, przez co nie koniecznie musimy oglądać TVN24 (tylko przykład). Sam dokonuję wyboru.
Zadałem pytanie w jaki sposób NorNaw chce wykorzystać tę wiedzę, niestety nie otrzymałem odpowiedzi, bo jej nie wykorzysta. Wiara, że potrafimy zmieniać totalitaryzmy jest lekkim naciąganiem, to one same się znoszą, jeden drugi. Jeden wchodzi w miejsce drugiego lub powstaje jego wariacja, a ludzie pozostają dalej malutkimi pionkami. Wymieniony Lech W. był raczej umiejętnie wykorzystanym narzędziem, aby zyskać nowe rynki zbytu, aby mieć w przyszłości nowe pionki do wysyłania do Afganistanu. Mój stan umysłu nie pozwala mi na wiarę, że coś zmienimy, jeżeli za plecami nie będziemy mieli jednego czy drugiego "sojusznika".
W związku z tym wolę zadbać o to na co mam wpływ, nie mam duszy mizantropa, wręcz mam bardzo dużo ciepłego uczucia do ludzi, czasami opierającego się o naiwność, ale jestem z tym szczęśliwy. Nie potrzebuję topić świata w ogniu rewolucji, bo jakiś Jones, czy inny Jackson pokazał kolejny film o "prawdzie". Dzisiaj oni, a jutro przeciwko nim. Czyli co, po raz kolejny cztery litery z tyłu. Na fali rewolucji znowu wypłynął na powierzchnię szumowiny, które nie wprowadzą nas do Utopii, tylko przemalują świat na inne barwy i NIC poza tym.
Incydent w zatoce Tonkijskiej, no i co z tego, że Amerykanie wkroczyli do Wietnamu? Ciekaw jestem jakby wyglądał świat, gdyby pozwolić "czerwonym" na zaniesienie zdobyczy swojej rewolucji w każdy zakątek świata. (nawiązuję tu do "rewelacji" Jonesa)
Proszę bardzo, za miedzą, myślicie, że tak bardzo światu zależy na demokracji na Białorusi? Nie jestem naiwny, bardziej chodzi o pojawienie się kolejnych "targetów" dla firm, którym powoli zaczyna się kurczyć rynek zbytu. O nic więcej.
Wolę żyć w swoim małym naiwnym światku, wyjść w lecie rano do ogródka, wypić kawę, posłuchać śpiewu ptaków, pośmiać się z najbliższymi z jakiejś głupotki, podyskutować o jakimś problemie domowym. No ale jak jestem tylko wariatem, choćby poprzez to, że truskawki posypuję cukrem.